Rozdział 27

1K 48 0
                                    

Otworzyłam oczy i białe światło mnie oślepiło. Zakryłam na chwilę oczy ręką, a gdy pociemniało w miarę, opuściłam rękę. Byłam gdzieś na zewnątrz. Wokół było ciemno. Zauważyłam w oddali jakąś postać, która była podświetlona białym światłem. Wiedziałam, że to mężczyzna, ale kto dokładnie to nie wiedziałam. Zaczęłam iść w stronę postaci. Stanęłam, gdy postać poruszyła się i podniosła dłoń w górę, jakby do mnie machała. Zasłoniłam usta dłonią.

- Tata?

Ale nagle poczułam jakiś smak i dotknęłam palcami warg. Kiedy spojrzałam na nie, zobaczyłam czerwoną ciecz. Zauważyłam, że nieznana postać opuściła rękę i znowu wszystko stało się ciemnością.

Nagle wpadłam jak porażona do swojego ciała i zaczęłam szybko oddychać. Wszystko mnie bolało. Gdy otworzyłam usta, poczułam to, co miałam na palcach. Przełknęłam ślinę. Czułam się tak dobrze. Jakbym dostała na nowo życie. Na ślepo chwyciłam coś i wyczułam, ze jest twarde. Uczepiłam się tego i zaczęłam pić, ssąc mocno. Położyłam ręce na ramionach postaci, która była przede mną i ściskałam je. Nie obchodziło mnie, kto to był i co robiłam. Smakowało mi. I to cholernie smakowało. Postać położyła się na łóżku. Wlazłam dosłownie na jego ciało i nie przestałam pić. Głaskał mnie po włosach.

Kilka minut później, może nawet kilka godzin, bo nie wiedziałam, ile tak leżałam i piłam, podniosłam głowę. Oblizałam usta ze smakiem i otworzyłam oczy. Zobaczyłam pod sobą Hordina, który patrzył na mnie z uśmiechem na ustach. Na szyji miał otwartą ranę.

Zrobiło mi się niedobrze.

- Boże, co ja ci zrobiłam? - jęknęłam i przyłożyłam szybko dłoń do jego szyji, by choć trochę zatamować krwawienie.

Hordin wziął moje dłonie w swoje i pocałował je.

- Pozwól mi zostać twoim brońcem.

- Że kim? - spojrzalam na niego, będąc jeszcze w lekkim szoku.

- Pozwól mi Cię poślubić.

Spojrzałam na jego twarz, a potem na ranę. Odczułam nagły przypływ zwymiotowania. Jęknęłam i złapałam się za brzuch, czując ból, który znowu narastał. Ten sam ból. Opadłam na materac, a Hordin momentalnie do mnie doskoczył i wziął w swoje ramiona. Szamotałam się na boki, by móc uciec. Uciec od bólu. Naszła kolejna fala bólu i nie było zmiłuj. Rozdzierało mnie to od środka jak cholera jasna. Cała się spociłam. Czułam, że pościel pode mną jest przesiąknięta cała moim potem. Dopiero nad ranem uspokoiłam się. Oddychałam spokojnie. Zaczęłam mruczeć coś pod nosem, bo nie mogłam nic wymówić z bezsilności.

- Co, moja najdroższa? - usłyszałam Hordina.

- Prysznic.

- Już się robi. - Usłyszałam, że odsunął się ode mnie, a chwilę potem słyszałam odkręcaną wodę. Poczułam, ze wziął mnie na ręce i poszedł do łazienki.

Postawił mnie na kafelkach, ale nie dałam rady utrzymać równowagi, więc posadził mnie na blacie, rozebrał i znowu wziął na ręce. Wszedł ze mną powoli do kabiny prysznicowej, wprowadzając mnie pod wodę. Podniosłam głowę w górę i uchyliłam usta, czując lekkość i coś innego. Hordin przyciągnął mnie do siebie i przytulił delikatnie. Trzymając mnie jedną ręką przy sobie, bym nie upadła, drugą nałożył na moje włosy szampon i wmasował go w skórę. Spłukał, a następnie namydlał moje ciało. Opłukał je. Zakręcił wodę i biorąc mnie znowu na ręce, wyszedł z kabiny. Opatulił mnie ręcznikiem i postawił na kafelkach. Trzymając mnie nadal, wycierał moje ciało delikatnie i starannie. Przytuliłam się do niego na koniec.

- Dziękuję - szepnęłam.

Mężczyzna uśmiechnął się i pocałował mnie w środek ust, i wróciliśmy do pokoju. Posadził mnie na kanapie, a sam podszedł do łóżka i ściągnął pościel, która była przemoczona. Mój wzrok nie był tak dobry. Widziałam zamglony obraz, ale coś jednak widziałam. Mam nadzieję, że z czasem się poprawi. Gdy Hordin skończył, przeniósł mnie na łóżko i przykrył nową, mięciutką kołdrą. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Hordin uklęknął przy łóżku i głaskał mnie po policzku. Otworzyłam oczy.

Mroczny kochanek | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz