day 25

1.5K 124 10
                                    

Zostaw standardowo gwiazdkę i komentuj ulubione akapity. :)

-Czyli chcesz odejść?-zapytał mnie dość wysoki mężczyzna, przełknąłem gulę w moim gardle patrząc prosto w jego oczy.

-Tak, zakochałem się i nie chcę pozostać księdzem, bo wiem, że to wbrew wiary i mojej woli.- odparłem pocąc się cholernie ze stresu.

Spojrzał na mnie szepcząc coś na ucho swojemu podopiecznemu.

-Dobrze, w takim razie proszę zostaw swoje święte rzeczy i przysięgnij, że nie wyjawisz grzechów, które mówili ci ludzi i pod żadnym pozorem przysięgnij, nie żyć w grzechu, a spożycie i dobrze wobec Boga.

-Przysięgam.

-Luke możesz wracać do domu i dziękuje za oddawanie siebie i swojej wiary wobec Boga.

-Szczęść  (?) Boże.

///

-Michael!- krzyknąłem wchodząc do jego pokoju, siedział na łóżku z laptopem na kolanach.- Maleńki, kocham cię.- szepnąłem gdy tuliłem go do siebie, byłem tak beznadziejnie w nim zakochany.

- Luke wszystko porządku?- zapytał gdy odkleiłem się od niego, a rumieniec wpłynął na jego policzki.

-To koniec Mickey. Kocham cię tak mocno.- szeptałem na okrągło jak mantrę.

-Boże, Lukey ja ciebie też kocham.

////

No to jutro maraton! :')
Kto się cieszy?

Priest ; MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz