Rozdział 5

12 3 0
                                    


Gdy już wypisali mnie ze szpitala, poszłam do szkoły jakby nigdy nic. Przechodząc przez korytarz zauważyłam Daniela, obściskującego się z jakąś rudą o czarnych odrostach. Już znalazł sobie nową? Co on ma w sobie, że tak na niego lecą. Ja na pewno nigdy nie dałabym mu się wykorzystać.

Weszłam do klasy fizycznej, na tym przedmiocie akurat muszę dzielić z nim ławkę. Dzisiaj nauczycielka mnie zaskoczyła...

- Zrobicie projekt w dwuosobowych grupach. Tak jak siedzicie w ławkach. Wasze zadanie będzie polegało na zalrojektowaniu kilku zadań, które potem będziecie prezętować klasie.

- Ale proszę pani- zaczęłam.
- Tak?
- Będziemy to robić w klasie, prawda?
- Nie. To praca domowa.- odpowiedziała, a ja myślałam że zaraz się przewrócę. Na dodatek jeszcze Daniel dosłownie pożerał mnie wzrokiem i znowu usłyszałam to, co już kiedyś mi powiedział:

- Jesteś na mnie skazana...

Te słowa już na zawsze pozostaną w mojej głowie. Na przerwie, gdy przechodziłam z klasy do klasy, on zaczepił mnie i powiedział:

- Ej, ty, czekaj, to widzimy się o 18.00 dzisiaj, u mnie w domu. Adres masz tutaj, tylko przyjdź punktualnie.- wcisnął mi do ręki jakąś kartkę.

- Po pierwsze, 18 to nie za późno? Po drugie...
- Nie sprzeciwiaj mi się, ja zawsze robię to co chcę i mówię to co chcę, ok?
- Ehh, ale mam imię... I prawo do własnego zdania.
- Czekaj, D.... Daria?
Zmarszczyłam brwi.
- Diana! Zapisz sobie gdzieś!
- Po co? Nie muszę tego pamiętać.
- Ale 18 to za późno.- trzymałam się kurczowo swojej decyzji. Niestety on też:
- Ja tu ustalam zasady. Widzimy się o 18.
- Ale...
- Pa!- odwrócił się, nie dając mi nawet możliwości zaprzeczenia. Wywróciłam oczami. No dobra, niech mu będzie. Mam przynajmniej nadzieję, że nie będę wracać do domu za późno. Spojrzałam na adres Daniela. Kurde... Trochę daleko. No dobra, jakoś dam radę. Niech się dzieje co chce, ale nie ukrywam, że trochę przeraża mnie to jego "ja zawsze robię co chcę".

------------------------------------------

Wróciłam do domu po skończonych lekcjach. Rozpakowałam plecak i niektóre książki schowałam do torby. Przecież nie będę niosła tam całego plecaka. Postanowiłam również się przebrać. Założyłam czarną bluzę i podarte, jasne jeansy. Taki jest właśnie mój styl. Jsk zwykle przed wyjściem z domu poprawiłam makijaż i poszłam. Była równo 17. Może godzina wystarczy mi na dojście do jego domu. A jak będę za wcześnie- trudno. Niech wie, że to ja ustalam zasady.

ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz