"Tak strasznie go nienawidzę."
Minęły kolejne 3 długie dni. Quincy nie odzywał się z żadną informacją, zaś Frank nie dawał kompletnych znaków życia, zupełnie jakby mnie unikał. Los Angeles stało się mi więzieniem. Nie czułem się tutaj już tak, jak te kilkanaście lat temu. Mimo iż ciałem byłem u boku chorej matki, to moje myśli wciąż wędrowały w stronę Europy. Każdy człowiek boryka się w życiu z jedną prawdą, której nigdy w pełni nie pojmie. Musi przerabiać wciąż te same lekcje, popełniać takie same błędy, zanim ich sens dotrze wreszcie do jego świadomości. W porządku. Nastał czas na rozrachunek, rozrachunek z samym sobą. W sumie osiągnąłem w życiu to, co zamierzałem, więc czemu wciąż dążę do nowego?
Nagle w mieszkaniu rozległo się donośne pukanie do drzwi. Wstałem niepewnie z kanapy, na której przesiadywałem od samego rana. Gdy spojrzałem przez wizjer w drzwiach wszystko się we mnie zagotowało. Otworzyłem i z rozpędu wciągnąłem Quincego do środka za koszulę.
- Do jasnej cholery ileż można czekać?! - warknąłem, podburzony jeszcze dodatkowo jego głupkowatym uśmiechem - I co Cię tak bawi?!
- A co? Za długo w domku siedzisz? Odleżyn już dostałeś? - zaśmiał się, a ja odsunąłem się od mężczyzny z obawą, że jeszcze jedno słowo a zdzielę go tak, że wtopi się w ścianę - Spokojnie, załatwiałem Twoje sprawy przecież.
- Przez 3 dni? - syknąłem - I nie łaska odebrać głupiego telefonu?
- Myślisz, że wszystko jest takie łatwe? - zmierzył mnie wzrokiem - Owszem, obiecałem, że znajdę numer do Twojej Panny, jednak żadne Twoje głupie źródło nie pomogło.
- Że co?
- Dzwoniłem do tej szkoły jaką mi podałeś. Powiedzieli że Amanda Black już u nich nie pracuje.
- Jak to nie pracuje? - nic nie zrozumiałem - Przecież ona kochała tę pracę, to musi być jakaś pomyłka.
- Udostępnili mi numer do niej, jednak od kilku dni numer ten jest niedostępny. Mój znajomy nawet zakręcił się wokół operatora numeru, ale nic nie wiedzą. Numer od jakiegoś czasu jest nieaktywny i nie był używany w żaden sposób, żadnych wiadomości, połączeń, nic.
- Co tam się dzieje? - poczułem jak zaciska mi się żołądek - Przecież...
- Ale znalazłem coś innego - odparł nagle, podając mi kartkę - To numer do jej przyjaciółki.
- Clary? - kiwnął twierdząco głową - Jak go zdobyłeś? Nie mówiłem Ci o niej...
- Mam swoje wtyki, nie musisz dziękować - odparł z dumą w głosie, po czym przeszedł do salonu i usiał wygodnie na kanapie - Teraz rozumiesz dlaczego to tyle trwało?
CZYTASZ
Man in the Mask [MJ FanFic]
Fiksi PenggemarWrzesień 2010. Trzydziestoczteroletnia Amanda Black, nauczycielka w szkole muzycznej, od kilkunastu miesięcy zamieszkuje dzielnice Paryża. Pewnej, chłodnej nocy, w opuszczonej przez życie uliczce staje się ofiarą napadu. Z sytuacji wychodzi cało dz...