Rozdział 22

191 11 2
                                    

Przez następne trzy dni wszystko działo się tak, jak powinno. Każdą wolną chwilę spędzałam z Harrym, poprawka, z moim Harrym, ale nie powiedziałam mu prawdy, nie powiedziałam mu, że go kocham. Zostały jeszcze dwa dni do wyjazdu, a ja nie mam zamiaru ani ochoty wracać do domu. Wcale nie tęsknię za rodziną. Nie dzwonię do rodziców. Po porostu o tym zapomniałam, teraz jedyną rzeczą jaką potrzebuje jest Harry. Kocham go. Kocham go tak jak Rose kochała Jacka, jak Ally kochała Noah albo jak Bella kochała Bestię. Kocham go i chcę to ogłosić całemu światu.

Kocham Harry'ego Stylesa.

Mojego Misia Tulisia, mojego księcia z bajki.

Moje rozmyślania przerwał mi dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie Ann. Mówiła mi, że ma do mnie sprawę.

-Hej, Ann.

-Hej, Bell. Chodź musimy porozmawiać z Johnnym i dziewczynami.- nie zdążyłam nic powiedzieć bo Ann złapała mnie za rękę i zaprowadziła mnie do swojego pokoju.

-Cześć wszystkim.- uśmiechnęłam się.

-Cześć.- odpowiedzieli równocześnie.

-Kiedy zamierzasz mu powiedzieć, że go kochasz? -odezwał się Johhny.

-Ja ni...

-Nawet nie próbuj powiedzieć, że go nie kochasz.

-Johnny, ja nie mogę, nie dam rady. A jak on mnie nie kocha.- powiedziałam łamiącym się głosem.

-Jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz.

-Jack, ale ja się boję.

-Boisz się mu powiedzieć, ale nie boisz się go na zawsze stracić.- na chwilę odebrało mi mowę.

-J...Ja, ja spróbuję.

-Nie ma spróbuję, ty masz to zrobić, bo inaczej zrobimy to za ciebie.

-Johnny, nie...

-Nie Bella, albo ty mu powiesz, albo ja, jak wolisz.

-Powiem mu jutro po pożegnalnej dyskotece. Obiecuję wam.

-A tylko spróbuj nie dotrzymać słowa.-odezwała się Ann.- A teraz chodźmy do sklepu, nakupujemy lodów i wszystkie zjemy, oglądając równocześnie ,,Titanica" i wypłakując sobie oczy. A, i jeszcze zapomniałam ci powiedzieć, idziemy dzisiaj z całą grupą na wycieczkę.

-O nie. Znowu jakaś nudna wycieczka. Serio, musimy? Nie możemy powiedzieć, że się źle czujemy i zostać w hotelu?

-Niestety nie, obecność obowiązkowa. Ale wiesz, spędzisz więcej czasu z Harrym.

-W takim razie nie mogę się doczekać.

Trzy godziny później wyszlyśmy z mojego pokoju całe zapłakane i ubrudzone lodami. Zeszłyśmy na dół, gdzie wszyscy już czekali.

-Słuchajcie, słuchajcie.- zabrzmiał głos pani dyrektor.- jak co roku dzielimy się na grupy, wymyślamy nazwę państwa, taniec narodowy, potrawę, hymn i co tam wam jeszcze przyjdzie do głowy.

W zeszłym roku byłam w najgorszej grupie, a nasze przedstawienie było po prostu żałosne.

-Teraz wybieram czterech reprezentantów grup, którzy będą po kolei wybierać osoby do swoich drużyn. Poproszę na środek Luka, Erica, Johnny'ego i może Jacka. Zaczynamy od Erica.
-Hmm... Julia.- no wiadomo wybrał swoją dziewczynę.

-Teraz ty Jack. Kogo wybierasz?

-Ann.- powiedział bez zastanowienia.

Żebym tylko poszłam do Johnny'ego.

-Luke?

-Wybieram Bell.

Co? Nie. Tylko nie nie to.

Poszła następna kolejka i po niej następna i kolejna, a ja siedziałam na krześle i gapiłam się w ścianę. Nawet nie zauważyłam jak mój brat doszedł do naszej drużyny. Czemu Luke? Czemu?

-A teraz bardzo was proszę. Idziemy na wycieczkę. Zostaniecie w swoich grupach i obmyślacie plan. Jutro przed dyskoteką zaprezentujecie swoje państwa.

Szliśmy już jakieś piętnaście minut.

-Dobra to tak.- odezwał się Luke.- państwo możemy nazwać imieniem pani dyrektor. Carolinium od Caroline.

-Niezły pomysł.- powiedziałam.

-Taniec to może być walc angielski, a hymn to będzie przerobiony hymn naszej szkoły. Co wy na to?- zapytała Rosie, z którą też miałam przyjemność być w drużynie.

-Świetne. A potrawa to mogą być naleśniki z twarzą pani Caroline.- dodałam.

-Świetne.- zgodził się ze mną Luke.- a herb to może być zdjęcie pani Caroline ze skrzydłami anioła w złotej koronie.

-Super, to mamy pomysł.- odpowiedziałam.

-To teraz gramy w prawda czy wyzwanie. Bella zaczynasz.

-Ok. To ja biorę wyzwanie.

-Pocałuj Luka.- zaśmiała się.

-Ok.

Nachyliłam się u pocałowałam go w policzek. Przecież to nic złego, to tylko gra w butelkę. To nic nie znaczy.

Następną godzinę spędziliśmy na rozmowie. Śmialiśmy się i zapomnieliśmy o całym świecie. Luke jest naprawdę spoko. Myliłam się co do niego. Jest naprawdę fajnym przyjacielem.

-Podobno go nie lubisz.- usłyszałam za sobą znajomy głos.
Odwróciłam się. Nigdy nie widziałam takiego Harry'ego. Jego oczy były po prostu czarne.

-Harry, on na prawdę jest bardzo miły, naprawdę. Myliłam się co do niego.

-A ja myliłem się co do ciebie.

-Harry, ja nie zrobiłam niczego złego. Nie złość się.

-Idź do niego, jak tak bardzo ci zależy.

-Harry to nie tak.

-A niby jak? Jesteś okropna, wiesz?

-Harry, proszę.

-O co mnie prosisz? Znowu będziesz mnie przepraszać i robić jakieś sceny przy wszystkich? Bella, to koniec. Żegnaj.

-Nie, Harry. To nie koniec. Nie zostawiaj mnie.

I odszedł, a ja wybuchłam płaczem. Podszedł do mnie Luke i mocno mnie przytulił.

-Ja nigdy cię nie zostawię.

Odepchnęłam go i pobiegłam do Harry'ego.

-Harry przepraszam. Nie zostawiaj mnie.

-Już ci mówiłem, wszystko między nami skończone. Nie odzywaj się do mnie, nie przychodź, nie dzwoń, nie pisz. Po prostu zapomnij.

• Summer Love • || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz