Alicja siedziała w swoim dormitorium i wszywała sobie wkładki w stanik. Umiała dobrze szyć, o efekt końcowy była spokojna. Bała się, że ktoś tu wejdzie i zobaczy, co robi. Ale byłby obciach...
Igła tańczyła z nitką, nitka z igłą, z każdym ich ruchem materiałowa wkładka była mocniej przytwierdzona do biustonosza Eve. Dziewczyna miała dość bycia zahukaną, grzeczną i cichą Alicją. Miała zamiar być przebojowa i odważna. Wyszczekana i piękna, pociągająca i tajemnicza. Czy jej się uda, to zależy tylko i wyłącznie od życzliwości losu. Chciała udowodnić Frankowi i sobie, przy okazji, że jest o niebo lepsza od tej całej Arnaud. O.S.A nie dorasta jej do pięt! Jeszcze wszystkim pokaże! Jak będzie trzeba, to podciągnie kiecę pod biust, założy szpilki i przebije sobie nos. Tak właśnie wyglądała Ophelie. Spódniczka mini, kolczyk w nosie i w pępku (o tym drugim Hogwart dowiedział się, kiedy Huncwoci wrzucili jej za koszulę pająka. Dała się obmacywać Syriuszowi i tak wyszło).
Za dwa tygodnie przerwa świąteczna, więc Alicja uznała, że jeśli zmieni się teraz, nikt niczego nie zauważy. A jak po świętach wróci odmieniona... Każdy zauważy zmianę.
Kiedy Eve skończyła i schowała bieliznę do kufra, do pokoju wpadła Yumeca.
-Alicja! Alicja! Chodź na dół! Lily kłóci się z chłopakami, niezła jazda - biednej dziewczyna wcale nie chciało się patrzeć na awanturę w pokoju wspólnym, ale posłusznie podążyła za przyjaciółką. Na dole rzeczywiście się działo. Lily Evans stała przy kominku i pod pachą trzymała książkę. Jej twarz była pąsowa jak róża. Włosy nastroszyły się, a z oczu leciały iskry. Przed nią stali Huncwoci, a za nią Dorcas Meadowes.
- ...to co zrobiliście, było ohydne i bezmyślne. Nie wolno wykorzystywać pierwszoroczniaków do waszych chorych eksperymentów!
-To byli drugo...
-Nie obchodzi mnie to, Peter - Glizdogon chciał coś powiedzieć, ale Ruda mu przerwała - I nie, nie obchodzi mnie, że im płaciliście! Eksperymentujcie na sobie, nie na nich! Nie znacie przecież dokładnego działania tych zaklęć! Mogliście ich trwale uszkodzić, albo, co gorsza...
-Nie, nie mogliśmy, Evans. Wcześniej testowaliśmy je na sobie. Chcieliśmy tylko sprawdzić, czy dzieci reagują tak samo, czy płeć ma znaczenie, czy są szkodliwe dla osób chorych na cośtam... - James uśmiechnął się triumfalnie - Umówisz się ze mną?
-Nie - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Odejmuję każdemu z was po dwadzieścia punktów. A jak to powtórzycie, to odejmę po pięćdziesiąt i do tego nałożę szlaban - zebrała książki i poszła do swojego dormitorium. Jak tylko odeszła, James zaklął i wyjął znicza. Od razu przybiegło kilka jego wielbicielek. Syriusz usiadł na fotelu obok Rogacza, do niego również podleciało stadko zakochanych w nim uczennic. Natychmiast odbiegły, gdy Dorcas popatrzyła na nie groźnie i pocałowała Blacka zaborczo.
Alicja poszukała wzrokiem Franka. Siedział na kanapie i pisał wypracowanie. Był obłożony stosem książek. Eve pobiegła do dormitorium po torbę z podręcznikami, usiadła obok niego zaczęła pisać swoją część projektu na transmutację. Co jakiś czas zerkała na Franka, raz nawet złapała go wzrokiem. Ku jej rozczarowaniu chłopak po chwili skończył pisać i odszedł. Siedziała tak chwilę z miną wyrażającą frustrację, gdy na fotelu obok usiadła Lily. Alicja spojrzała na nią zdziwiona, ale gdy zobaczyła, że Ruda również się na nią patrzy, skrępowana opuściła wzrok. Siedziały tak przez jakieś dziesięć minut, dopóki nie odezwała się Lily:
-Co u ciebie?
-U mnie? A tak jakoś... nudno. Bez ciebie. A u ciebie? - Eve zmusiła się do uprzejmego tonu. Miała ochotę nakrzyczeć na Lily i jednocześnie chciała, by wszystko było po staremu.
YOU ARE READING
Jeleń, szczur, wilkołak, pies, Huncwoci są THE BEST!!!
FanfictionNie usuwam tego tylko dlatego, że ludzie jednak lubią to czytać