2. Nowi

186 11 0
                                    

W ciągu tygodnia Thomas wstąpił do urzędu i zmienił moje nazwisko. Carmen McRiver. To brzmi tak... amerykańsko. Wytłumaczył mi, że Freemanowie mogą mnie szukać głównie za pomocą nazwiska, więc przyda się ta zmiana.

W poniedziałek poszłam do szkoły. Szkoła jak szkoła, nikt nie zwraca na ciebie uwagi, póki sama tego nie zrobisz. Nowi uczniowie nie byli w tej szkole nowością, dlatego nikt nie specjalnie się mną przejmował. Pierwszą lekcją był angielski. Przed zajęciami usiadłam w wolnej ławce w przedostatnim rzędzie. Zadzwonił dzwonek i reszta uczniów weszła do klasy. Wyjęłam swój zeszyt, kiedy nagle ktoś trącił mnie w ramię.

- Wolne?- spytał głos za mną. Odwróciłam się. Brunet o brązowych oczach uśmiechał się do mnie, wskazując na krzesło, na którym leżał mój czarny plecak. Na twarzy miał lekki zarost, co dodawało mu wieku i przyprawiło mnie o lekkie ukłucie w dole brzucha. Wyglądał naprawdę seksownie.

- Tak, tak! Jasne!- Odwzajemniłam uśmiech, zabierając plecak i położyłam go na swoim krześle, za sobą. Chłopak cicho podziękował i usiadł obok. Zaczęła się lekcja.

W duchu modliłam się o to, by nauczycielka nie zechciała przedstawić mnie klasie. Pisałam sobie spokojnie w zeszycie, kiedy pani Foster zabrała głos.

- Klaso, chciałabym przedstawić wam naszych nowych uczniów! Może jako pierwsza panna McRiver?

Wypuszczając powietrze z płuc, wstałam. Tylko teraz niczego nie palnij, pomyślałam.

- Carmen, może zechcesz nam opowiedzieć coś o sobie?- zachęciła nauczycielka.- Gdzie wcześniej mieszkałaś?

- Nazywam się Carmen McRiver- powiedziałam twardym głosem.- Wcześniej mieszkałam w Melbourne, ale przeprowadziłam się do Canberry jakiś tydzień temu.- Już chciałam siadać, kiedy któryś z chłopaków pod oknem zapytał.

- Dlaczego się tu przeprowadziłaś?

Wzięłam głęboki oddech. Nic nie mów, krzyczała moja podświadomość.

- Bo z wcześniejszej wywalili mnie za pobicie i podpalenie, a sama jestem ścigana listem gończym w czterech krajach.- Uśmiechnęłam się sarkastycznie. Mina chłopaka i reszty klasy była warta całej ściemy.- Taki żarcik! Moja rodzina często się przeprowadza, to przez pracę...

- Rodziców- dokończyła nauczycielka. Tak naprawdę, to była w ogromnym błędzie.- Dziękujemy, Carmen. To może teraz pan Hills?

Wstał jakiś blondyn, który opowiedział o jakże smutnej historii swojego życia. Jego rodzice się rozwiedli i teraz mieszka z matką. Ojciec wyjechał z kochanką do USA. Szkoda chłopaka... Ale on przynajmniej ma mamę.

- Dobrze, dziękujemy ci, Brandon. Na końcu został jeszcze jeden.- Chłopak obok mnie wstał. No proszę, czyli nie tylko ja byłam nowa!

- Jestem Valentine Sherman. Przeprowadziłem się tu do taty, wcześniej mieszkałem z babcią.- Valentine... skądś kojarzę to imię.- W tamtej szkole byłem mistrzem szkoły w tenisie i pływaniu.

Chciałam gwizdnąć, ale to mogło zostać dziwnie odebrane przez otoczenie. Postanowiłam zamknąć się do końca lekcji.

Po zajęciach wypadłam ze szkoły, gdzie na parkingu czekał Thomas. Weszłam do auta, całując brata w policzek.

- I jak pierwszy dzień szkoły?- spytał, skręcając. Wyruszyłam ramionami.

- Na razie normalnie- odparłam.- Na angielskim, oprócz mnie, jest jeszcze dwóch nowych chłopaków. Poza tym, same goryle, kujony i plastiki. Żenada...

- Jeszcze będziesz do nich tęsknić, kiedy wyjdziesz z budy- zaśmiał się.- Niby tak nie wygląda, ale to nowi zawsze lepiej się dopasowują...

Trust me |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz