Gadaliśmy jeszcze przez chwilę i Harry odprowadził mnie do pokoju.
-Przepraszam Bell, jestem skończonym dupkiem.
-Już mnie przepraszałeś, pamiętasz?
-No tak, ale nie bądź na mnie zła.
-Harry- złapałam go za rękę- nie jestem na ciebie zła.- jak można się na niego złościć.
-Czyli między nami wszystko w porządku?
-Jasne.- przecież przed chwilą się całowaliśmy.
-Dobra, to ja już pójdę.
-A może wejdziesz, obejrzymy końcówkę meczu?
-Już się bałem, że nie zaproponujesz.- uśmiechnął się.
Jak ja kocham jego uśmiech.
Jego piękne szmaragdowe oczy, w które mogłam wpatrywać się godzinami.
Jego miękkie, kasztanowe włosy.-Bell?
-Hmm?
-Nad czym tak myślisz?
-Nie ważne.- uśmiechnęłam się nieśmiało.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie.
Oparłam głowę o jego ramię i splotłam nasze ręce.
-Mam pomysł.
-No dawaj mała.
-Zróbmy imprezę. Ale dużo lepszą od tej u Luka.
-Dobra, ale kogo zaprosimy jak wszyscy poszli do tego debila?
-Jak to kogo, dzieci.
-Jesteś tego pewna, nie wolałabyś
posiedzieć ze mną i pooglądać mecz w spokoju.-Hmmm. Pomyślmy. Nie.
-Jak to nie?
-A tak. Chodź-złapałam go za rękę i wyprowadziłam z pokoju.
-Ty wariatko.
-Ja też cię...-prawie się wydało.
-Ty też mnie co?
-Ja też cię lubię.-uśmiechnęłam się i po chwili się do niego przytuliłam.-dobrze przytulasz.
-Wiem, i tak samo dobrze całuję.
-Już zdążyłam się przekonać. Chodź, idziemy do Johnny'ego, Jacka i reszty. To będzie mega impreza.
Zaprosiliśmy chyba wszystkie dzieciaki z tego obozu, oprócz wkurzającego współlokatora Harry'ego.
Czekaliśmy już z Harrym w pokoju. Po paru minutach wszyscy zaczęli się schodzić.
-Ej, może zagrajmy w prawda czy wyzwanie?-spytał Jack.
-Jasne, dobry pomysł.- odpowiedziałam.
Zawsze brałam prawdę, ale w tym wypadku jestem zmuszona za każdym razem brać wyzwanie. Nie chcę, żeby ktoś się dowiedział o tym, że Harry mi się podoba.
-Bella, teraz ty.-powiedział Johnny.-pewnie jak zawsze prawda?-A tu się zdziwisz. Biorę wyzwanie.
-Dobra. To...
...pocałuj chłopaka, którego najbardziej lubisz.-To proste. Ona najbardziej lubi mnie. Prawda Bella?-zapytał Jack.
Kątem oka spojrzałam się na Harry'ego, który się łobuzersko uśmiechał.
-Oczywiście moja Poziomeczko.-nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
Harry cały czas się śmiał.
-Co się tak śmiejesz Styles?-zapytałam.
-Nie, nic.
Cały wieczór zleciał nam bardzo szybko. Nim się obejrzałam w moim pokoju został tylko Johnny, Ann i oczywiście Harry.
-To ja będę się już zbierał.-powiedział Johnny z zadziornym uśmiechem.-Ann, chodź ze mną.
-To cześć.
-Papa, a i jeszcze jedno. Ann, mogę dzisiaj spać u was bo boję się być tu samą.
-Jasne.
-Ok, to pa.
Spojrzałam na Harry'ego i od razu się uśmiechnęłam.
-A ty jeszcze nie wychodzisz?
-Nie.
-A niby czemu?
-Bo nie chcesz żebym wychodził.
Jasna cholera, czy on czyta mi w myślach.
-I do tego nie chcę wracać do tego wariata.
-Jak chcesz, mi jest wszystko jedno.
-Mam pytanie.
-No dawaj.
-Czy mogę cię pocałować.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć, tylko kiwnęłam głową.
Zbliżył się do mnie. Nasze oddechy się zmieszały i po chwili złączyliśmy nasze usta w romantycznym pocałunku.
Oczywiście motylki w brzuchu nie opuszczały mnie na krok.-Wiesz co?
-T...tak?
-Jednak już pójdę.
-O...ok.-odebrało mi mowę.
-To cześć moja mała księżniczko.
-Cześć moja kudłata Bestio.
Na koniec przytulił mnie i wyszedł. Usiadłam pod drzwiami i zostałam sama z moimi myślami.
Chyba się zakochałam.
CZYTASZ
• Summer Love • || H.S.
FanfictionBella to zwykła nastolatka ale gdy spotyka Harry'ego na wakacyjnym obozie, coś się w niej zmienia. Historia o pierwszej miłości, która mogła przetrwać wszystko. Jeden mały błąd może zniszczyć całe życie.