- Hej - nagle wyszła z innego pokoju Mija
- Hej? Gdzie ja jestem? Jak tu się znalazłem? - miałem wiele pytań
- Jesteś u mnie w domu. Jak widzisz mieszkam tu sama. Wczoraj się tak upiłeś, że zaprowadziłam cię do domu. Tylko, że mojego.
- Nic nie pamiętam...
- No nie dziwię ci się - stwierdziłaPoszedłem do łazienki. Później poszedłem zjeść śniadanie. Było pyszne - jajecznica. Rozmawialiśmy o nie znaczących rzeczach. I gdy już zjadłem poszedłem od razu do domu. Znów miałem wyrzuty sumienia, dlatego tak szybko poszedłem. Była godzina 8:00 byłem uratowany Jack zawsze wstaje gdzieś koło 11:00 więc spokojnie mogłem wrócić do domu. Droga zajęła mi około 20 minut.
Od razu po powrocie poszedłem do swojego pokoju i wziąłem jakieś dresy. Następnie udałem się do łazienki by wziąć długą gorącą kąpiel. Gdy się odświeżyłem poszedłem do salonu i oglądałem jakiś film o wojnie. Godzinę później wstali Jack i Ada. Zrobili sobie kanpaki. Ja nie chciałem, nie byłem głodny. Jak zjedli to przyłączyli się do mnie i razem oglądaliśmy. Rozmawialiśmy o nic nie znaczących rzeczach.
~Cztery godziny później~
Siedzę teraz przy łóżku szpitalnym Leny. Gdy nagle wszedł lekarz.
- Mam dla pana złą wiadomość - zaczął - Lena ona... Już się nie obudzi... Jej mózg obumarł. Musiałby się stać jakiś cut by wróciła do zdrowia. Ją tu tylko trzyma aparatura...
Gdy usłyszałem te słowa złamałem się. Nic nie mówiłem tylko zacząłem płakać. Tak ja chłopak... Płaczę...
- Czy odłączyć ją od aparatury i pozwolić by umarła? Czy... - przerwałem
- Nie! - krzyknąłem - Nie zabijajcie jej!
- Nie zabijemy jej. Ona już i tak umarła... Tylko jej serce jeszcze pracuje dzięki aparaturze... Mózg jest już uśmiercony...Nie mogłem tego wytrzymać pobiegłem w płaczu do domu. Nie wierzyłem w to co usłyszałem...
CZYTASZ
Przyjaciel Mojego Brata I, II
Dla nastolatków- Witaj! To znowu ja! - przywitałam go od samego progu drzwi - Tak... Znowu... - głęboko westchnął - Co? - skrzywiłam się - Nie nic... - odpowiedział - Przecież słyszałam - To po co się głupio pytasz?! - oburzył się - Masz dość tego, że tu ciągl...