" To ja nie ufam sobie. "
Chyba brakuje mi tego konkretnego człowieka, który okazał się być tchórzliwym egoistą uciekającym przed problemami. Czy może brakuje mi czułych miłosnych wyznań i zdjęć na dzień dobry; gorących pocałunków i bezpiecznych objęć? Tęsknię za kimś, kto pytał, jak minął twój dzień i pilnował, żebym nie wychodziła na dwór z mokrą głową. Tęsknię za kimś, o kim bym mogła mówić, że jest "mój". Tęsknię za miłością, ale nie za nim. Chcę czekać więc na kogoś, kto da mi to wszystko, za czym tęsknię, ale nie za cenę bólu i nie na chwilę.
Lucas był właśnie człowiekiem, który nie mógł mi zaoferować nic z rzeczy, za jakimi właśnie tęsknię. Był moim przyjacielem sprzed lat, ale ta miłość zniszczyła w nas wszelkie zaufanie, jakim się darzyliśmy. Wczorajszy wieczór postanowiłam spędzić z nim, aby rozwiać swoje wszelkie wątpliwości. Nie chcę znów żałować w swoim życiu niczego, dlatego nie mogłam skreślić Lucasa jak produkt z listy zakupów. Ktoś by pewnie powiedział, że to tylko przywiązanie - może i by miał rację. Znam tego człowieka od wielu lat, był ze mną, gdy najbardziej potrzebowałam ludzkiej obecności. Ktoś, kto nie chorował na coś takiego jak ja, nigdy nie zrozumie jak bardzo to zbliża do ludzi.
Południe było wyjątkowo pochmurne. Ubrałam się ciepło, po czym ruszyłam uliczkami Paryża w jedno miejsce, które ostatnio stawało się dla mnie bezpieczniejsze, niż własny dom. Przyspieszyłam kroku, nie chcąc się spóźnić. Nigdy nie wiedziałam, na jaki humor X uda mi się trafić.
Gdy stałam już przed tak dobrze mi znanymi, dębowymi drzwiami, poczułam dziwny niepokój. Sama nie wiem skąd to się wzięło, ale serce przyspieszyło powodując nieprzyjemne kołatanie. Gdy otworzyłam skrzydło i weszłam do środka, w powietrzu poczułam zapach alkoholu. Rozejrzałam się wokół nic nie rozumiejąc. Dopiero gdy dobiegł do mnie dźwięk tłuczonego szkła, ruszyłam biegiem w stronę, z której dochodził.
Wparowałam do sypialni X, widząc jak kończy nieudolnie zawiązywać maskę. Siedział na podłodze, obok niego leżał rozbity wazon, zaś kilka metrów dalej odłamki z rozbitego lustra. Widząc jak próbuje wstać i znów upada, podbiegłam i ukucnęłam szybko biorąc go w ramiona.
- Co się dzieje? Mam zadzwonić po kogoś? - zapytałam spanikowanym głosem - X? Powiedz coś do cholery!
- Nie powinienem mieszać alkoholu z tymi lekami - odparł niemal szeptem znów tracąc panowanie nad ciałem - Nic mi nie będzie, to zaraz przejdzie.
- Co się tutaj stało? - spytałam spoglądając na rozbity wazon - Nie powinieneś się ruszać z miejsca!
- Musiałem założyć maskę, wiedziałem, że zaraz przyjdziesz - odparł na co usiadłam na podłodze, pozwalając mu by bezwładnie opadł na moją pierś.
Mogłam się domyślić, przecież nie chodzi w tej masce całą dobę, nawet gdy mnie nie ma, a fakt ochronienia tajemnicy był ważniejszy niż jego własne zdrowie. Przytuliłam go do siebie słysząc tylko jak płytko oddycha. Nie mam pojęcia o jakich lekach mówił, jednak sam fakt do jakiego stanu się doprowadził był dla nie tylko niepokojący, ale i zaskakujący. Pamiętam dokładnie jak to ja przyszłam tutaj pijana, a na drugi dzień dostałam kazanie odnośnie tego, że alkohol nie rozwiązuje naszych problemów. Mimo wszystko powstrzymałam się od powiedzenia czegokolwiek i po prostu z nim siedziałam. Nie wiem czy spał, a może tylko udawał, jednak byłam przy nim cały czas. Sam kiedyś mi powiedział, że nie ma na świecie człowieka, który czasem by nie potrzebował pomocy.
CZYTASZ
Man in the Mask [MJ FanFic]
FanfictionWrzesień 2010. Trzydziestoczteroletnia Amanda Black, nauczycielka w szkole muzycznej, od kilkunastu miesięcy zamieszkuje dzielnice Paryża. Pewnej, chłodnej nocy, w opuszczonej przez życie uliczce staje się ofiarą napadu. Z sytuacji wychodzi cało dz...