Rozdział 2.

1.8K 202 113
                                    

Rozdział bez szczegółowej obróbki. Miłego czytania!

***

Kenma poprawił koszulkę i odsunął się lekko na bok, by przepuścić Hinatę, który niespodziewanie pojawił się w jego mieszkaniu tego piątkowego wieczoru. Najpierw był nieco zaskoczony, ale Shouyou od razu wyjaśnił mu powód swojego przybycia.

-Idziemy do baru! Poznam cię z kimś!- rzucił, wchodząc do jego małego królestwa. Blondyn zamknął za nim drzwi i podreptał za rudym do swojej kuchni. Hinata zsunął z ramienia torbę i rzucił ją na krzesło, samemu opadając z cichym klapnięciem na drugie.

-Hinata, ja mam w poniedziałek masę roboty. Nie skończę tak jak ostatnio.- mruknął, siadając naprzeciwko niego. Edytor machnął lekceważąco ręką i odwrócił się lekko, by zajrzeć do swojego bagażu. Przez chwilę grzebał w niej, a Kozume słuchał szelestu papierów, które prawdopodobnie ją wypełniały. W końcu rudy uśmiechnął się triumfalnie i wyciągnął dwa kawałki papieru.

-Mam bilety na The Victims!- krzyknął z dumą. Blondynowi oczy zalśniły z zaskoczeniem. Wyciągnął dłonie w kierunku biletów, ale Shouyou szybko cofnął dłoń i pogroził mu palcem wskazującym drugiej dłoni.

-Nie tak szybko!- rzucił złowieszczo.

-Jak ci się udało je zdobyć?- jęknął grafik, wciąż wgapiając się w niego z niedowierzaniem. Rudy wyszczerzył zęby z satysfakcją.

-Okazało się, że jeden koleś, którego znam, zna faceta, która zna innego faceta, który pracuje w tej samej firmie, co facet który zajmuje się autem, faceta który to organizuje.- powiedział szybko Shouyou, śmigając oczami po całej kuchni. Kenma westchnął cicho.

-Jak na edytora masz bardzo ubogi zasób słownictwa...- zauważył, na co Hinata wzruszył tylko ramionami i ponownie pomachał mu biletami przed nosem. Kozume przygryzł wargi, wodząc za nimi tęsknym spojrzeniem.

-No dawaj. Nie daj się prosić.- brązowe ślepia przypominały Kenmie do złudzenia, oczy szczeniaka, który zjadł coś czego nie powinien i właśnie prosił o wybaczenie.

Walczył ze sobą jeszcze przez chwilę. W końcu kiwnął głową, zgadzając się na wyjście. Shouyou poderwał się z okrzykiem zwycięstwa i chwycił swoją torbę.

-Mogę zostawić u ciebie rzeczy? Jutro je zabiorę.- rzucił, wychodząc do sypialni Kozume. Kenma nawet nie odpowiadał, widząc, że edytor nie zwraca na to uwagi. Podniósł się z siedzenia i poszedł za nim. Shouyou właśnie chował do jednej z szafek swój bagaż.

-Mam na ciebie zaczekać?- zapytał, upychając ją wśród  ubrań przyjaciela. Blondyn pokręcił głową.

-Ubiorę tylko bluzę i możemy iść.- mruknął, łapiąc leżące na łóżku ubranie. Hinata w końcu zamknął szafkę i stanął obok niego.

-No to ruszamy!- rzucił, ciągnąc go do drzwi.

Kenma ubrał się szybko i wyszedł za nim, zamykając drzwi na klucz, by zaraz zacząć wolno dreptać obok rozentuzjazmowanego Hinaty. Lubił Shouyou. Znali się z czasów liceum i jakoś tak wyszło, że byli dość bliskimi przyjaciółmi. Hinata ciągał go w różne miejsca, poznawał go z ludźmi i zawsze wymyślał na weekendy huczne imprezy, po których Kozume wielokrotnie miał kaca, niejednokrotnie moralnego.

Bar, w którym odbywał się koncert nazywał się Night Cat, co niezbyt dobrze kojarzyło się Kenmie. Hinata przywitał się z wysokim ochroniarzem, stojącym przy wejściu i przez kilka minut stał rozmawiając z nim o czymś, co nieszczególnie jednak interesowało Kozume. Był zajęty rozglądaniem się na boki. Nie miał pojęcia do jakiego klubu zaciągnął go przyjaciel, ale wokół kręciło się mnóstwo plastikowych panienek i odstawionych w koszule facetów. Blondyn poczuł się z tym odrobinę nieswojo, ale zdał sobie sprawę, że przecież Shouyou również jest ubrany w luźną bluzę i jeansy. Rudy machnął mu przed oczami dłonią. Kozume ruszył za nim w głąb klubu. 

Załącznik z sercem ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz