Epilog

1K 162 88
                                    

Miało być w piątek, ale jest dzisiaj, bo mam dość. Za namową Grellcio!

***

Akaashi spojrzał spod półprzymkniętych powiek na zachmurzone niebo nad miastem i westchnął cicho. Upił łyk zimnej już, czarnej kawy z cukrem, przesuwając oczami po widoku oszklonych budynków, które od niedawna witały go każdego szarego poranka.

-Keiji?- wzdrygnął się i obrócił głowę w kierunku drzwi prowadzących do salonu.

Bokuto opierał się o framugę w starym podkoszulku z sową i ciemnych, znoszonych dresach. Na jego twarzy błąkał się cień snu, toteż złote oczy były przyjemnie przymknięte.

Akaashi zsunął po nim spokojnym spojrzeniem, zatrzymując ciemnie oczy na jego przedramieniu. Ścisnęło go w środku, gdy uświadomił sobie po raz kolejny, że blizny na rękach jego ukochanego już zawsze będą przywoływały obraz zakrwawionych dłoni.

-Jestem. Myślałem, że śpisz, więc nie chciałem przeszkadzać.- powiedział w końcu szeptem, jakby bał się, że ktoś z wyjątkiem Koutaro może go usłyszeć.

-Już nie śpię. Kiedy wróciłeś?- westchnął jasnowłosy podchodząc do niego ślamazarnie.

Akaashi odstawił kubek i może odrobinę wbrew swoim nawykom, wyciągnął dłonie, którymi objął go w pasie, wtulając tym samym twarz w ramię Bokuto.

Strach nie opuszczał go nawet na chwilę, gdy grafik był poza zasięgiem jego wzroku. Każdego dnia bał się, że jeśli Kou postanowi znowu targnąć się na swoje życie, może to być jego ostatnia, skuteczna próba.

Nie był w stanie przypomnieć sobie czy od kiedy zamieszkał z Bokuto, był poranek żeby nie budził się szybciej tylko po to, by popatrzeć na jego twarz i blizny. Myślał wtedy jak ślepy był, żeby nie dostrzec zmian. Zmian? Czy może Koutaro był taki zawsze, tylko Akaashi wolał udawać, że tak nie jest? Dobrze wiedział, iż tak było. Bokuto, ten sam przygłupi, ciamajdowaty Bokuto, który żarł w szkole kredę i wygrywał dla niego mecze, codziennie cierpiał zupełnie sam, bez jego pomocy czy dobrego słowa, a Keiji robił wszystko z wyjątkiem ratowania go.

-Nie dawno. Oddałem rękopis Sugawarze i skończyłem korektę książki Oikawy.- mruknął w pachnący perfumami materiał. Koutaro objął go jedną ręką, drugą kładąc na jego głowie.

-Szybko skończył.- zauważył mając na myśli nowe dzieło Tooru. Czarnowłosy pokiwał.

-Akcja z Sugawarą dała mu ponoć mentalnego kopniaka.- odparł odrobinę się odsuwając. Spojrzał w złote oczy, które z uwagą śledziły ptaki za oknem.

-Zdecydował się już na tytuł?- spytał Kou, skupiając się ponownie na nim. Akaashi mruknął cicho.

-To dopiero pierwsza część. Chce zrobić z tego serię.- rzekł, wysuwając się z ramion ukochanego. Usiadł na łóżku i wbił spojrzenie w okno. Koutaro zajął wolno miejsce obok niego.

-O, to super. A tytuł?- zapytał ponownie, opadając plecami na materac. Ciemnooki obrócił się lekko, by móc na niego zerknąć.

-Cała seria będzie nazywać się "W objęciach uwielbienia", a pierwsza część to "Czego oczy nie widziały".- odpowiedział lakonicznie.

Bokuto wydął dolną wargę i pokiwał z uznaniem.

-Ładnie.- rzucił i spojrzał na Akaashiego z zainteresowaniem.- A co z twoją książką?

Keiji odwrócił od niego wzrok. Chwilę milczał, myślami odbiegając do swojego komputera, w którym spoczywała jego powieść, której rękopis trafił już do wydawnictwa.

Załącznik z sercem ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz