day 16

2.4K 152 51
                                    

Chyba wiesz co masz począć? :')

-Na kolana.- spojrzałem na blondyna, który mimo wszystko nie był Lukiem księdzem, a typowym Lukiem tatusiem i strasznym dominantem. Od tygodnia widuje się z nim regularnie, a przez ten czas uprawiamy tylko seks. Dzisiaj było zupełnie inaczej, mianowicie wybraliśmy się z rodziną jak co Niedziele do kościoła. Niby nic nadzwyczajnego, no cóż musiałem zostać po mszy na spowiedzi, pech był taki, że spowiadał tylko Luke, a rodzice stali i martetowali, abym się po sześciu latach wyspowiadał.

Nadal nie widzę sensu nad tym po co mam to robić, lepsze jest robienie laski w konfesjonale niż jakaś tam spowiedź.
Mniejsza z tym kazałem rodzicom iść już do domu, wymówka była taka, że zaraz po tym widzę się z Ashem i Callym.

-Mówię na kolana Mike. - przygryzłem zmysłowo wargę, blondyn ściągnął szybko czarną narzutke, zostając w koszulce i dżinsach.

-Myślałem, że będę cie ujerzdzał kiedy będziesz miał na sobie sutannę.- zrobiłem smutną minę. Zrobiłem to co kazał, rozpinałem jego ciasne spodnie, patrząc na nabrzmiałą męskość.

-Podoba ci się ten widok, co?- zachrypnięty głos owinął moje uszy, kiedy jeździłem dłonią w górę i dół.

-Nie najgorszy, Jaskier.- zaśmiałem się na to przezwisko, które przyszło mi do głowy i idealnie opisywało Luka.

-Oh, bawimy się w słodkie słówka przed seksem.-uniósł brwi ku górze lekko rozbawiony.

-Serduszka i czułe słówka,to nie w twoim stylu Hemmings.

-Dosyć tych pogaduszek maleńki.- osunął swoje spodnie i bokserski do kostek, chwycił moją dolną partie ubrań i z wielkim trudem je ściągnął.

-Chodź do mnie.-wyciągnął dłoń, którą chwyciłem niepewnie, usadowiłem się na jego kolanach.

Pulsujący penis napierał na moją dziurkę, pocałowałem go w usta nabijając się na jego przyrodzenie.

-Jak zawsze kiciuś chętny na kutasa tatusia.- szepnął do mojego ucha.

-Czyżby serduszka, Luke?- jęknąłem, gdy główka otarła się o moją prostatę.

-Tak, tylko serduszka na to się mogę zgodzić.- jego biodra uniosły się w górę, wbijając się we mnie cały.
Przyśpieszył swoje ruchy, cały konfesjonał miałem wrażenie jakby chodził na boki, skrzypiał co było słychać na cały kościół.

Po paru minutach doszliśmy, moja głowa oparta o ramię blondyna.
Pomógł mi wstać i się ubrać, po czym zrobił tak z sobą. Wyszliśmy z konfesjonału przeciągając się jak łasice.

-Ks. Hemmigs, czy tylko mi się zdawało czy konfesjonał strasznie skrzypie?- zapytał proboszcz Somerhalder.

-Tak, trzeba naoliwić zawiasy.- zaśmiałem się opuszczając mury kościoła, ignorując wołanie Luka.

To było dobre, jak maliny w lecie.

///

BTW, zapraszam was na moje ff "He: cake" które startuje niebawem. :)

Priest ; MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz