day 20

1.7K 140 40
                                    

Standardowo zostaw gwiazdkę i komentuj ulubione akapity. :)

    Siedziałem w kancelarii dobrą godzinę, podpisując papiery dotyczące plebani. Musiałem zająć czymś swój umysł, odciągając go od kolorowo włosego. Kiedy kończyłem swoją pracę usłyszałem głośne pukanie do drzwi.

-Przepraszam ks. Hemmings, ale tych dwóch młodych ludzi nie dało się zatrzymać.- uniósł ręce ku górze proboszcz Somerhalder, przepuszając w drzwiach Ashtona i Caluma?

Po ich wyrazach twarzy stwierdziłem, że nie są zbytnio zadowoleni, i że Michael musiał im o mnie powiedzieć. Przecież miał nikomu nie mówić, nie mogę tego wszystkiego stracić przez jego dziecinne zachowanie.

-Dobrze, porozmawiam sobie z nimi i jakoś wyjaśnimy ich zachowanie.- skinął mężczyzna i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Ashton przemierzył dość szybko odległość spod drzwi i znalazł się za biurkiem, łapiąc mnie za kołnierze koszuli.

-Co ty sobie myślisz co?! Jesteś jebanym pedofilem stary!- krzyknął przyciskając do ściany, jego twarz emanowała złą energią i bólem fizycznym. Hood próbował odciągnąć go odemnie.

-Nie myślałem, że Michael coś do mnie poczuje.-odparłem oddychjąc ciężko, przez to, że Ash zaczął mnie pod duszać.

-A czego się spodziewałeś idioto, seks bez zobowiązań?! Zero uczuć, zero jakiego kolwiek szacunku wobec niego, zero czułych słów, brak namiętności... Zabije cie kurwa! - poczułem pięść na policzku, a potem smak krwi w ustach.

-Ashton mieliśmy z nim pogadać.- oderwał go Cal odemnie.

-Za późno, policja już jedzie. Zgnijesz w pierdlu za molestowanie seksualne Michaela!

-Ashton! Coś ty idioto zrobił, to zabije Clifforda!- spojrzał na ciemnego blondyna.

-Wytrzyma, będzie miał tylko mnie.

-Ty chory zazdrosny pojebie, robisz to specjalnie aby mieć dla siebie.- warknąłem.

Usłyszałem tępy śmiech Ashtona.

To koniec, mój koniec...

Priest ; MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz