16.

2.6K 114 11
                                    

I to właśnie dzisiaj nadszedł ten tragiczny moment. Przy jej łóżku zebrali się: ja, Jack drugi Jack, Emil, James, Adrianna. Brakowało tylko jeszcze rodziców. Nie odbierali od Jacka telefonu więc nawet nie wiedzą, że coś nie tak jest.

Wszyscy staliśmy nad jek łóżkiem. Modliliśmy się aby się nagle obudziła. Wszyscy płakali.
- Już można? - spytał lekarz, który miał namyśli odłączenie.
Spojrzałem na wszystkich, a ci ze łzami w oczach prztaknęli. Lekarz pomału zbliżał się do włącznika. Już miał palec na włączniku. Nagle Lena otworzyła oczy.
- O co chodzi? - spytała jakby nigdy nic
Wszyscy oniemieli. Zaraz pobiegłem i ją przytulałem. Inni poszli za moim śladem. Każdy teraz tym razem płakał tyle, że ze szczęścia. Ona biedna siedziała na łóżku i nic nie rozumiała. Lekarz zaczął jej wszystko tłumaczyć i powiedział, że stał się teraz cud.

Po kilku godzinach zabrali ją na badania. Wszyscy już poszli tylko ja i Jack wraz z Adą czekaliśmy na wyniki badań. Okazało się, że Lena jest zdrowa jak ryba i od razu może iść do domu. Wszyscy się bardzo cieszyliśmy. Nawet nie wiecie jaka to musi być ulga, że ona żyje! To był prawdziwy cud. Bo jak to inaczej wyjaśnić?

*Oczami Leny*
Nic z tego nie rozumiem. Nie doszło to do mnie. Jednak to takie skomplikowane... Chcę o tym zapomnieć... Boję się, że będzie rozgłos w mediach, a ja nie chcę tego. Dziwne to uczucie. Nic nie myślisz, nic nie śniłaś i tu nagle budzisz się tak bezmyślnie na łóżku szpitalnym. Na około ciebie jest twoja rodzina, przyjaciele, którzy są zapłakani, a ty jako jedyna nie wiesz o co chodzi. Dowiadujesz się takiej rzeczy od lekarza... Chcę o tym zapomnieć. Właśnie bałam się rozgłosu w mediach. Długo nie musiałam czekać kiedy wyszłam ze szpitala, a tu telewizja. Pełno reporterów, którzy od razu pobiegli do nas i zaczęli przystawiać mi do ust mikrofony. Ja tylko próbowałam się przedzierać przez nich. Pytali mnie o różne rzeczy, ale ja nie reagowałam i nie słuchałam ich zbytnio. Kiedy już się znacznie oddaliliśmy od nich spytałam:
- Nathan możemy pogadać tak w cztery oczy?
- Jasne rozumiem gołąbeczki... Chcecie być sami... - powiedział z irytacją w głosie Jack i poszedł z Adą.

Myśmy wybrali się w ciszy do parku i usiedliśmy na ławce.
- Nathan? - zaczęłam - nie mogę być z osobą, która jest taka nieopowiedzialna. Przepraszam, ale nie mogę... Jesteś taki nieopowiedzialny... Przez ciebie mogłam umrzeć. Nie mów nic Nathan... Przepraszam... Tylko, że ja nie potrafię być dłużej z tobą... - zdjęłam z ręki pierścionek zaręczynowy i oddałam go Nathanowi
- Lena ja przepraszam ja... - przerwałam mu
- Nie dam rady Nathan. Proszę cię nic nie mów...

Odeszłam czym prędzej od niego. On tylko wołał coś w stylu "przepraszam", "kocham cię", "nie chciałem", "wybacz". Ja szłam dalej do domu. Nie zważając na to uwagi. Niestety, ale nie mogę... Nie potrafię być z nim...

#####################
Moja koleżanka podsunęła mi pomysł żeby Lena zerwała z Nathanem. Dziękuję jej bardzo. Dodałam swoje i jakoś wyszło. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Postaram się częściej pisać rozdziały... :(
przepraszam ale nie zawsze czas pozwoli :(

Dobranoc ❤

Przyjaciel Mojego Brata I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz