Przemówienie

63 7 0
                                    

Frites wstała z zakurzonej ziemi. Chciało jej się spać ale teraz nie mogła. Znajdowała się w jakieś ciężarówce i razem z innymi gdzieś jechała...tylko gdzie?

Dobra myśl logicznie. To jest tylko sen, choć komu w śnie chce się spać? Dobra może jak się uderzę tym badylem to się obudzę. Podniosła czarnego badyla i rąbneła nim o swoją dłoń.
-AŁ ał...jak boli!
Niektórzy się zaśmiali.
-Już dużo osób próbowało. Kobieto siadaj na dupie...(debilka).
-Już już panie?
-Bąc psze pani, dla kolegów nauczyciel szmat i wariatów.
-A rozumiem...
Frites obejrzała się ale nigdzie nie zauważyła ucznia który był z nią ostatnio. Przed tym koszmarem.
-Przepraszam jest tutaj Pieróg, albo Gołąb. Nie pamiętam dokładnie imienia.
Cisza...było słychać tylko ciszę. Nawet tego nie słyszała.

-Proszę wysiadać przez żółte drzwi. Znajdujemy się w koloni śmierci. Kto ostatni nie dostaje obiadu. Wszyscy rzucili się do wyjścia jak zwierzęta na mięso. Frites oczywiście jako dama wyszła pierwsza. I zdębiała z dwóch powodów. Znajdowała się w bardzo pięknych górach, nie widziała takich nawet w telewizji. Po drugie było jej zimno...potwornie zimno.
-Hej Bąc pożyczysz mi ten sweter. Proszę...
-Nie? Spierdalaj, ja sam walczę o przeżycie.
-Zajebiście śmieszne a teraz dawaj. Po dostaniu swetra skierowała się do wejścia, ogromnego wejścia. Gdzie my jesteśmy? Kim my jesteśmy? Dokąd zmierzamy?

Dobra siadać w tych brudnych krzesełkach i mnie wysłuchać. Frites skądś pamiętała ten głos.
I wtedy wyszedł On. Tak On. Zło wcielone do potęgi 5. I te brzydkie kropki z rdzy...fuj!
-Dobra słuchajcie mnie. Jestem prezydentem tej i innych koloni śmierci. Zapewne słyszeliście o mnie tyle dobrego. Nie? Nic kompletnie? To dobrze. Hahaha to dobrze czaicie? Dobra koniec śmieszkowania przybysze. Dostaniecie swoje pokoje z innymi. Jak macie jakiś problem kula w łeb. Sami wybieracie. Mój asystent jest właśnie w Holandii i by was odprowadził ale zrobi to moja asystenka później. Co tydzień będziecie testowani w różnych sytuacjach. Ten kto przeżyje te 3 miesiące pojedzie do BatIronSuperMana czyli w skrócie BISM. To mój zaufany klient osób takich jak wy, szmaty. Co dzień praca na plantacji oraz co najważniejsze budowanie mojej rezydencji. Osoby które nie będą posłuszne skończą w mojej opuszczonej rezydencji zimowej. Nie chcielibyście tam być. Powiem że tam fajnie nie będzie haha. Macie się mnie słuchać jasne?. Na koniec ciekawostka. Moja laska wykonana jest z X wieku więc macie ją szanować jak człowieka. Dodam że nazywa się Włócznia św. Wojciecha. Tak to tej używał Chrobry by wsadzić Ottonowi w...a zresztą odprowadzić ich do cel.

Frites nie wiedziała co się dzieje. Szła zamulona i chyba pobliscy ludzie jej pomagali. Zasłabła na końcu przemówienia. Jak można być tak Złym? Nagle się przewróciła bo jakaś tłusta klucha szła i nie patrzyła pod nogami.
-Jak ty chodzisz jełopie?
-Przepraszam...bek
Ludzie obok wyglądali na zadowolonych.
-Ło ty pieronie jak mogłeś przewrócić taką damę?
Kolesia chyba tkneło sumienie...

Dobre ziemniaki nawet...i ta pachnąca surówka. Zachwycała się jedzeniem jak wszyscy którzy byli z nią w stołówce. Zanim odezwał się jakiś murzyn o imieniu Dart.
-Tylko szkoda że ręcznie zbierana przez nas, wczorajszych. Wszyskim zkawśniały miny na wieść o zbieraniu jutro jakiś roślin. Frites spojrzała jeszcze na chłopca który rozmawiał z tym murzynem zanim zalał ją cień jakieś osoby. Była to ta sama osoba która nadepneła jej na stopę.
-Przepraszam cię jeszcze raz, przykro mi że taki niezdarny jestem.
-Oj dobra nic się nie stało takiego.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne. Masz jakieś hobby. Lepszego pytania nie mam.
-Jak ja dawno nie rozmawiałem z ludzmi. Siedzę tu już tydzień i nikt się do mnie nie odezwał. Tak mam swoje hobby. Jestem zawodowym pianistą.
-Serio? Też bym tak chciała.
-Inni mnie nie doceniali. Tam skąd pochodzę jestem wyśmiewany i odrzucany.
-Dlaczego? Przecież ty wyglądasz na fajnego chłopaka. A propo bo się zagadaliśmy, jak się nazywasz?
-Jochem
-Jesyem?
-Haha nie Jochem. JO-CHE-M.
-Miło mi.
Tak Frites poznała Jochema. A Jochem poznał ją...

Placek: ZłofildOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz