Rozdział 19

988 51 1
                                    

Rzuciłam bluzę na kanapę w salonie i przywitałam się z Abi. Bidulka, kompletnie o niej zapomniałam. Dobrze, że to jest niezwykły kot, który może coś sobie upolować w pobliżu domu.

Poszłam do łazienki i miałam ochotę wziąć prysznic, ale zrezygnowałam, bo czułam na sobie nadal obecność Hordina. Nie chciałam jej zmyć za nic, bo to były najlepsze perfumy, jakie kiedykolwiek nosiłam. Jednak nalałam sobie gorącej wody do wanny i po zdjęciu ubrań, zanurzyłam się w niej, dodając kilka kropel płynu do kąpieli. Umyłam swoje włosy i ostrożnie wymyłam swoje krocze, które piekło, ale z każdą minutą przestawało.

Mogłam to robić z Hordinem niemal codziennie. W głowie zapisał mi się jego obraz nagiego, z święcącymi kroplami od potu ramionami i z klatką piersiową, która unosiła się za każdym razem, gdy mnie posiadał. Podobało mi się to, że oznaczał mnie w ten sposób jako swoją... kim my byliśmy? Kochankami? Raczej nie parą, bo nie usłyszałam od niego pytania: ''Podobasz mi się. Chcesz zostać moją dziewczyną?''. Mogłabym zrobić to jeszcze raz z nim teraz, zaraz, ale muszę sobie odpuścić na kilka dni seks, bo naprawdę się od niego uzależnię. Do tego jeszcze żadne z nas się nie zabezpiecza, a to jest niebezpieczne. Na następny raz będę pamiętać.

Wytarłam ciało miękkim ręcznikiem, a następnie nim się owinęłam. Stanęłam przed lustrem i przybliżyłam do niego twarz. Wyglądała dobrze, miała taką samą barwę jak wcześniej. Otworzyłam usta i dotknęłam palcami kłów. Jej, naprawdę mnie bolały. Nie chciałam jeszcze do końca wierzyć, że byłam... Boże, kim ja byłam? Raczej, czym ja byłam? Wampirem? W ogóle takie coś naprawdę istnieje? Gdy przypomnę sobie Hordina, który uciekł ode mnie, jego całe spocone i trzęsące się ciało oraz jak okazywał mi złość poprzez pokazanie swoich dużych kłów, od razu przez moje ciało przeszedł prąd. Czy ja też będę się tak zachowywać? Nie chcę tego.

Usłyszałam nagle ciche stukanie w okno. Szybko zdjęłam z siebie ręcznik i narzuciłam szlafrok. Wyszłam z łazienki i podeszłam do okna tarasowego. Zobaczyłam wysoką i dużą postać, więc od razu pomyślałam, że to Hordin. Podeszłam do drzwi z uśmiechem na twarzy i otworzyłam je, ale po chwili zamarłam, gdy zobaczyłam, kto tak naprawdę stał przede mną. To nie był z pewnością Hordin. Wyglądał tak samo, lecz miał ciemne blond włosy i szafirowe, piękne oczy. Miał na sobie skórę.

Mężczyzna zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.

- Bella? - uśmiechnął się i wystawił w moja stronę swoją dłoń. Uścisnęłam ją lekko. - Jestem Loran i przyszedłem trochę tutaj powęszyć. Dzisiejszej nocy jestem twoim strażnikiem. - uśmiechnął się pod raz drugi i teraz zauważyłam, że miał kły. To pewnie ktoś z bandy Hordina.

- Jak mniemam, wysłał cię tu Hordin? Wejdź, proszę. - Odsunęłam się na bok, by mógł wejść do środka. Zrobił tak i rozejrzał się po pomieszczeniu.

Abi podeszła do niego i otarła się o jego nogi. Co za przeklęty kot! Zazwyczaj nie łasi się do nieznajomych, a tu taka niespodzianka.

- Napijesz się czegoś? - spojrzałam na Lorana i zobaczyłam we wnętrzu jego płaszcza takie same sztylety, jakie miał Hordin.

- Masz jakiś alkohol?

Alkohol? Serio? Myślałam, ze wampiry piją tylko krew.

Skinęłam głową i poszłam do kuchni. Wyjęłam dwie puszki piwa z lodówki i wróciłam do Lorana. Miałam ochotę się napić. Jestem dziwna, bo przyjmuję u siebie w domu teraz wampira, mój ojciec był wampirem, mój kochanek jest wampirem, a ja sama za niedługo też się stanę wampirem. Teraz było mi już wszystko jedno.

- Trudna noc? - Loran uśmiechnął się i pociągnął łyk piwa.

- Nawet nie masz pojęcia. - Pociągnęłam również łyk piwa i wytarłam usta.

Mroczny kochanek | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz