- Chyba żartujesz! - Cassie zakryła swoją dłonią usta.
Właśnie kończyłam jej opowiadać o sobotniej nocy.
- A co stało się rano? - Zapytała podekscytowana. Z moich ust nie schodził uśmiech, z resztą, z jej też nie.
- Gdy się obudziłam, on jeszcze spał. Wyglądał jak najpiękniejsze stworzenie świata, którym zresztą jest. Leżałam i patrzyłam na niego. - Przeczesałam palcami włosy. Cały czas mam przed oczami widok śpiącego Luka. Jego rozczochrane włosy, opadające niechlujnie na czoło. Delikatnie uchylone usta. Mogłabym się budzić obok niego każdego dnia. Nigdy by mi się to nie znudziło. - Jakieś piętnaście minut później obudził się i najpierw kilka razy zamrugał, a później popatrzył na mnie i się uśmiechnął. - Przygryzłam wargę, na samą myśl.
- Czuję się, jakbym oglądała jakiś film romantyczny! - Gapiła się na mnie ucieszona Cassie.
- Nie przerywaj mi! - Poprosiłam i zaśmiałam się. - Gdy wstaliśmy, ja poszłam zagadać rodziców i siostrę, a on wymknął się. Tyle historii. - Skończyłam i wzięłam łyka wody.
Cassie zaczęła kręcić głową i śmiać się, po czym wyjęła z kieszeni swoich jeansów kartkę, która obie bardzo dobrze znamy.
Odhaczyła łamanie zasad i przeniosłyśmy się do kolejnego punktu.
- Wspólna wycieczka? - Uniosłam brwi ku górze. Cassie wyszczerzyła się i kiwała radośnie głową.
- Nie chodzi mi o taką wycieczkę, nie wiem, na miasto. Chodzi mi o taką długą wycieczkę. - Powiedziała, po czym wyjęła swoją torbę spod stolika i zaczęła w niej grzebać.
- Bo on na sto procent, bardzo chętnie zabierze mnie na wycieczkę, cholera wie gdzie. - Przekręciłam oczami i oparłam łokciami na stoliku, obserwując, co wyprawia moja przyjaciółka.
Po chwili grzebania i wyjmowania zawartości jej szkolnej torby położyła na stole delikatnie pomiętą kartkę. Rzuciła torbę z powrotem na podłogę i rozłożyła papier.
- On nie musi. Szkoła was zabierze. - Podała mi ulotkę.
Było to ogłoszenie na temat szkolnej wycieczki do Nowego Jorku. Z tego, co zauważyłam, wycieczka trwa niecałe dwa tygodnie i jest w miarę przystępnej cenie. Organizuje ją jeden z lepszych nauczycieli w szkole, Mr. Harrison, który jest także moim nauczycielem Angielskiego i dość dobrze się z nim dogaduję.
- Skąd pewność, że Luke pojedzie na tę wycieczkę? - Zapytałam, patrząc na przyjaciółkę.
- Wiedziałam, że o to zapytasz. Sprawdziłam listę. Luke jest szósty, jeśli chcesz sprawdzić. Zaraz nad Calumem Hoodem. - Powiedziała i wstała, po czym zaczęła iść w stronę sali Pana Harrisona. Przez chwilę zastanowiłam się, czy na pewno dobrze dokonałam wyboru swojej przyjaciółki, wybierając najbardziej zwariowaną wariatkę w całej szkole, po czym wstałam i poszłam za nią.
- Zdążyłyście na ostatni dzwonek, dziewczęta. - Powiedział nauczyciel, gdy wpisywałyśmy swoje nazwiska na listę. - Proszę. - Wręczył nam kartki, które nasi rodzice muszą podpisać, po czym szybko opowiedział nam o programie i dał osobne kartki, na których wszystko było dokładnie opisane.
- Boże Narodzenie w Nowym Jorku? - Uniosłam brwi do góry. - Z dala od całej rodziny?! Moi rodzice się w życiu na to nie zgodzą! - Mówiłam szeptem, gdy obie wraz z Cassie siedziałyśmy na Hiszpańskim. Nauczycielka tłumaczyła coś, nie zwracając nawet uwagi na to, że rozmawiamy od początku lekcji.
- Czemu od razu się negatywnie nastawiasz?! Pozwolą ci. Jesteś prawie dorosła, możesz sama podejmować decyzję. A jak raz w życiu zabraknie cię przy stole, przy którym zawsze siedzi czterdzieści osób, jestem pewna, że nikt nie zauważy...
CZYTASZ
Crush || L.H
FanfictionOna obserwowała go od pierwszego dnia szkoły. Po dwóch latach zapamiętała nawet najmniejszy szczegół. Znała każdą stylizację jego włosów. Każde spojrzenie. Pamięta wszystkie jego wyrazy twarzy i każdą melodie jego głosu. Pamięta, że w poniedziałki z...