**15**

120 2 0
                                    

                                       Wyszliśmy z wody drżąc z zimna i emocji. Philip nic nie mówiąc pobiegł do samochodu i przyniósł mi koc. Sam przebrał się w jakąś starą bluzę, którą trzymał w bagażniku i zaczął zbierać gałęzie po dzikiej plaży. Chwilę później rozpalaliśmy ognisko. Żadno z nas nie chciało się odzywać bojąc się spłoszyć to drugie. Kiedy gałęzie zapłonęły usiadłam przy ognisku i próbowałam się ogrzać. On usiadł obok mnie i niepewnie objął. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i patrzyłam jak płomienie pochłaniają suche drewno. - Lara- szepnął, a ja spojrzałam na niego bojąc się tego co mi chce powiedzieć. Mieliśmy na końcu języka tyle niewypowiedzianych słów, że groziła nam niezła awantura.- Wiesz, już, kiedy zmusili mnie do zakładu coś do ciebie poczułem. Wtedy, gdy usiadłaś ze mną w ławce wiedziałem, że jesteś wyjątkowa- mówił, a ja chciałam go słuchać.

                                        Z całych sił starałam się mu uwierzyć, zaufać na nowo- Strasznie cię kocham Lara i zrozumiem jeśli powiesz, że nie chcesz mnie znać, ale muszę cię o to zapytać, czy jesteś w stanie dać mi jeszcze jedną szansę?- jego pytanie sparaliżowało. Zaczęłam na szybko wymieniać w myślach za i przeciw nie wiedząc jak mam mu odpowiedzieć. Jedno było pewne kocham go i nie umiem zapomnieć. - Nie- zaczęłam, ale on wstał i ruszył w stronę samochodu. Zerwałam się na równe nogi i pognałam za nim.- Czekaj!- krzyknęłam łapiąc go za rękę. - Nie mogę żyć bez ciebie kretynie- powiedziałam, a potem pocałowałam go czule. Gdy odsunęła się od niego odrobinę spojrzał na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy- Nie wierzę- powiedział, a ja żartując odparłam- To może załóżmy się kochanie?- zapytałam, a on pokręcił energicznie głową- Nigdy więcej żadnych zakładów- powiedział poważnie i znów mnie pocałował. Tę noc spędziliśmy na przyczepie jego furgonetki przykryci lekko kocami wpatrując się w siebie nawzajem. - Kocham te twoje kocie oczy- odparł nagle nie wiadomo skąd. - Twoje są jak małe węgielki- powiedziałam bez zastanowienia. - To jakie tam miałeś plany na naszą przyszłość?- zapytałam, a on zaczął wymieniać. Nie pamiętam przy którym punkcie zasnęłam, ale chyba przy tym, że będziemy mieć czwórkę dzieci i małego psa.

***

                                Obudziłem się rano obok niej. Uśmiechała się przez sen, a ja podziwiałem jak promienie słońca liżą jej twarz. Wszystko tak szybko się zmieniło, że ciężko mi było w to uwierzyć. Wpatrywałem się w błękitne niebo zastanawiając komu zawdzięczam tyle szczęścia. Kiedy znów na nią spojrzałem natknąłem się na jej lśniące szeroko otwarte oczy. - O czym tak myślisz?- zapytała, a ja uśmiechając się łobuzersko szepnąłem- O wielu ważnych rzeczach- odparłem, a ona uniosła się lekko na łokciu i zapytała- Na przykład na jakich?- zmierzyłem ją od góry do dołu i odrzekłem- Na przykład jak wyglądasz w samej bieliźnie- zarumieniła się i zrywając na równe nogi odparła- Boże jaki ty jesteś okropny- a potem śmiejąc się zeskoczyła z przyczepy i pobiegła do swojego samochodu.- Hej a ja?- zawołałem, gdy wsiadała do auta.- Widzimy się w szkole, buziaki! - krzyknęła i posłała mi niewidzialnego całusa, którego od razu złapałem i udałem zachwyt. - Oddam jak się spotkamy- powiedziałem, a potem wskoczyłem za kółko i odpaliłem swój silnik. 

Załóżmy się KochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz