*19*

7.2K 471 78
                                    



19.


Szeryf White z siniakiem pod okiem nie wzbudziłby takiej sensacji, gdyby został uderzony podczas interwencji o której zazwyczaj ktoś wie.

Jednak tym razem szeryf White wszedł na posterunek nieco wcześniej niż zwykle i w dodatku nikt nie przyjął o niczym zgłoszenia.

-A tobie co?- rzucił Spencer, jeden z funkcjonariuszy.

-Nie chcesz wiedzieć- James machnął ręką.

-Mam zacząć pisać raport?

-Nie- odetchnął James idąc w stronę stołówki, gdzie w zamrażalniku na pewno znajdzie lód- Jasna cholera, już dawno nikt mi takiego ciosu nie sprzedał.

-Wygląda na świeże- wymamrotał Spencer.

-Bo jest świeże. Sprzed piętnastu minut. Mmmmm- zamruczał niezadowolony kiedy przyłożył zimny okład do policzka.

-Na pewno nie chcesz tego zgłosić? Ktokolwiek to zrobił na pewno daleko nie uciekł.

-Oj, wierz mi, że on na pewno nie chce uciekać- James poszedł do swojego biura i aż go zamurowało kiedy zobaczył ile papierkowej roboty go czeka.


Chociaż z drugiej strony nie wyjdzie  stąd przez cały dzień i nie będzie musiał paradować z wielkim limem przed ludźmi. Reakcja Joy pewnie nie byłaby zachwycająca i James nawet się ucieszył, że nie umówili się na dziś. Miał tylko nadzieję, że ona nie jest z tych nawiedzonych dziewczyn, które lubią odwiedzać swoich chłopaków w pracy.


Usiadł w fotelu naprzeciwko biurka i przetarł twarz dłońmi, omijając nieszczęsne oko.

Jest chłopakiem Joy. To przedziwne.

W tym wieku powinien być już mężem i może ojcem, ale nie mężczyzną wkraczającym w nowy związek i to z tak młodą osóbką.

Reakcja Roberta nie pomogła, jednak James nie miał zamiaru się poddać. Zależy mu na Joy, choć do końca nie rozumiał co mu odbiło i się w niej zakochał. Przecież zna ją od urodzenia i jakim cudem tak nagle?


Co wywołało tę lawinę uczuć?


-James, dzwonił do ciebie... Co ci jest?!- zawołała Diane na jego widok zatrzymując się jak wryta przed jego biurkiem.

Spojrzał na nią wymownie i kontynuował trzymanie lodu przy twarzy.

-Już wiem!- usiadła naprzeciwko- Wczoraj widziano ciebie i  Joy Sanderson jak trzymaliście się za ręce. Niech zgadnę: Robert się dowiedział- zachichotała.

-I dlatego jesteś taką świetną policjantką- wymamrotał, puszczając do niej oko.

-Ech, James, James- pokręciła głową- Mam nadzieję, że jakoś ułaskawisz Roberta. Należy ci się wszystko co najlepsze- dodała- Tymczasem oddzwoń do szeryfa Butlera.

James zmarszczył brwi zastanawiając się po co szeryf sąsiedniego hrabstwa chciał się z nim skontaktować. Po tej stronie granicy nic się nie wydarzyło.


Gdy został sam natychmiast wykręcił numer Butlera.

-Szeryf Butler- usłyszał chrapliwy głos po drugiej stronie.

Reditum (Seria White cz. 4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz