Weszłam do pokoju i pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę był Harry. Harry bez koszulki.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.-Hej Bell. Już myślałem, że nie przyjdziesz.
-Hej. Sorki za spóźnienie. Musiałam załatwić pewną ważną sprawę.
-A mianowicie jaką?
-Musiałam przynieść bratu żelki.
-To naprawdę ważna sprawa. Spoko, ja mam siostrę, wiem jak to jest mieć młodsze rodzeństwo.
Chodź pójdziesz się przywitać z chłopakami.-Ok.
Weszliśmy przez brązowe drzwi do jednego z dwóch pokoi. Siedziało tam, tak jak się spodziewałam pięciu chłopców, jakieś pięć lat młodszych od nas. Dwóch z nich znałam z wcześniejszej kolonii.
-Cześć chłopcy.
-Cześć.
Jeden z nich cały czas się mnie przyglądał. Starałam się nie zwracać na niego uwagi.
-Chodź, usiądź obok mnie.-powiedział Hazz.
-Bardzo chętnie.
Czułam jak moje policzki zaczęły nabierać rumieńców.
-Mam chrupki serowe.
-Uwielbiam chrupki serowe-powiedział Harry.
-Ja też, to moje ulubione.
Po paru minutach nie interesował nas już mecz tylko rozmowa. Rozmawialiśmy przez jakieś trzy godziny. Nie zauważyliśmy, jak wszyscy wyszli z pokoju.
-Harry?
-Tak?
- Mogę zadać ci pytanie?
-Śmiało.
-Dlaczego nie spędzasz czasu ze starszymi?
-Tobie mogę zadać to samo pytanie.
-Ja zapytałam się pierwsza.
-Po prostu mam wrażenie, że do nich nie pasuję. Lepiej dogaduję się z dzieciakam. Nie wstydzę się tego.
Podejrzewam, że ty myślisz tak samo.-To dobrze podejrzewasz. I mam jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie.
-No?
-Masz jakąś czekoladę?
-Coś się znajdzie. Poczekaj chwilę.
-Ok.
Harry zniknął za drzwiami a ja wyjęłam z kieszeni telefon żeby sprawdzić godzinę. Była 23.45. Strasznie późno, ale ja nie mam ochoty wracać do mojego pokoju. Nagle Usłyszałam głos Harry'ego.
-Już jestem. Może być ,, Oreo"?
-Jasne! To moja ulubiona.
-Moja też. To otwieramy?
-I ty się jeszcze pytasz. Ja dzisiaj nic nie jadłam.
-Ktoś ci zabronił?
-Tak, ty, przez ciebie nie mogłam się skupić.
-Miło mi to słyszeć. Mam pomysł.
-No jaki?
-Zakradniemy się na dół i kupimy lody.
-Jezu, jak ja cię....
...lubię.-To idziemy?
-Jasne.
Wróciliśmy ze sklepu z siatką pełną lodów. Było ich tyle, że na zjedzenie ich wszystkich zeszła nam jakaś godzina. Później bardzo długo rozmawialiśmy. Poczułam się strasznie śpiąca aż w końcu zasnęłam.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś wszedł do przedsionka.
-Harry, obudź się.
-Co się dzieje?
-Ktoś tu wszedł.
-Szybko, schowamy się tutaj.
Po godzinie 22 nikomu nie można było opuszczać swoich pokoi.
To głupie, mamy przecież prawie 17 lat.-Hej, Bell, jesteś tu?-usłyszałam znajomy głos, tak, to Luke.
Nie usłyszawszy nikogo wyszedł z pokoju a my z łazienki.
-Kto to był-zapytał ze zdenerwowaniem w głosie Harry.
-Luke.
-Jaki Luke?
-Luke Hemmings.
-Ten debil?
-Dokładnie.
-Czego on od ciebie chce?
-Uwierz mi, nie mam zielonego pojęcia. Nie lubię go. Jest dziwny.
-No co ty nie powiesz.
-Powiem tyle, że jest już prawie 4 i musze zaraz spadać do pokoju.
-Ale zaraz a nie teraz.
Siedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać jakiś głupi film w telewizji.
-Harry, śpisz?
Nie uzyskałam odpowiedzi. Czyli śpi. Wyglądał tak słodko, że mogłabym się na niego gapić godzinami.
-Dobra Harry, muszę iść. Mam nadzieję, że jutro się spotkamy. Wiesz co, chcę ci powiedzieć, że to chyba był najlepszy dzień w moim życiu.
Na koniec przykryłam go kocem i poszłam do swojego pokoju.
-Dobranoc Harry.
CZYTASZ
• Summer Love • || H.S.
FanficBella to zwykła nastolatka ale gdy spotyka Harry'ego na wakacyjnym obozie, coś się w niej zmienia. Historia o pierwszej miłości, która mogła przetrwać wszystko. Jeden mały błąd może zniszczyć całe życie.