"Rzuć i Giń"

33 6 1
                                    

Dlaczego? Dlaczego oni to zrobili? Tak bez mydła i papieru toaletowego? Jebańce!
Zamkneli ich wszystkich w osobnych celach nad jeziorem z otwartymi oknami. Dali im jeden dziurawy koc i tylko koszulkę z połataną bielizną. Chamstwo i prostactwo. Jak można być tak nieczułym i złym żeby zostawić ludzi w takim zimnie. Ale nic nie mogę zrobić. Tylko czekać i czekać na jakiś znak. Jochemowi właśnie przypomniał się koszmar i trzymana w nim straszna tajemnica od miesiąca zanim został porwany. Stojąc tak zachciało mu się rzygać.

-Baaaczność! Oficer idzie!
-Nie tak oficjalnie kluczniku. Dalej boli cię trochę głowa tak? Szkoda że Afrykańczyk zniknął tak nagle ale coż...nie przeżyje długo na tym odludziu. Dobra Placek wstawaj idziemy do gabinetu wyjaśnić trochę spraw. Porozmawiamy jak szef z szefem uciekinierów. To ty zadecydujesz jaką karę poniesiecie.

Plackowi zrobiło się słabo kiedy wszedł po raz pierwszy do gabinetu Złofilda. Ściany były pokryte głowami ludzi. Tak zwykłymi ludzmi! Tylko im głowy zostały. Meble były zrobione z ludzkich i zwierzęcych kości. Cały pokój był tak jakby oblany krwią. Wyglądało to strasznie.
-Jak widzisz to jest mój własny jeden z 56 gabinetów. Te wiszące głowy to zabici moi przeciwnicy, wrogowie. Niektóre osoby być może znasz. Patrz tam na końcu. Znajduje się tam Euklides. Głupi typ nadepnął mi na nogę to mu odciełem głowę. Szkoda mi go było ale jak się dowiedziałem że ukradł mi moją własną książkę "Elementy" to z wściekłości zabiłem jego najlepszego przyjaciela. Zgadnij jak się nazywał. Albo sam powiem: Sofokles. Kiedy go dopadłem zaczął we mnie rzucać komiksami z Kaczorem Dolanem. Oczywiście po zabiciu jego spaliłem wszystkie. Zostawiłem tylko tą nędzną "Iliadę" bo śmiałem się do łez kiedy ją czytałem. Jeszcze tam przy drzwiach jest głowa Juliusza Cezara.  Był to mój przyjaciel tylko kiedy rzucił we mnie frytką z MC to pożałował. Nasłałem na niego komorników i tak dobrze się bawiłem że też się za komornika przebrałem. Z tej zabawy niechcący go zabiłem. Wtedy w Rzymie nazywali mnie Brutus. A każdy chyba zna ostatnie słowa Cezara. Nie znasz? To powiem.
"I ty Brutusie przeciwko mnie?"
Śmiszne to było. Dobra już przechodzimy do rozmowy tylko nie patrz na ten obraz Złomka i Garffielda bo jest dość nietypowy. Tak powstałem ja, genialny strateg i zdobywca. Dobra bo trochę się rozgadałem a dalej nic nie porozmawialiśmy o tobie. Co masz na swoją obronę?
-Nie można tak porywać i więzić ludzi! Musiałem uciekać dla dobra siebie.
-Niestety musisz się pogodzić ze swoim losem. Jutro są pierwsze badania wiesz? Ty gówno wiesz... Jestem taki podjarany tą sprawą. Dobra mam dla ciebie propozycję.
-Jaką?
-Proszę pana Zła...
-Jaką proszę pana Zła
Masz do wyboru 3 opcje.
1. Rzut kostką kto ginie
2. Obcinamy wszystkie palce, nos, oko i oczywiście będziecie do końca zakuci w kajdany
3. Zostajecie przetrasportowani do rodzin. Wtedy na miejscu decydujecie o losach 6 osób. Decyzja śmierci oczywiście ha ha.
Co wybierasz?
-Muszę coś wybrać?
-Tak musisz
-To wybieram opcję...

Frites nie martw się wszystko będzie dobrze! Nic złego się nie stanie!
-Wszyscy umrzemy! Wszyscy!
-Jak Holandię kocham nie umrzemy!
-Co mi da twoje słowo?
-Nadzieję i przyszłość
-Tak masz rację trzeba być mocnym. Pamiętaj o mnie.
-Tttak zawsze. (Przywiązany Jochem do słupa odwrócił się do Placka) Placek! Muszę ci coś powiedzieć ważnego gdybym zginął!
-Co takiego?
-Musisz to przekazać Verze w moim rodzinnym miasteczku o którym ci opowiadałem.
-Ale ty nie zginiesz!
-Nigdy nic nie wiadomo. Dobra przekażesz jej moją i jej tajemnicę.
-Dobra mów!
-Ja zakochałem się w Verze ale to był wielki błąd! W dniu kiedy mnie porwali chciałem wszystko dobrze przemyśleć nad jeziorem. Wiesz dlaczego? Bo bo..
-Co bo? No mów!
-Dowiedziałem się że jestem adoptowany...Vera też jest adoptowana tylko o tym nie wie. Największy problem jest taki że że...Vera jest moją siostrą. Najprawdziwszą siostrą. A ja się w niej zakochałem. To był błąd.
-Przekażę napewno! Ale ty nie zginiesz!
-Nic nigdy nie wiadomo...
Odezwał się głos na dziedzincu:
-Witam państwa w grze "rzuć i giń". Zasady są proste. Rzucam kostką i osoba od mojej lewej strony liczona jest jako 1. Dalsze osoby to dalsze cyfry. Zrozumiano? Dobra. Uwaga! Rzucam!
Kostka zaczeła się kręcić. Dla wszystkich skazanych był to najdłuszy moment w życiu. Wtedy kostka się zatrzymała.
-Kostka wybrała. Czas umierać...
Podniósł pistolet i jednym strzałem trawił w głowę.
Martwe ciało upadło. Słuchać było tylko śmiech starca.

Placek: ZłofildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz