James nie wiedział, czy Lily nauczyła się wyczarowywać Patronusa. W każdym razie, jemu się to udało. Za każdym razem, kiedy myślał o swoim pierwszym spotkaniu z Lily i Huncwotami, z jego różdżki wytryskiwał piękny, dorodny jeleń. Jeleń, nie łoś. Do pewnego momentu nie wiedział też, co będzie, jeśli im obojgu uda się nauczyć zaklęcia na czas. Na szczęście później wymyślił doskonały podstęp. Pozwoli Lily pierwszej dać sobie karę, a następnie on da karę jej. Sądził, że Ruda zgodzi się na taki układ, myśląc, że James po prostu każe jej pójść ze sobą na randkę, a ona będzie mogła nałożyć na niego jakąś kwarantannę. Ale Rogacz wymyślił coś dużo bardziej złożonego. Kiedy ona nakaże na niego karę jako pierwsza, on będzie wiedział, jak zręcznie się wymigać i zrobić tak, by jeszcze wyszło na jego. Z poufnych źródeł wiedział, że w przyszłym roku organizowany jest bal z okazji tysiąclecia Hogwartu, a on miał zamiar ,,zaprosić'' ją na ten bal. Genialne w swej prostocie! No, okay, może to i jest TROCHĘ nieuczciwe, ale czego się nie robi dla miłości swojego życia? Potter był gotowy zabić i zostać zabitym dla Lily. Już za kilka lat miał to udowodnić, nawet, jeśli jeszcze o tym nie wiedział. Nie miał pojęcia, że nie dane mu było długie i szczęśliwe życie.
Kiedy na śniadaniu zobaczył Rudą, od razu do niej podbiegł i zagadał ją :
-Hej, Evans, wiesz, jaki dziś dzień?
-Czwartek. - odpowiedziała dziewczyna. Odkąd pocałowała Jamesa na meczu, dość nieskutecznie starała się go unikać.
-Iiii?
-Pierwszy czwartek listopada.
-Bingo! Dziś termin naszego zakładu. Zróbmy to na przerwie obiadowej, dobra? - Rogacz zatarł ręce.
-Dobra. Gdzie?
- Przejdź trzy piętra wzwyż od miejsca, gdzie pocałunek jeleniowi obiecałaś,
w miejscu, gdzie jedną tylko noc przespałaś,
spotkamy się w godzinie obiadowej,
choć jak dla mnie można w każdym miejscu i o każdej porze - wyrecytował wyraźnie z siebie zadowolony James. W odpowiedzi Lily tylko przewróciła oczami i powiedziała:
-Długo myślałeś nad tym zdaniem, co Potter?
-Tak samo długo, jak ty nad odpowiedzią.
***********************************************************************************************
Pocałunek przelał szalę. Yumeca czuła się taka... zdradzona. Czemu Lily nic im nie powiedziała?! Nawet słówkiem się nie zająknęła, że jest zakochana w swoim pseudo największym wrogu! Pocałowała go przy wszystkich, na tym głupim meczu! Kiedy Yumeca to zobaczyła, chciało jej się płakać. Po pierwsze, była tak zła na przyjaciółkę, że miała ochotę pierdolnąć ją i ten cały jej pocałunek i po prostu go przerwać. Po drugie... myślała, że jeśli Lily nie będzie chciała chodzić z Jamesem, ten w końcu sobie odpuści i ona... i Yumeca będzie mogła wskoczyć na jej miejsce. Na miejsce ukochanej, adorowanej, pięknej wybranki Pottera. Kilkanaście dni temu przekonała się, że na pewno to się nie zdarzy. Nienawidziła siebie za to, ale tak strasznie podobał się jej James! Miał takie ładne oczy. Wszyscy nazywali je orzechowymi, a według niej były jak ziemia. Ciemne, nieskończone. Miał też takie ładne włosy. Od czasu, kiedy Lily przeczesała mu je palcami na meczu, on ciągle to robił. Wyglądał wtedy tak pociągająco... Kiedy stała obok niego, miała ochotę przytulić się do niego, posłuchać bicia jego serca, poczuć woń jego skóry. Kiedy stała obok niego, zawsze, ale to zawsze miała takie wyniszczające uczucie, że on jest nie dla niej. Że ON KOCHA LILY! Że on nawet nigdy nie pomyślał o niej jako o pięknej i pociągającej dziewczynie. Nigdy nie widział w niej potencjalnej partnerki, nie patrzył na nią jak na swoją przyszłą żonę, matkę jego dzieci... A przede wszystkim nie patrzył na nią tak, jak na Lily, jej najlepszą przyjaciółkę. Kiedy tylko zlokalizowała miłość do Jamesa na samym dnie serca, przysięgła sobie, że jeśli Lily i James jednak się zejdą, za nic w świecie nie zniszczy im związku. Nawet, jeśli to miałoby kosztować ją załamaniem psychicznym.
YOU ARE READING
Jeleń, szczur, wilkołak, pies, Huncwoci są THE BEST!!!
FanficNie usuwam tego tylko dlatego, że ludzie jednak lubią to czytać