"Tęsknota za przeszłością."
Życie jest dziwne, bo nigdy nie wiadomo, co się przydarzy i jak się odmieni w następnej sekundzie, czy nie zatopi mnie w bagnistej dziurze, albo czy nie doda skrzydeł, żebym mogła przelecieć nad przepaścią. Do tego jeszcze, kiedy sprytnie uda mi się przewidzieć wszystkie możliwe ciągi dalsze, staje się coś takiego, czego nikt nie byłby w stanie wymyślić, bo wyniknęło ze splotu wcześniejszych, późniejszych i równoczesnych okoliczności, o których nikt nie wiedział, że w ogóle istnieją.
- Pada deszcz. Widzę dwoje mężczyzn przebiegających w kapturach przez ulicę. Obok marketu idzie jakaś Pani z czerwonym parasolem, jednak nie spieszy jej się. Ktoś też wyszedł z psem na spacer. Wygląda jak owczarek, ale nie mam pewności - spojrzałam na Pana Richarda, który jak zawsze był zasłuchany w moje słowa - Jest również bardzo zimno na dworze.
- Dlaczego dzisiaj znów do mnie przyszłaś? Byłaś przecież wczoraj, zawsze przychodzisz raz w tygodniu.
- Miałam trochę wolnego czasu, lubię z Panem rozmawiać.
Starszy mężczyzna uśmiechnął się na te słowa. Nie rozumiem, dlaczego jego rodzina nie zainteresuje się nawet stanem jego zdrowia. Od czasu wypadku, kiedy jest przykuty do tego łóżka, jedyną osobą, która go odwiedzała byłam ja. To straszne. W jednej chwili cały świat Ci się wali jak domek z kart, tracisz wszystko, a w dodatku zostajesz z tym zupełnie sam, bez pomocy kogokolwiek. Skąd ja to zresztą znam?
- Chyba coś Cię gryzie - odparł po chwili ciszy - Jesteś jakaś zamyślona.
- Wydaje się Panu.
- Wczoraj zachowywałaś się inaczej - zauważył.
- Po prostu... Gryzie mnie pewna sprawa.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Nie wiem, czy powinnam - zagryzłam wargę - Gubię się w tym wszystkim.
- Więc przestań w końcu myśleć - zaśmiał się - Nie zawsze potrzebujesz planu. Weź w końcu oddech, odpuść i zobacz co się stanie. Daj życiu toczyć się własnym rytmem.
- "Cokolwiek ma być, będzie. Dlatego nigdy nie staraj się zmienić biegu wydarzeń." - wyrecytowałam półszeptem - Powiedział mi to gdy się spotkaliśmy.
- Tak więc zrób to.
- Dziękuję - ucałowałam mężczyznę w czoło - Muszę już iść, jestem umówiona.
- Z owym autorem tych słów, który jak się domyślam zaprząta Twoją główkę?
- Z Clarą - uniosłam smutno kąciki ust - Owy nieznajomy pozostanie tylko nieznajomym. Przypadkowe spotkanie, nic więcej.
- Czemu więc poświęcasz mu tyle swoich myśli?
- Bo... Bo on... - zacięłam się - Po prostu mam w głowie wiele pytań, które chciałabym mu zadać.
- Rozumiem, nie trzymam Cię już dłużej. Idź, spóźnisz się na spotkanie - uśmiechnął się, jednak ja zawsze widziałam w jego oczach ten smutek, że już go opuszczam.
Mimo iż jego oczy utraciły zdolność widzenia, wciąż były zwierciadłem jego duszy. Nie lubiłam się z nim żegnać, tym bardziej wiedząc, że kolejną osobą jaka go odwiedzi będę ja za tydzień, nie licząc lekarzy i pielęgniarek. Mimo to musiałam już iść, bo i tak byłam spóźniona na spotkanie z przyjaciółką.
Odpaliłam mojego mercedesa i ruszyłam pod naszą ulubioną kawiarnię w samym sercu Paryża. O dziwo ulice były nadzwyczaj puste, więc zyskałam kilka dodatkowych minut, nie musząc stać w korkach. Nagle w radiu rozległa się tak dobrze mi znana piosenka. Uśmiechnęłam się pod nosem i podgłosiłam urządzenie. Akurat puścili Elvisa Presley'a: "Can't Help Falling In Love". Mam słabość do starej muzyki, na której się wychowałam. Zaczęłam nucić pod nosem, po czym śpiewać razem z Elvisem refren piosenki. Tak zajechałam aż pod samą kawiarnię.
- Jestem już - mruknęłam zajmując miejsce na przeciwko mojej przyjaciółki - Byłam u Pana Richarda w szpitalu.
- Jak on się czuje?
- Chyba bez zmian - spojrzałam na nią - Ciężko mi aż czasem patrzeć jak się męczy.
- Wiesz, że ma tylko Ciebie.
- Wiem o tym. Po prostu czuję się za niego poniekąd odpowiedzialna. Zamówiłaś już coś?
- Nie, czekałam na Ciebie - odparła, po czym zawołała jednym ruchem ręki kelnera - Co chcesz?
- Cappuccino, nie wmuszę dzisiaj w siebie nic innego.
- Widzę, że nie za ciekawie z Tobą - przerwała aby złożyć zamówienie, które przyjął młody kelner z niemieckim akcentem - Ciężko trafić już tutaj na prawdziwych francuzów - zauważyła.
- Ciesz się, że nie widziałaś co się dzieje w Londynie. To miasto już w ogólne nie jest chyba Anglią.
- Dobra, koniec o geografii, tylko Ty mi lepiej powiedz co się działo wczoraj? Co z Lucasem?
- Ja... - dopiero sobie uświadomiłam, że przecież jeszcze nic nie wie - Ktoś mnie wczoraj napadł.
- Że co?! - niemal krzyknęła, aż oczy wszystkich skierowały się na nas - A ja Ci mówiłam, że łażenie po nocach nie jest dobrym pomysłem!
- Przycisz się, proszę - upomniałam ją - Nic się nie stało, ktoś mi pomógł.
- Ktoś? Opowiadaj co się stało, a nie zagadkami mi tutaj walisz.
CZYTASZ
Man in the Mask [MJ FanFic]
FanfictionWrzesień 2010. Trzydziestoczteroletnia Amanda Black, nauczycielka w szkole muzycznej, od kilkunastu miesięcy zamieszkuje dzielnice Paryża. Pewnej, chłodnej nocy, w opuszczonej przez życie uliczce staje się ofiarą napadu. Z sytuacji wychodzi cało dz...