"Zostawiła swój zapach na mojej pościeli."
Każda podejmowana przez nas decyzja ciągnie za sobą nieodwracalne skutki. Czasem jest to wynik uczuć, czasem emocji czy przypadku, jednak zawsze za tym stoi pewna magiczna siła. Nie chodzi o to, że wierzę w przeznaczenie czy przypadki, po prostu czasem coś jest odgórnie zaplanowane i jedyne co nam zostaje to uwierzyć, że tak właśnie miało być. Jest to nieodłączna część naszego życia.
Otworzyłam delikatnie oczy czując nieprzyjemny ból pulsujący w mojej głowie. Złapałam się odruchowo za czoło, mając nadzieję, że to wszystko to cholernie zły sen, z którego zaraz się przebudzę. Podniosłam się w końcu na łokciach, rozglądając się z wpół przymkniętymi powiekami po pomieszczeniu. Dopiero zaczęłam sobie przypominać co się działo tej nocy i gdzie ja jestem. Mimo iż nie znałam jeszcze tego pomieszczenia, zapach książki i drewna był tak samo przyjemny jak w każdej innej części Galerii. Leżałam na wielkim łóżku na białej pościeli. Obok znajdował się ogromny regał z książkami i różnymi figurkami z drewna, gipsu i skóry. Na przeciwko wisiał ogromny obraz przedstawiający górski krajobraz. Widok trochę jak z bajki: mała, drewniana chatka położona przy kryształowym strumyku, zaś wokół polana i lasy, przekształcające się w oddali w górskie szczyty, których wierzchołki były pokryte śniegiem. Uśmiechnęłam się mimowolnie, wyobrażając sobie to miejsce w rzeczywistości.
W końcu przestałam lustrować pomieszczenie wzrokiem i zaczęło do mnie docierać gdzie ja jestem i co najlepszego zrobiłam. Złamałam jedną z zasad ustanowionych przez X. Przyszłam tu za nim w środku nocy bez zapowiedzi, nie wspominając, że byłam kompletnie pijana. Wyrzuci mnie? Będzie bardzo zły? Mimo wszystko nie zostawił mnie pod drzwiami, a wręcz przeciwnie - zabrał do siebie i dał schronienie mimo mojego stanu i nieodpowiedzialności.
Wygramoliłam się niezdarnie z łóżka, czując jak fala bólu znów uderza mi do głowy. I tak czułam się o wiele lepiej niż na to zasługuję, co nie zmienia faktu, że kac to cholernie kiepska sprawa. Nie miałam pojęcia która jest godzina, ile spałam, ani jak wielkie kazanie mnie będzie teraz czekać. A może od razu wywali mnie na zbity pysk? Całkiem możliwe.
Przemierzyłam korytarz najciszej jak mogłam, jakbym tym sposobem chciała stać się niewidzialna. Stawiałam krok za krokiem układając już w głowie dialog co powiem X, gdy tylko dojdzie do tej rozmowy, gdy nagle w zamyśleniu poczułam jak w coś, a raczej w kogoś wpadam. Odbiłam się od jego piersi i chyba bym klapnęła tyłkiem na ziemi, gdyby mnie nie podtrzymał za ramiona. Spojrzałam najpierw na jego dłonie, które zdobiły jak zawsze czarne, skórzane rękawiczki, zaś dopiero potem uniosłam wzrok w jego oczy, a raczej na maskę, w miejsce, gdzie powinny się one znajdować.
- Jesteś jeszcze pijana, czy tak zamyślona?
- Chyba jedno i drugie - uśmiechnęłam się krzywo i wtedy przeklnęłam w myślach tę maskę, która uniemożliwiała mi teraz odczytanie jego emocji i reakcji z rysów twarzy - Ja... Boli mnie głowa - wydukałam na poczekaniu.
CZYTASZ
Man in the Mask [MJ FanFic]
FanfictionWrzesień 2010. Trzydziestoczteroletnia Amanda Black, nauczycielka w szkole muzycznej, od kilkunastu miesięcy zamieszkuje dzielnice Paryża. Pewnej, chłodnej nocy, w opuszczonej przez życie uliczce staje się ofiarą napadu. Z sytuacji wychodzi cało dz...