Rozdział 25

957 147 95
                                    

Kenma rzucił przelotne spojrzenie na Akaashiego, który z walizką wtoczył się do mieszkania Yamaguchiego, w którym obecnie rezydował Kozume. Czarnowłosy rozejrzał się spokojnym wzrokiem, kiwając głową z aprobatą.

-Yamaguchi ma rozmach.- stwierdził, dotaczając się do kanapy.

-Napijesz się herbaty?- zapytał grafik, pocierając podpuchnięte, czerwone oczy. Keiji pokręcił przecząco, obserwując jak Kenma powłócząc nogami, kieruje się do kuchni.

Oparł bagaż o sofę i niepewnie stawiając kroki, poszedł za nim. Blondyn z ociąganiem wsypał do dużego kubka dwie czubate łyżeczki kawy i przez moment zawisł nad nim z trzecią, z której jednak zrezygnował. Zalał ją wodą i sekundę po tym trzasnął się otwartą dłonią w twarz, wydając głuchy warkot. Akaashi przyglądał się temu zaniepokojony. Kozume jakby czując jego spojrzenie na sobie, uniósł kubek.

-Zapomniałem zagotować wodę.- warknął, ciskając go do zlewu.

-Co się dzieje?- zapytał czarnowłosy, siadając przy stole. Grafik milczał przez chwilę, w końcu jednak oparł się plecami o drzwi lodówki i zjechał w dół, siadając na podłodze.

-Martwię się. Yamaguchi nie odzywa się, odkąd wyjechał. Tsukishima wychodzi ze mną na przerwy obiadowe, Kuroo się nie budzi, a ja nie wiem, co z tym wszystkim zrobić.- wyrzucił z siebie mężczyzna, machając nerwowo dłonią w powietrzu.

-Spokojnie. Może Yama poprosił Tsukishimę, żeby dotrzymał ci towarzystwa. Wiesz, są przyjaciółmi. A o Kuroo się nie martw. Przecież jego stan jest już coraz lepszy. Tylko patrzeć jak będzie nas znowu nękał.- zaśmiał się lekko Keiji, wywołując na twarzy towarzysza grymas, który miał być uśmiechem.

-Może masz rację.- parsknął.

-Na pewno mam. Teraz martw się tym, że zostały nam cztery dni do wielkiej imprezy u Sugawary.

-Ugh... Nawet mi nie mów. W zeszłym roku Kuroo uchlał się i zrobił przed Sugawarą i jakimś kolesiem striptiz. Najgorsze jest to, że Sudze chyba się to podobało.- fuknął Kenma, zdmuchując blond kosmyk, który opadł mu na nos.

-Aż boję się co może zrobić Bokuto.- Keiji wykrzywił odrobinę usta, opierając się łokciami o blat.

-Patrząc na to, że nie będzie z nim Kuroo, powinien być spokojny. Choć nie jestem pewien... Nigdy nie bywał na świętach u Sugi.- blondyn podniósł się ciężko, wracając do zlewu. Zdecydował się ponowić próbę zrobienia kawy.

-Jesteś pewien? Zawsze mi o nich opowiadał.- tłumacz zmarszczył czoło, patrząc jak Kozume drży od tłumionego śmiechu.

-Jestem pewny. Gdyby Kuroo był z Bokuto, Sugawara pewnie zrezygnowałby z tych imprez.- odparł, włączając czajnik.

Akaashi zasępił się. Przecież Bokuto nie kłamał. Nie potrafił. Tak zawsze sądził. Koutaro mówił o wszystkim szczerze, nie powstrzymywał siebie i swojego entuzjazmu, więc... Po co?

***

Yamaguchi poprawił kaptur narzuconej na plecy bluzy i rozejrzał się po okolicy. Wybrał odpowiednie miejsce. Z daleka od domów i ludzi, poza zasięgiem kamer monitorujących miasto i znacznie oddalone od miejsc publicznych. Nie było żadnych gapiów. Wyschnięty kanał rzeczny przechodzący przez las był idealnym miejscem na to spotkanie.

Motor usłyszał zanim jeszcze wyskoczył zza drzew. Kierowca zwolnił, widząc go już z oddali i wolno dotoczył się do jego osoby. Zanim to zrobił, Tadashi zdążył wziąć łyk ze srebrnej piersiówki, którą ukrył w kieszeni na torsie. Motocyklista zatrzymał się przed nim.

Załącznik z sercem ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz