Rozdział 8

219 20 3
                                    

"Centymetr powyżej zdrowego rozsądku."

Podobno najwięksi podróżnicy wyróżniają taki rodzaj tęsknoty za miejscem, w którym nigdy wcześniej nie byli

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podobno najwięksi podróżnicy wyróżniają taki rodzaj tęsknoty za miejscem, w którym nigdy wcześniej nie byli. Jest to tęsknota o wiele większa niż ta, za rodzinnymi stronami. Skoro oni tęsknią za miejscem, którego nie znają, to czy nam wolno tęsknić za czymś, czego nigdy nie mieliśmy? Chodzi o najbardziej prymitywne, ludzkie rzeczy jakie można sobie wyobrazić.

Ja tęskniłam za tak wieloma rzeczami, że z czasem przestałam już na to zwracać uwagę. To gniew, rozpacz i tęsknota sprawiły kiedyś, że zostałam sama w swoim bólu umierając każdego dnia, kawałek po kawałku.

Nie widziałam się z X od kilku dni. Postanowiłam nie narzucać się mu i zaczekać tydzień, tak jak poprosił. Nie ukrywam, że nie raz chodziło mi po głowie, aby po prostu pójść do niego bez zapowiedzi, jednak to oznaczałoby złamanie jednej z zasad, na jakie przystałam na samym początku. Nie byłam na niego zła. Gdy emocje opadły zdałam sobie dopiero sprawę, jak wielką wagę ma dla niego ta tajemnica, a mój niespodziewany odruch był w jego oczach zagrożeniem. Nie raz już pozwolił mi się dotknąć, nie raz sam mnie dotykał, a teraz jedno nieprzemyślane zachowanie znów postawiło mur, jaki starałam się złagodzić, chociaż w najmniejszej części.

Pan Richard nie czuł się dziś najlepiej. Jak zawsze opowiedziałam mu dokładnie co widziałam za oknem, po czym zajęłam miejsce obok starszego mężczyzny, przykrywając go mocniej kołdrą.

- A jak ostatnie wyniki? - spytałam zerkając na niego niepewnie - Poprawiło się od mojej zeszłej wizyty?

- Nie wiem, chyba nie - mruknął ledwo słyszalnie - Chciałbym jeszcze przed śmiercią raz wyjść na powietrze.

- Najpierw musi Pan wydobrzeć.

- A jeśli się nic nie poprawi?

- Proszę tak nie mówić - skarciłam go - Jeszcze wyjdzie Pan i poczuje promienie słońca na twarzy.

- Szkoda, że nie mogę Cię zobaczyć - szepnął, a mnie momentalnie zmiękło serce - Jesteś jedyną osobą, która mi pomaga, a nie wiem nawet jak wyglądasz.

- To bez znaczenia, może wzrok Panu zawiódł, ale serce bije nadal i to na nie musi się Pan teraz zdać - pogłaskałam go po włosach, powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu - Wszystko będzie dobrze.

- A jak u Ciebie kochanie? - wyrwał nagle zmieniając temat - Mam wrażenie, że coś Cie trapi.

- Pewna osoba jest na mnie zła, ale wszystko się ułoży.

- Od kiedy to przejmujesz się kłótniami ze swoim narzeczonym?

- Nie o niego tutaj chodzi - zagryzłam wargę, wiedząc że nie mogę za dużo powiedzieć - Mówiłam o kimś innym.

Man in the Mask [MJ FanFic]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz