Rozdział 26

932 45 2
                                    

Wróciłam do domu i nakarmiłam Abi. Przebrałam się w coś formalniejszego i poszłam do pracy. Pierwszy raz od jakiegoś czasu przepracowałam cały lunch. Nie byłam głodna i cieszyłam się z tego, bo ostatnio dużo jadłam i parę kilogramów przybyło. Jednak nie mogłam skupić się na czytaniu ani na poprawianiu, więc przerzucałam tylko kartki na biurku jedną za drugą. Jacob nagrał mi się na telefon z kilka razy i wysłał pięć wiadomości o treści, że mieliśmy się dzisiaj spotkać. Westchnęłam cicho, przenosząc wiadomości do kosza. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać i napisałam do niego krótką wiadomość o odmowie spotkania. Nie chciałam wydawać Hordina policji. Nawet, gdyby Jacob ładnie się uśmiechał i mnie nie napastował tym całym zajściem. Hordin był dla nich teraz podejrzanym, a ja również, bo się zadawałam z tym mężczyzną. Muszę poszukać sobie prawnika, bo z tego tak szybko nie wyjdę.

Pozbierałam wszystkie papiery i poskładałam je starannie na biurku. Wyjrzałam zza okno. Na niebie zaczęły się zbierać ciemne, gęste chmury, które mówiły o nadchodzącej burzy. Odwróciłam się i przetarłam oczy, które zaczęły mnie piec. Usiadłam w fotelu i pochwyciłam za mój telefon, wybierając numer na komendę. Wypytywałam się o Jacoba, ale nie było go w pobliżu. Ricky powiedział mi, że Jacob został zawieszony i nie pełni swoich obowiązków. Następnie po drugiej stronie słuchawki usłyszałam Michaela.

- Kiedy Jacob został zawieszony?

- Wczoraj po południu.

- Czy oni go wyrzucą?

- Między nami mówiąc to tak.

Westchnęłam.

- Gdzie jesteś?

- W pracy.

- Okłamujesz mnie?

- Możesz przecież sprawdzić, skąd dzwonię.

Usłyszałam długie westchnięcie.

- Myślisz, że będę potrzebować prawnika?

- Boże, Bella. Czy jest aż tak źle?

- Myślę, że tak.

- Cholera, musisz zostawić tego mężczyznę.

- Jeśli nie masz już nic do powiedzenia to się rozłączam w tej chwili. - Już miałam się rozłączyć, gdy odezwał się Michael.

- Wczoraj znowu znaleziono dwie zamordowane prostytutki.

I to mnie zbiło. Dwie prostytutki. W sumie to Hordin nie mówił mi, gdzie wychodzi. Nie było go dosyć długo. Ale on by zabijał kobiety? Przecież mógł mieć dwie na... noc. Nie wyobrażam sobie Hordina, który nożem rozcina skórę na szyji kobiety. Hordin był zły, ale nie był mordercą.

- Bella, słuchaj. Ten gość jest niebezpieczny. Powinnaś trzymać się od niego z daleka. Zabiję się, ale musiałbym cie aresztować.

- Wczoraj nie zamordował tych kobiet.

- Wiesz, gdzie on jest?

- Michael, naprawdę zaraz juz kończę. - Zamknęłam na chwilę oczy i potarłam skronie.

- To dla twojego bezpieczeństwa.

- Dziękuję, że byłeś dla mnie dobrym przyjacielem.

- Cholera, Bella. - Michael warknął. - Musisz jak najszybciej znaleźć prawnika. - I rozłączył się.

Schowałam telefon do torebki, zamknęłam laptopa i wyszłam z redakcji. Nie chciałam sobie wyobrażać sceny, gdzie Michael spina mnie kajdankami i wychodzi razem ze mną z redakcji. Nie chciałam tego. Musiałam iść szybko do domu, spakować się i wrócić do Hordina. Może gdzieś razem wyjedziemy? W Caldwell i tak nas znajdą, więc ucieczka do innego kraju była dobrym pomysłem.

Wyszłam z budynku i odczułam momentalnie upał. Zrobiło mi się gorąco. Boże, było bardzo gorąco. Szybkim krokiem szłam do domu, jakbym uciekała przed kimś. Wpadłam do środka i zamiast iść spakować się, zdjęłam swoje ubrania i przebrałam się w szorty, i bluzkę na ramiączka. Przysiadłam na łóżku i złapałam się za głowę. Odczuwałam delikatne bóle. Zaczął też boleć mnie brzuch. Powolnym krokiem skierowałam się do kuchni i wlałam do szklanki zimnej wody, ale upuściłam ją, gdy złapał mnie skurcz w podbrzuszu. Przypomniał mi się w tym momencie Randon i chyba musiałam się od niego czymś zarazić. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.

Co za choroba.

Usiadłam na podłodze i zaczęłam masować swój brzuch. Zbierało mi się na wymioty, ale pomyślałam, że zwymiotowanie się byłoby dobre. Może by mi szybko przeszło? Zamknęłam oczy i drugą dłoń przyłożyłam do czoła. Było gorące. Otworzyłam oczy i świat zaczął mi wirować. Ostatnie, co pamiętałam to to, że złapałam się za róg stołu i osunęłam się na podłogę. Później nastała już tylko ciemność.


Usłyszałam jakiś hałas, a potem pękniecie szkła. Chciałam się podnieść, otworzyć oczy, ale za cholerę nie mogłam.

- Bella! Słyszysz mnie?

Jacob. To był głos Jacoba. Co on tutaj robił? Chciałam mu powiedzieć coś, ale nic z moich ust nie było w stanie wyjść.

- Spokojnie. Zaraz będzie już wszystko dobrze.

Otworzył moje oczy i zajrzał do nich. Wyciągnął telefon i przyłożył go do ucha.

- Mamy tutaj przedawkowanie narkotyków.

Jakie przedawkowanie? Jakie narkotyki? Czy on na głowę upadł?

Machałam powoli ręką, chciałam walnąć nią w jego telefon, ale nie miałam sił.

- Hordin...

- Pieprzyć go. Przedawkowanie narkotyków... Nie ma żadnych śladów, ale źrenice są rozszerzone...

- Potrzebuję Hordina - wyszeptałam.

- Nie zawiozę cię do niego.

- Potrzebuję go, do cholery! - Nagle wstałam szybko z podłogi i złapałam go za ramiona. Upuścił telefon. - Potrzebny jest Hordin!

- Zapomnij o tym niebezpiecznym bydlaku!

- Proszę, Jacob. - Kolejny skurcz i złapałam się za brzuch, zwijając się z bólu. - Zawieź mnie do niego.

Patrzyłam na Jacoba błagalnym wzrokiem i widziałam, że się zastanawiał. On naprawdę nie rozumiał, co się działo.

- Dobra. Gdzie to jest?

- Valley.

- Aleja?

Skinęłam głową. Jacob wziął mnie na ręce i wyszedł z domu. Otworzył drzwi od swojego samochodu i położył mnie na tylnych siedzeniach. Szybko wsiadł na miejsce kierowcy i zaczął jechać. Oddychałam szybko, aby zatamować na chwilę chociaż ból, ale nie ustępował za grosz. Bałam się tego, co się ze mną stanie. Wiedziałam, że potrzebowałam Hordina, bo tylko on wiedział, co zrobić w tej sytuacji.

Parę minut później Jacob wyciągał mnie z samochodu i podszedł do drzwi willi, wcześniej się dookoła rozglądając. Zapukał mocno w drzwi kilka razy i czekał na ich otwarcie. Zamknęłam oczy czując, że znowu odpływam. Drzwi otworzyły się i usłyszałam Hordina, który mówił w tym swoim języku.

- Co jej zrobiłeś, idioto? Ona teraz cierpi!

Hordin nie zważał na słowa Jacoba, tylko wziął mnie z jego rąk i szedł szybko w jakimś kierunku. Wyszeptałam tylko ciche ''Hordin''  i odpłynęłam.

*******

Wesołych Świąt, kochani! :** :)

Mroczny kochanek | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz