'Życie jest przecież takie nietrwałe, prawda?'
Dryfujemy przez czas, raz w cieniu, kiedy indziej parzeni słońcem, odsłaniając się przed niebem. Aż w końcu zaczynamy wracać do zdrowia, a brzegi naszych ran powoli się zrastają. Co jest najgrosze? Mimo zarastania, wszystko w tej historii boli. On nie zasługuje na mój płacz, a jego przeprosiny nie zasługują na wybaczenie. Jednak jak nie wybaczyć, gdy serce usprawiedlwia jego imię na każdym kroku?
Otworzyłam oczy. Pierwsze co ujrzałam to jego spokojną, pogrążoną wciąż we śnie twarz. Wokół nas unosił się zapach jego nagiego ciała, męskich perfum i książek. Dopiero po chwili zaczął powracać do mnie obraz wczorajszego wieczoru. Ten pocałunek... A co się działo potem? Miałam z nim porozmawiać, wyjaśnić, a my jak para nastolatów wylądowaliśmy po prostu w łóżku. Szczerze mówiąc nie pamiętam nawet, czy w ogóle zamieniłam z nim choć jedno słowo.
- Wyspana? - na ten głos odwróciłam głowę z powrotem w jego stronę.
Jego ciemne jak noc tęczówki przeszywały mnie w każdym calu. Miałam wrażenie jakbym rozmawiała z nim pierwszy raz w życiu, a to przecież był ten sam zamaskowany meżczyzna, mój X.
- To nie tak miało wyglądać - mruknęłam wychodząc z łóżka, czym chyba zbiłam mężczyznę z tropu.
Zarzuciłam na siebie niedbale ubrania i niemal wybiegłam z sypialni zatrzymując się dopiero w salonie. Musiałam chyba wziąć zwyczajnie oddech, a powietrze tam wydawało mi się nieprzyzwoicie gęste.
- Amanda? - nie trwało długo aż był znów obok mnie - Co się stało?
- Michael to wczoraj to...
- Michael? - spojrzał na mnie niepewnie, a ja dopiero sobie uświadomiłam, że pierwszy raz mówię do niego po imieniu - Chyba nie chcesz na per 'Pan' przejść od razu?
- Proszę, nie zmieniaj tematu.
- A jaki jest nasz temat? - nie wiem nawet jak to ująć, ale nigdy tak trudno mi się z nim nie rozmawiało. Pierwszy raz mówiłam patrząc mu prosto w oczy. Widziałam rysy twarzy, mimikę, a przede wszystkich strach i ból jaki był na niej wypisany - Myślałem, że kiedy poznasz prawdę zrozumiesz dlaczego musiałem wyjechać, dlaczego musiałem ukrywać swoją tożsamość.
- Nic nie usprawiedliwia kłamstwa - odparłam - Mówiłeś, że przyjaźniłeś się z Michaelem Jacksonem.
- A czy to kłamstwo? - zaśmiał się z ironią - Tak, każdy z nas jest na swój sposób przyjacielem z własną duszą. Poza tym zgodziłaś się na te kłamstwo, Amando. Wiedziałaś, że nie mogę powiedzieć Ci kim jestem.
- I dlatego mnie zostawiłeś?
- Wyjechałem, bo musiałem. Moja matka zachorowała, musiałem być przy niej... Próbowałem się z Tobą skontaktować, wysłałem Franka, próbowałem dzwonić ale zawsze odpowiadała mi poczta głosowa.
CZYTASZ
Man in the Mask [MJ FanFic]
FanfictionWrzesień 2010. Trzydziestoczteroletnia Amanda Black, nauczycielka w szkole muzycznej, od kilkunastu miesięcy zamieszkuje dzielnice Paryża. Pewnej, chłodnej nocy, w opuszczonej przez życie uliczce staje się ofiarą napadu. Z sytuacji wychodzi cało dz...