Rozdział 16

211 12 0
                                    

Gadaliśmy jeszcze przez chwilę i Harry odprowadził mnie do pokoju.

-Przepraszam Bell, jestem skończonym dupkiem.

-Już mnie przepraszałeś, pamiętasz?

-No tak, ale nie bądź na mnie zła.

-Harry- złapałam go za rękę- nie jestem na ciebie zła.- jak można się na niego złościć.

-Czyli między nami wszystko w porządku?

-Jasne.- przecież przed chwilą się całowaliśmy.

-Dobra, to ja już pójdę.

-A może wejdziesz, obejrzymy końcówkę meczu?

-Już się bałem, że nie zaproponujesz.- uśmiechnął się.

Jak ja kocham jego uśmiech.
Jego piękne szmaragdowe oczy, w które mogłam wpatrywać się godzinami.
Jego miękkie, kasztanowe włosy.

-Bell?

-Hmm?

-Nad czym tak myślisz?

-Nie ważne.- uśmiechnęłam się nieśmiało.

Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie.

Oparłam głowę o jego ramię i splotłam nasze ręce.

-Mam pomysł.

-No dawaj mała.

-Zróbmy imprezę. Ale dużo lepszą od tej u Luka.

-Dobra, ale kogo zaprosimy jak wszyscy poszli do tego debila?

-Jak to kogo, dzieci.

-Jesteś tego pewna, nie wolałabyś
posiedzieć ze mną i pooglądać mecz w spokoju.

-Hmmm. Pomyślmy. Nie.

-Jak to nie?

-A tak. Chodź-złapałam go za rękę i wyprowadziłam z pokoju.

-Ty wariatko.

-Ja też cię...-prawie się wydało.

-Ty też mnie co?

-Ja też cię lubię.-uśmiechnęłam się i po chwili się do niego przytuliłam.-dobrze przytulasz.

-Wiem, i tak samo dobrze całuję.

-Już zdążyłam się przekonać. Chodź, idziemy do Johnny'ego, Jacka i reszty. To będzie mega impreza.

Zaprosiliśmy chyba wszystkie dzieciaki z tego obozu, oprócz wkurzającego współlokatora Harry'ego.

Czekaliśmy już z Harrym w pokoju. Po paru minutach wszyscy zaczęli się schodzić.

-Ej, może zagrajmy w prawda czy wyzwanie?-spytał Jack.

-Jasne, dobry pomysł.- odpowiedziałam.

Zawsze brałam prawdę, ale w tym wypadku jestem zmuszona za każdym razem brać wyzwanie. Nie chcę, żeby ktoś się dowiedział o tym, że Harry mi się podoba.
-Bella, teraz ty.-powiedział Johnny.-pewnie jak zawsze prawda?

-A tu się zdziwisz. Biorę wyzwanie.

-Dobra. To...
...pocałuj chłopaka, którego najbardziej lubisz.

-To proste. Ona najbardziej lubi mnie. Prawda Bella?-zapytał Jack.

Kątem oka spojrzałam się na Harry'ego, który się łobuzersko uśmiechał.

-Oczywiście moja Poziomeczko.-nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.

Harry cały czas się śmiał.

-Co się tak śmiejesz Styles?-zapytałam.

-Nie, nic.

Cały wieczór zleciał nam bardzo szybko. Nim się obejrzałam w moim pokoju został tylko Johnny, Ann i oczywiście Harry.

-To ja będę się już zbierał.-powiedział Johnny z zadziornym uśmiechem.-Ann, chodź ze mną.

-To cześć.

-Papa, a i jeszcze jedno. Ann, mogę dzisiaj spać u was bo boję się być tu samą.

-Jasne.

-Ok, to pa.

Spojrzałam na Harry'ego i od razu się uśmiechnęłam.

-A ty jeszcze nie wychodzisz?

-Nie.

-A niby czemu?

-Bo nie chcesz żebym wychodził.

Jasna cholera, czy on czyta mi w myślach.

-I do tego nie chcę wracać do tego wariata.

-Jak chcesz, mi jest wszystko jedno.

-Mam pytanie.

-No dawaj.

-Czy mogę cię pocałować.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć, tylko kiwnęłam głową.

Zbliżył się do mnie. Nasze oddechy się zmieszały i po chwili złączyliśmy nasze usta w romantycznym pocałunku.
Oczywiście motylki w brzuchu nie opuszczały mnie na krok.

-Wiesz co?

-T...tak?

-Jednak już pójdę.

-O...ok.-odebrało mi mowę.

-To cześć moja mała księżniczko.

-Cześć moja kudłata Bestio.

Na koniec przytulił mnie i wyszedł. Usiadłam pod drzwiami i zostałam sama z moimi myślami.

Chyba się zakochałam.



• Summer Love • || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz