Rozdział 12

987 50 0
                                    

Wchodzę do domu i zamykam drzwi. Już nigdy się to nie powtórzy. Tak sobie obiecałam. Gdy idę do sypialni, po drodze wita mnie Abi. Biorę ją na ręce i idę razem z nią do pomieszczenia.

- Tęskniłaś za panią, kocie? - Głaszczę ją za uchem, słysząc jej ciche pomruki zadowolenia.

Sadzam ją na łóżku. Zdejmuję płaszcz i wieszam go w szafie. Słyszę po chwili jakiś znajomy głos.

Jacob? Co on tutaj jeszcze robi?

Podchodzę do oszklonych drzwi i otwieram je. Wychodzę na zewnątrz i widzę Jacoba, a naprzeciwko niego, z jakiś metr, stoi facet z nocy!

Co, tu się wyprawia, do cholery?!

- Co tu się dzieje? - krzyczę, podchodząc do Jacoba szybko.

- Wracaj do domu - Jacob odzywa się i zbliża do nieznajomego.

- O'Deal...

- Bella, idź stąd! - Jacob chwyta mężczyznę za ramię i szybko popycha go na ścianę budynku.

- Powiesz mi, w co się bawisz, dupku? - warczy Jacob.

- Spacerowałem sobie - mówi mężczyzna. - A ty?

Jacob chwyta najpierw jego jedną ręką, a potem drugą i szybko zakłada na nie kajdanki.

Chce się mi podpasować.

Nieznajomy patrzy na mnie przez chwilę. Nie rozumiem, czego tu szuka? Jeszcze musiał zostać zauważony przez Jacoba, a to nie będą żarty.

- Nie patrz na nią. Jak się nazywasz?

- Hordin - odzywam się szybko. - Nazywa się Hordin. Tak mi powiedział.

- Nie rozumiesz, mała, co powiedziałem? Wypad do domu.

- Ja też chcę się czegoś o nim dowiedzieć!

- Złożę ci jutro z samego rana raport, jasne?

Słyszę warczenie ze strony Hordina. Nie podoba mu się zapewnie ton Jacoba. Co powiedział mi tamtej nocy? Że przyszedł mnie chronić?

Jacob potrząsuje jego kurtkę i wyjmuje z jej kieszeni trzy gwiazdki do rzucania, pistolet, nóż i jeszcze parę innych broni.

O żesz go w mordę.

- Co to jest, hm? Masz jakiś powód, dla którego znalazłem przy tobie tyle tych pieprzonych zabawek?

Gdy Jacob znajduje jeszcze gruby plik banknotów, minę ma nieswoją.

Hordin odwraca się, ale znowu zostaje popchnięty na ścianę. Powinnam coś zrobić, a nie stać bezczynnie. Wiem, że i tak Jacob zaraz coś powie, więc na razie jestem cicho.

- Jak się nazywasz?

- Aresztujesz mnie?

- Tak.

- Za co?

- Za najście na prywatny teren. Za posiadanie broni, do których pewnie nie masz uprawnień. Dodatkowo znalazłem gwiazdki, które świadczą o morderstwie.

- O morderstwie? - Marszczę brwi, patrząc na Jacoba. Po kilku chwilach uświadamiam sobie, że takie same gwiazdki widziałam na miejscu zbrodni przed Screamerem.

- Podaj mi swoje nazwisko.

- Masz rację.

- Co? - Jacob patrzy na Hordina. Mruga kilka razy powiekami.

- W sprawie zabójstwa. - Hordin mówi cicho. - Byłeś kiedyś w worku na ciało, glino?

- Nie strasz mnie - wycedza przez zęby Jacob.

- Nie straszę.

O'Deal podnosi dłoń i chcę ostrzec Hordina, ale jest już za późno. Pięść policjanta zderza się z twarzą Hordina, który odchyla się do tyłu. Zasłaniam usta dłońmi.

- Jacob! Przestań! - Podchodzę do nich i chcę stanąć między nimi, by to wszystko zakończyć, ale wolna ręka Jacoba mnie przytrzymuje.

- Czy ty nie słyszałaś, co ja mówiłem? Spadaj do domu, jeśli nie chcesz, by coś ci się stało! - Odpycha mnie od siebie.

- Idź do środka. - Hordin wypluwa krew i patrzy na mnie. Patrzę na niego, nie odzywając się przez chwilę. - Idź, Bella.

- Zamknij się! - wrzeszczy Jacob, wymierzając w jego stronę pistolet.

- Znowu mnie uderzysz, jeśli cię nie posłucham?

Jacob parska śmiechem.

- Teraz to ja cię zastrzelę.

- Mnie pasuje. Lubię rany po kulach. - Hordin zniża się do niego. - Ale nie na jej oczach.

- Pieprz się. - Jacob chwyta go za ramię i prowadzi do przodu.

W głowie lekko mi się kręci. Między nimi jest wyczuwalne silne napięcie. Wiem, że Jacob nie polubił Hordina, a Hordin nie polubił Jacoba. Martwię się trochę o Jacoba, bo Hordin wygląda na takiego, który da sobie ze wszystkim radę. Nawet, gdy ma kajdanki i nie ma szansy się z nich wyrwać. Ale gdy Jacob wiedział, że grozi mu niebezpieczeństwo, to by teraz nie trzymał pistoletu przy jego głowie tylko w swojej kaburze. Biegnę od razu za nimi.

- Czekaj, muszę się go o coś zapytać.

- Chcesz się zapytać, jaki ma numer buta czy co? - śmieje się policjant.

- Czternastka - warczy Hordin.

- Będę pamiętał o tym na gwiazdkę, dupku.

Doganiam ich i staję przed nimi. Zatrzymują się i patrzą na mnie. Przysuwam się do Hordina i patrzę mu w oczy.

- Dlaczego mnie szukałeś? Co było takiego ważnego? Nie chcę, zeby to się wszystko tak skończyło.

Jacob odpycha mnie znowu ręką.

- Czemu nie dasz mi odwalić mojej roboty?

- Nie dotykaj jej! - warczy Hordin.

- Jasne, bo się będę ciebie słuchał. - Jacob znowu zaczyna z nim iść do samochodu, wymijając mnie. Gdy dochodzę, O'Deal otwiera tylne drzwi i Hordin musi się pochylić.

- Kim jesteś? - krzyczę, patrząc na mężczyznę.

Hordin patrzy na mnie. Jego ciało nic nie robi z tego, gdy Jacob popycha go, by wsiadł.

- Twój ojciec mnie przysłał - mówi i wsiada na tylne siedzenia.

On chyba żartuje!

Moje serce zaczyna szybko bić, mój oddech jest postrzępiony. Nie zauważam, gdy Jacob zamyka tylne drzwi i wsiada na swoje miejsce.

- Poczekaj! - krzyczę, ale samochód odjeżdża, pozostawiając ślady opon na asfalcie.

Mroczny kochanek | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz