Wieczór nadszedł bardzo szybko. Razem z dziewczynami szykowałyśmy się do wyjścia. Ubrałam się w krótką, czarną koszulkę i granatowe shorty z wysokim stanem. Wyszłyśmy z pokoju równo o 17.50, miałyśmy jeszcze 10 minut zapasu, więc postanowiłam pójść do Ann.
-Cześć Ann.
-Cześć, chodź, pójdziemy trochę wcześniej i zajmiemy dobre miejsca.
Nie czekałyśmy ani chwili. Od razu pobiegłyśmy na salę, w której miało się odbyć karaoke.
Po paru minutach wszyscy zaczęli się schodzić.
Na moje nieszczęście miejsce obok mnie zajął Luke.
-Musiałeś tu siąść?
-A co, zabronisz mi?
Nie miałam już siły się z nim kłócić. Jedyne kłótnie, które lubiłam to były kłótnie z Harrym.
Luke zaczął gadać z Ann, co mnie strasznie wkurzało, ponieważ siedziałam między nimi.
-Możecie przestać. Proszę?
Nagle poczułam mocne szarpnięcie i spadłam z krzesła.
-Co ci odbiło?
-Nic.
-No właśnie widzę, że nic. Zastanów się nad sobą debilu.
-Bell, zamkinij się.-usłyszałam głos Ann.
-I ty jeszcze go bronisz?
-Tak, bo to ty zachowujesz się jak debil a nie on.
O nie, tego to już za wiele.
-Walcie się wszyscy.
Zaczęłam szukać Stylesa. Niestety nigdzie go nie było. Szybko wbiegłam
z sali i pobiegłam do jego pokoju.Z wielkim zdenerwowaniem i ze łzami w oczach nacisnęłam klamkę pokoju numer 64 i weszłam do środka.
-Harry, jesteś tu?
-Po co tu przyszłaś? Przecież nie chcesz mnie znać.
-Harry ja, ja...- rozpłakałam się.
-Co jest?
-Ja, przepraszam.
Nie mogłam wydusić z siebie nic więcej.
-Co się stało. Mnie chyba możesz powiedzieć.
-Ja, ja...
-Chodź do mojego pokoju, wszystko mi na spokojnie powiesz. Ok?
Kiwnęłam głową.
-Usiądź wygodnie. Wiec co się stało.
Wyjaśniłam mu całą sytuację.
-Poczekaj tutaj. Zaraz przyjdę.
Delikatnie mnie objął. Od razu złapałam go za rękę i ją odepchnęłam. Przecież on ma dziewczynę.
-Nie idź po nich, błagam.
-Nie po nich, tylko po nią. Przecież mówiłaś, że nie zależy ci na znajomości z Lukiem.
-To prawda, ale już się bałam, że...
-Cicho, nie ma się co bać, księżniczko.
-Proszę cię, nie mów tak do mnie.
-Niby czemu?
-Bo mam swoje powody.
Harry wyszedł z pokoju a ja siedziałam na jego łóżku i z każdą chwilą coraz bardziej się stresowałam, na jaki mądry plan on wpadł.
-Już jestem.
Wpadł z uśmiechem do pokoju. Miałam złe przeczucia.
-I patrz kogo ci przyprowadziłem.
Nagle zza jego pleców wyszła Ann. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną, może nawet bardziej niż ja.
-Bell, bardzo cię przepraszam, ale Luke...
-Znowu Luke, znowu wszystko na niego.
-Ty nie rozumiesz.
-Dokładnie rozumem. A bardzo cię proszę, wyjdź z tego pokoju i zostaw nas samych.
Ann od razu wyszła z pokoju nie mówiąc ani słowa.
-Łoł, to było niezłe.
-Wiem - uśmiechnęłam się do niego.
-Ale dlaczego od razu jej nie wybaczyłaś.
-Niech jeszcze przez chwilę poczuje się winna.
-Niezła jesteś. - poczułam znajome motylki w brzuchu.
-Wiem. - przygryzłam dolną wargę żeby nie zacząć się śmiać. - Muszę już iść.
-Odprowadzę cię.
-Nie trzeba, naprawdę.
-Ale nalegam.
-Z wielką chęcią.
Karaoke jeszcze trwało, wiec na korytarzu nie było jeszcze nikogo.
-To tutaj, dzięki.
-Nie ma za co. Tyko jeszcze jedno.
-Tak? - spytałam zaciekawiona.
-Jeszcze raz mnie przeproś.
-Przepraszam. Bardzo przepraszam.
Spojrzałam w jego piękne, szmaragdowe oczy. Zaczął się do mnie zbliżać. Usłyszałam głos Rosie i Kim, które wchodziły po schodach. W ostatniej chwili się ocknęłam i otworzyłam drzwi do pokoju.
-Dobranoc Harry.
-Dobranoc.
Zamknęłam pokój i oparłam się o drzwi. Jeszcze nie dotarło do mnie to, że o mało nie pocałowałam Harry'ego Stylesa. Na samą myśl o tym poczułam motylki w brzuchu. Teraz juz nie liczyło się to, że on ma dziewczynę. Liczyło się to, że po mału zaczynałam się w nim zakochiwać.
CZYTASZ
• Summer Love • || H.S.
FanfictionBella to zwykła nastolatka ale gdy spotyka Harry'ego na wakacyjnym obozie, coś się w niej zmienia. Historia o pierwszej miłości, która mogła przetrwać wszystko. Jeden mały błąd może zniszczyć całe życie.