Rozdział 30

881 42 0
                                    

Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na śpiącego Hordina. Uśmiechnęłam się pod nosem i uwolniłam się od jego uścisku. Założyłam koszulkę i jego szlafrok.

- Gdzie idziesz, kochanie? - Usłyszałam głęboki, chrapliwy głos.

- Jestem głodna. Zaraz przyjdę.

- Zawołaj Fritza.

- Napracował się wczoraj. Dajmy mu dzisiaj odpocząć. - Wstałam z łóżka i poszłam w kierunku drzwi. Dziwię się, że mogę jeszcze sprawnie chodzić po tym, ile z Hordinem dzisiejszej nocy się kochaliśmy. Nie chodziłabym przez jakiś tydzień, a tu niespodzianka. Zanim wyszłam z pokoju, Hordin zatarasował mi drogę. Spojrzałam na niego z dołu.

- Jest piata po południu. Nigdzie nie pójdziesz.

- Nic mi się nie stanie. Przecież powiedziałeś, że będę mogła wychodzić w ciągu dnia.

- To jest mało możliwe...

- Jesteśmy po ślubie, ale nie będziesz mi rozkazywał, co mam robić - mruknęłam i założyłam ręce na piersiach.

Hordin przymknął oczy i potarł swoje skronie.

- Nic mi się nie stanie - westchnęłam i przytuliłam się do niego. - Tylko wyjdę i zaraz przyjdę.

- Nie lubię, gdy ciebie nie ma w pobliżu.

- Nie zawsze mnie przed wszystkim uchronisz, Hordin. - Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam na schody, gdy Hordin przepuścił mnie. Gdy miałam już odsłonić obraz, odwróciłam głowę do Hordina, któremu w ręku brzęczał telefon i patrzył na mnie. Uchyliłam obraz i wyszłam na korytarz. Szybko przemknęłam do salonu i wyjrzałam przez okno. Słońce jeszcze prażyło. Promyki wpadały do salonu jak szalone. Nie odczuwałam na swoim ciele żadnego urazu wywołanego przez słońce. Musiałam przysłonić oczy, ale to nic takiego. Cieszyłam się, że mogę spokojnie wychodzić w dzień.

Wróciłam do pokoju. Hordin spojrzał na mnie, a następnie do mnie podszedł i zaczął mnie dotykać.

- Nic ci się nie stało? Nie bolało?

- Wszystko w porządku, Hordin. - Uśmiechałam się, przypatrując mu się. - Mogę wychodzić.

Usiedliśmy na łóżku. Hordin wziął w swoje dłonie moje i masował je delikatnie. Były duże i ciepłe. Nie tak jak moje - lodowate i małe. Nagle w pokoju rozdzwonił się telefon i Hordin warknął cicho pod nosem.

- Odbierz, a ja pójdę do kuchni. - Wstałam z łóżka. - Chcesz coś zjeść?

- Ciebie.

- Mnie juz masz - zaśmiałam się cicho.

- I dzięki Bogu. - Uśmiechnął się i odebrał telefon.

Wyszłam znowu z pokoju i udałam się tym razem do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś dobrego jedzenia. Otworzyłam lodówkę i zastanawiałam się. Wyjęłam jajka i majonez. Proste, ale bardzo dobre. Jajka były już ugotowane, więc tylko je przekroiłam i posmarowałam trochę majonezem. Wzięłam jedną połówkę do buzi i przymknęłam oczy, rozkoszując się chwilą. Takie pyszne! Delicje! Zjadłam trzy jajka i wyjrzałam zza okno.

Drzewo klonu stało nieruchomo, jak i jego liście. W końcu było lato. O tej porze nie ma silnego i mroźnego wiatru. W oddali zobaczyłam przechodzącego przez ulicę z sąsiedniej posesji mężczyznę. Był normalny. Miał na sobie strój żółto-czerwony z jakiejś firmy kurierskiej. Niósł w dłoni jakiś notes i długopis. Miał wyblakłe włosy i szedł wolnym krokiem, jak każdy człowiek, który woli pracować w biurze, a nie na zewnątrz. Nagle spojrzał w moim kierunku, kiedy zadzwonił telefon. Podeszłam do niego i szybko odebrałam.

- Zejdź w tej chwili na dół. - Usłyszałam ostry ton Hordina i zerknęłam na mężczyznę. Stał przy oknie i zaglądał do środka. Uśmiechnął się do mnie i pomachał.

O Boże, on jest martwy! Na pewno ten człowiek jest martwy!

Odłożyłam szybko słuchawkę i zaczęłam biec, słysząc za sobą roztrzaskujące się szkło. Moje serce szybko biło i już byłam w salonie, gdy poczułam silny ból w ramieniu. Upadłam twarzą na drewnianą podłogę. Słyszałam przez moment krzyki Hordina, ale światło zgasło przed moimi oczami i zemdlałam.

**************

Nowa okładka :) Podoba się komuś?

Mroczny kochanek | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz