Następnego dnia stałam przed szafą dobry kwadrans, a to się nie zdarza. Chciałam wyglądać dobrze ale jednocześnie tak, żeby nie przesadzić. Zdecydowałam się na białe rurki i białą bokserkę, a na to koszulę w czarno-czerwoną kratę.
Zadowolona ze swojego wyboru ruszyłam hondą do szkoły. Na parkingu czekał na mnie Valentine, oparty o maskę swojego samochodu. Gdy wysiadłam z auta, ruszył w moją stronę. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował krótko.
- Jak ci się podoba bycie moją dziewczyną, McRiver?- spytał z szelmowskim uśmiechem.
- Wiesz...- Udałam zamyślenie.- Nie jest źle. Chociaż...
- Nie zgrywaj się, Carmie- przerwał mi rozbawiony, unosząc kąciki ust w górę. Zmarszczyłam brwi na jego przezwisko.- Carmie zjadła duże brownie- zanucił. Parsknęliśmy śmiechem, łapiąc się za ręce. Ludzie z parkingu odprowadzili nas wzrokiem pod same drzwi. I to mi się podoba...
W miarę możliwości spotykaliśmy się z Valentinem na przerwach. Razem też spędziliśmy lunch. Właśnie szliśmy na ostatnią piątkową lekcję, którą mieliśmy razem, angielski.
- Przeczytałaś Dumę i uprzedzenie ?- spytał, odsuwając mi krzesło. Pokręciłam głową.
- Nie lubię Jane Austin- odpowiedziałam.- Wolę Kinga albo Martina.
- Niegrzeczna dziewczynka czyta niegrzeczne książki- zamruczał. Zaśmiałam się na głos, zwracając na siebie uwagę nauczycielki. Posłała mi mordercze spojrzenie i wróciła do prowadzenia lekcji.
Tak naprawdę, to sama nie wiem, czemu nie przeczytałam tej książki. Nie twierdzę, że miałam dużo na głowie, ale po prostu nie miałam czasu o niej myśleć. Dalej nie potrafiłam pogodzić się ze stratą Cartera, a czas wolny w domu Veronici zapełniałam wszystkim, czym tylko się dało. Nie chciałam mieć czasu, by o nim myśleć ani odwiedzać jego pokój. Starałam się przełknąć gorzką żółć na wspomnienie o nim, ale przegrywałam i prędzej czy później lądowałam na swoim łóżku, zalana łzami.
Moje rozmyślania o rodzinie przerwało mocne szturchnięcie w ramię. Podskoczyłam i uniosłam wzrok znad ławki, widząc wychodzących uczniów i szare tęczówki Valentine'a.
- Idziemy?- spytał niepewnie. Szybko pokiwałam głową.
- Tak, jasne- odpowiedziałam, pośpiesznie wstając. Zgarnęłam swój plecak i oboje ruszyliśmy do wyjścia. Po drodze przystanęłam przy swojej szafce, żeby zostawić książki. Sherman oparł się jedną ręką o sąsiednie drzwiczki na wysokości mojej głowy.
- To gdzie mnie zabierasz?- spytałam, odkładając podręcznik do geografii na swoje miejsce. Brunet przysunął się do mnie, całując mnie w skroń, co było urocze.
- Niespodzianka, McRiver- szepnął.
- Bo się porzygam od tego słodkiego obrazka!- jęknął za nami ten rudy pizdokleszcz, Watson. Odsunęłam się od Valentine'a i z niesmakiem spojrzałam na rudzielca. Rudzi faceci byli słodcy, ale, jak widać, istnieją wyjątki...
- Czego chcesz, Harry?- spytałam wywracając oczami na niego.- Jeszcze chcesz dostać?
- Dostać to mogę prezent na gwiazdkę- odparł.- Twój przydupas mnie mocno wkurwił wtedy pod klubem.
- Chciałeś powiedzieć: mocno przypierdolił- poprawił go Valentine. Zaśmiałam się, a Harry warknął, stawiając krok do przodu.
- Jeszcze zobaczymy, kto komu przypierdoli...- syknął i odwrócił się.
- Zaczekaj, Słodki!- krzyknęłam za nim. Sherman spojrzał na mnie zaskoczony, a sam Watson odwrócił się z uśmiechem. Podeszłam do niego.
- Słodki?- Uniósł brwi.
- No, Słodki... Bo jesteś słodki, jak się wkurwiasz- zachichotałam, a Harry zmrużył oczy.- I chcę ci jeszcze coś dać.- Przybliżyłam swoją twarz do jego, jakbym chciała go pocałować. Jednak, gdy nasze wargi dzieliło kilka milimetrów, zatrzymałam się.- Bo widzisz, Watson- westchnęłam- Ja zawsze mam ostatnie słowo i zawsze oddaję.- Wymierzyłam mu mocnego prawego sierpowego, po którym odrzuciło go na kilka kroków. Usłyszałam ciche przekleństwo z jego ust.
Kto się cieszy? :D
Powracam z dużą dawką energii i weny. I jak się podoba? Watson słusznie dostał?
Chciałam uprzedzić, że Harry Watson w ŻADEN sposób nie jest odwzorowywany na Harrym Stylesie. Żeby nikt z fanów nie chciał mnie ukatrupić ;) Jego imię i nazwisko to kwestia czystego przypadku.
Gwiazdkujcie, komentujcie, snujcie podejrzenia i co tam jeszcze chcecie ;)
Do następnego ♥
Miranda
CZYTASZ
Trust me |ZAWIESZONE|
Action"- Nie...- szepnęłam, widząc go w drzwiach. Szarpnęłam się. Kurwa, byłoby łatwiej, gdybym miała ręce z przodu... Brunet powoli do mnie podszedł. W jego ręce widziałam nóż. Przerażona wierzgałam usiłując wyswobodzić choćby jedną rękę lub nogę. Był c...