Rozdział 12

237 12 0
                                    

Wieczór nadszedł bardzo szybko. Razem z dziewczynami szykowałyśmy się do wyjścia. Ubrałam się w krótką, czarną koszulkę i granatowe shorty z wysokim stanem. Wyszłyśmy z pokoju równo o 17.50, miałyśmy jeszcze 10 minut zapasu, więc postanowiłam pójść do Ann.

-Cześć Ann.

-Cześć, chodź, pójdziemy trochę wcześniej i zajmiemy dobre miejsca.

Nie czekałyśmy ani chwili. Od razu pobiegłyśmy na salę, w której miało się odbyć karaoke.

Po paru minutach wszyscy zaczęli się schodzić.

Na moje nieszczęście miejsce obok mnie zajął Luke.

-Musiałeś tu siąść?

-A co, zabronisz mi?

Nie miałam już siły się z nim kłócić. Jedyne kłótnie, które lubiłam to były kłótnie z Harrym.

Luke zaczął gadać z Ann, co mnie strasznie wkurzało, ponieważ siedziałam między nimi.

-Możecie przestać. Proszę?

Nagle poczułam mocne szarpnięcie i spadłam z krzesła.

-Co ci odbiło?

-Nic.

-No właśnie widzę, że nic. Zastanów się nad sobą debilu.

-Bell, zamkinij się.-usłyszałam głos Ann.

-I ty jeszcze go bronisz?

-Tak, bo to ty zachowujesz się jak debil a nie on.

O nie, tego to już za wiele.

-Walcie się wszyscy.

Zaczęłam szukać Stylesa. Niestety nigdzie go nie było. Szybko wbiegłam
z sali i pobiegłam do jego pokoju.

Z wielkim zdenerwowaniem i ze łzami w oczach nacisnęłam klamkę pokoju numer 64 i weszłam do środka.

-Harry, jesteś tu?

-Po co tu przyszłaś? Przecież nie chcesz mnie znać.

-Harry ja, ja...- rozpłakałam się.

-Co jest?

-Ja, przepraszam.

Nie mogłam wydusić z siebie nic więcej.

-Co się stało. Mnie chyba możesz powiedzieć.

-Ja, ja...

-Chodź do mojego pokoju, wszystko mi na spokojnie powiesz. Ok?

Kiwnęłam głową.

-Usiądź wygodnie. Wiec co się stało.

Wyjaśniłam mu całą sytuację.

-Poczekaj tutaj. Zaraz przyjdę.

Delikatnie mnie objął. Od razu złapałam go za rękę i ją odepchnęłam.  Przecież on ma dziewczynę.

-Nie idź po nich, błagam.

-Nie po nich, tylko po nią. Przecież mówiłaś, że nie zależy ci na znajomości z Lukiem.

-To prawda, ale już się bałam, że...

-Cicho, nie ma się co bać, księżniczko.

-Proszę cię, nie mów tak do mnie.

-Niby czemu?

-Bo mam swoje powody.

Harry wyszedł z pokoju a ja siedziałam na jego łóżku i z każdą chwilą coraz bardziej się stresowałam, na jaki mądry plan on wpadł.

-Już jestem.

Wpadł z uśmiechem do pokoju. Miałam złe przeczucia.

-I patrz kogo ci przyprowadziłem.

Nagle zza jego pleców wyszła Ann. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, może nawet bardziej niż ja.

-Bell, bardzo cię przepraszam, ale Luke...

-Znowu Luke, znowu wszystko na niego.

-Ty nie rozumiesz.

-Dokładnie rozumem. A bardzo cię proszę, wyjdź z tego pokoju i zostaw nas samych.

Ann od razu wyszła z pokoju nie mówiąc ani słowa.

-Łoł, to było niezłe.

-Wiem - uśmiechnęłam się do niego.

-Ale dlaczego od razu jej nie wybaczyłaś.

-Niech jeszcze przez chwilę poczuje się winna.

-Niezła jesteś. - poczułam znajome motylki w brzuchu.

-Wiem. - przygryzłam dolną wargę żeby nie zacząć się śmiać. - Muszę już iść.

-Odprowadzę cię.

-Nie trzeba, naprawdę.

-Ale nalegam.

-Z wielką chęcią.

Karaoke jeszcze trwało, wiec na korytarzu nie było jeszcze nikogo.

-To tutaj, dzięki.

-Nie ma za co. Tyko jeszcze jedno.

-Tak? - spytałam zaciekawiona.

-Jeszcze raz mnie przeproś.

-Przepraszam. Bardzo przepraszam.

Spojrzałam w jego piękne, szmaragdowe oczy. Zaczął się do mnie zbliżać. Usłyszałam głos Rosie i Kim, które wchodziły po schodach.  W ostatniej chwili się ocknęłam i otworzyłam drzwi do pokoju.

-Dobranoc Harry.

-Dobranoc.

Zamknęłam pokój i oparłam się o drzwi. Jeszcze nie dotarło do mnie to, że o mało nie pocałowałam Harry'ego Stylesa. Na samą myśl o tym poczułam motylki w brzuchu. Teraz juz nie liczyło się to, że on ma dziewczynę. Liczyło się to, że po mału zaczynałam się w nim zakochiwać.

• Summer Love • || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz