Rozdział 9

15 2 0
                                    


Była ciemna noc. Deszcz już dawno przestał padać a burza uspokoiła się na dobre, nie zauważyłam nawet kiedy. Już nawet mi się coś śniło. Spałam kamiennym snem... Do czasu, gdy ktoś obok mnie się poruszył. Odskoczyłam jak popażona, sladając jednocześnie na podłogę.

- Daniel ty idioto, co ty tu...!- zaczęłam, ale nagle zauważyłam, że to nie Daniel leżał obok. Najwyraźniej wydarłam się na chłopaka, który był trochę do niego podobny. On zerwał się na równe nogi i zaczął się tłumaczyć:

- Nie wiedziałem, że tu ktoś śpi, było ciemno, przysięgam!

- Kim jesteś?- zapytałam.
- A kim ty?- odparł- Ja tu tylko przyjechałem przenocować kilka dni u kuzynów.

- Dlaczego?- dopytywałam się.
- Dziewczyna mnie wyrzuciła z domu. Ostro się pokłóciliśmy.
- Od kiedy tu leżysz?
- Od pierwszej- odpowiedział- teraz jest trzecia.

- Ale wolno ten czas leci.. Nie no, ja już nie zasnę!- złapałam się za głowę i załamana usiadłam na łóżku.

- Przepraszam, że cię nie zauważyłem. Ada powiedziała, żebym poszedł do któregokolwiek z pokoi gościnnych. Nie było prądu. Przepraszam jeszcze raz.

- Spokojnie.. Ja tu jestem przez przypadek. Mieszkam daleko, nie miał kto mnie odwieźć i była straszna burza.- westchnęłam.

- A tak w ogóle to jestem Hubert Lew. Miło cię poznać.

- Diana Miller. Mi również.- odparłam, dalej zmieszana z powodu tej całej sytuacji. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę!- krzyknęłam razem z Hubertem. Do pokoju wszedł zaspany Daniel, przecierając oczy powiedział:

- Czemu tak się drzecie, wcale spać nie można...

Dopiero gdy całkowicie otworzył oczy, zrozumiał powód naszego nieporozumienia.

- Hubert? Co ty tutaj robisz? Myślałem, że na dole przenocujesz.- kontynuował Daniel.

- Ada kazała mi iść do gościnnego. Któregokolwiek. Nie wiedziałem, że tutaj już ktoś śpi.

- No to teraz już wiesz. Będziesz musiał przejść do jakiegoś innego.

- Nie- wtrąciłam się- nie będzie musiał. Ja i tak już nie zasnę, więc lepiej będzie, jak wrócę do domu.

- Wiesz która godzina?!- zdziwił się Daniel.
- Trzecja, ale co z tego? Już się powoli przejaśnia... Przejdę się.

- Rób co chcesz.- Daniel wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju, a ja zaraz po nim. W łazience przebrałam się w swoje ciuchy, a piżamę Ady zostawiłam obok umywalki.

Wyszłam z ich domu i powędrowałam do swojego. Na piątą trzydzieści już tam byłam. Naszykowałam się do szkoły i wyszłam, jakby nigdy nic, kierując się w stronę budynku szkolnego.

Doszłam tam mniejwięcej około siódmej. Idealnie. Ale najgorsze było to, że w końcu nir zrobiliśmy tej pracy w grupach. Ehhh, no i co teraz? Mam nadzieję, że nie będziemy musieli juź tego poprawiać. Nie mam zamiaru znów nocować u Daniela.

ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz