Louis (pov.)
Stałem z Ethanem i Craigiem przed salą, gdzie odbywał się bal. Nagle pojechała wielka czarna limuzyna. Wysiadła z niej Ally z Brianem, Juliette z Niallem (którego pobiłem) oraz Lukas z Lukem. Nie zwracałem uwagi na nikogo innego oprócz tej słodkiej brunetki, która nawet w szpilkach była ode mnie niższa. Z początku się uśmiechała, ale gdy zobaczyła grupkę chłopaków wystraszyła się. Strach malował się na jej oczach. Chciałem podejść do niej i ją przytulić i powiedzieć, że będzie dobrze. Nie mogłem tego zrobić. Zraniłem ją, a tego nie chciałem. Kocham ją całym sobą. Wiecie co się działo po zerwaniu? Załamałem się i nie chodziłem na treningi, jedynie siedziałem nad książkami i się uczyłem. Kontakt miałem tylko z Ethanem i Lukasem. Ten pierwszy przez cały czas ze mną trenował w domu, chciał mi pomóc. Pomógł, ale Ally, moja kochana Ally musi mi wybaczyć. Zrozumiałem swój błąd. A co tu się wyprawia? Brian objął Ally i weszli do środka. Co on wyprawia? Przecież ona jest moja. Chyba będę musiał z nim porozmawiać. Wchodzę do środka zaraz za nimi i odkładam kurtkę do szatni. Zajmuje razem z chłopakami z drużyny koszykarskiej stolik blisko parkietu. Od razu podchodzą cheerleaderki, które chcą zatańczyć z chłopakami. Została tylko jedna z nich o imieniu jak dobrze pamiętam Carter.
- A ty nie masz ochotę na taniec? - zapytała, a ja wpatrywałem się w Ally, która siedziała parę stolików dalej.
- Nie, dzięki.
- Patrzysz na Ally? - spytała ze zdziwieniem.
- Tak - odpowiedziałem ze zdziwieniem.
- Nie rozumiem, dlaczego jeszcze tu siedzisz.
- Słucham?
- Dziwię się, że tobie to mówie. Pewnie wiesz, co powinieneś zrobić. Powinieneś o nią walczyć. Wiem, co się zdarzyło w ciągu roku. Cała szkoła o tym słyszała. To było przykre i krzywdzące dla niej, ale ona cię kocha. Serio Lou widać to. Ona z nikim nie była do tej pory, a to już chyba jakiś znak nie? - powiedziała, a ja zacząłem się nad tym zastanawiać. Może ma rację. Chcę o nią walczyć, ale nie wiem jak. Dlaczego ona mi to mówi?
- Dlaczego mi to mówisz? - spytałem cheerleaderki.
- Bo widzę, co się dzieje. Może inne dziewczyny nawet tych zajętych chłopaków chcą zdobyć, ale ja taka nie jestem. Wiesz o tym, że cheerleaderki nie mogą mieć chłopaków?
- No wiem o tym, a co?
- Mam chłopaka w konkurującym liceum. Wiesz.. Jakby ktoś się dowiedział byłoby po mnie i nie mogłabym tańczyc na parkietach koszykarskich. Naprawdę kocham to. Tamta szkoła jest oddalona o około 20km, ale miałabym daleko i do tego tu jest lepszy poziom.
- Carter, bo tak masz na imię?
- Tak - zaczęła się śmiać, a ja chciałem zapaść się pod ziemię. Nie znam imion dziewczyn, które przez cały czas były takie miłe i uprzejme, ale teraz zmieniłem się. Może Ally zaprzyjaźni się z nią jak się pogodzimy.
- Dzięki i do zobaczenia. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
- I ty również idę potańczyć z Johnem. Coś tam tak samotnie siedzi. Do zobaczenia.
Carter odeszła w kierunku Johna Collinsa podpierającego ścianę. Patrzyłem na stolik, gdzie siedziała moja piękność. Brian położył telefon na stoliku i wyszedł w kierunku łazienki. Ruszyłem za nim. Czekałem aż wyjdzie z toalety. Aż taki niecierpliwy to ja nie jestem.
- Czego chcesz? - zmierzył mnie wzrokiem, gdy zamknął drzwi od toalety.
- Chcę pogadać na spokojnie. Wiem, że zawaliłem, ale zmieniłem się. Kocham ją. Może za późno to zrozumiałem, ale jednak.
- I co chcesz tym uzyskać? Sory, ale nie wierzę Ci.
- Nie byłem godny zaufania, ale do cholery się zmieniłem.
- Jak mam to sprawdzić co?
- Pozwól mi zaopiekować się Ally tak jak należy.
- Nie pozwolę, żebyś ją znowu skrzywdził.
- Nigdy więcej tego nie zrobię. Brian wiem, że jesteś jej najlepszym przyjacielem. Przekonaj ją.
- Już to zrobiłem. Stary widzę, że się starasz. I widzę, że Ally ciebie kocha. - powiedział, a ja poczułem ulgę. Chciałem to usłyszeć. To, że Ally mnie kocha.
- Da mi drugą szansę?
- Jeżeli tylko będziesz sobą, to tak. Zawalcz o nią. - już to kiedyś słyszałem.
- Nie zawiedziesz się. Nigdy więcej. - powiedziałem i poszedłem z powrotem na salę. Nie zatrzymałem się tam, tylko poszedłem za główną scenę. Przez kulisy, gdzie stała pani Dolmire. Po chwili namysłu pozwoliła mi powiedzieć parę słów i poprosiłem o mikrofon, który od razu mi podała. Wyszedłem na scenę i zobaczyłem chłopaków z drużyny, który tańczyli ze swoimi dziewczynami lub cheerleaderkami. Zawsze myślałem, że wszyscy sportowcy tacy są, ale to tylko ja byłem takim burakiem. Ciągle nim byłem. Uważałem to za pewnego rodzaju powinność. Nie powinno tak być. Stanąłem na samym środku sceny, a muzyka ucichła. Z początku bałem się mówić cokolwiek tak przed wszystkimi, ale i tak mnie znają. Zacząłem niepewnie.
- Raczej wiecie, kim jestem. Jestem w drugiej klasie i zajmuje pozycje kapitana drużyny koszykarskiej. Wielu z was pewnie się zastanawia, co ja tu robię. - powiedziałem szybko przez to że byłem zestresowany. - Sam ciągle się nad tym zastanawiam, ale nie jestem tu, aby podnieść swoją samoocenę. Jestem tu, bo wielu z was uważa że jestem tylko głupim sportowcem, który chce mieć przy sobie tłum dziewczyn.. - patrzyłem chwilę przed siebie. Widziałem twarz Ally mimo że była daleko. Na jej twarzyczce malowało się zdziwienie. - Chciałbym Wam powiedzieć, że pomimo tego jaki byłem kiedyś, coś zrozumiałem. Kocham pewną dziewczynę. Chodzi do 1E i ma 16 lat. Ma długie czarne włosy, a jej ciemnobrązowe oczy świecą swoim blaskiem dzień i noc. Kiedyś bałem się powiedzieć to co czuje aby nie zostać wyśmianym. Teraz się tego nie boję. Kocham cie Ally. Kocham cie za to, że jesteś. Za to, że mogłaś słuchać tego, co mówię całymi godzinami. Kocham cie za to, że nawet gdy przegraliśmy mecz potrafiłaś pokazać mi dobre strony tej sytuacji. Jakbym tak wymieniał to bym tu stał do rana. Ally wiem, że cię skrzywdziłem. Przepraszam za to po raz tysięczny. Kocham cie i nigdy nie przestanę. Wybacz mi. - powiedziałem i czułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Gorzkie łzy tego jaki byłem głupi, gdy się założyłem. Widziałem z sceny jak Ally próbuje się przebić bliżej sceny. Ludzie, widząc ją przesuwają się na bok, aby mogła przejść i wkroczyć na scenę. Gdy w końcu przebiła się i wchodziła na scenę. Miała łzy w oczach.
- Lou kocham cię. - szepnęła, gdy stanęła naprzeciwko mnie. Czekałem na te słowa z jej ust.
- Kocham cię. - powiedziałem i zmniejszyłem odległość pomiędzy naszymi ciałami. Delikatnie dotknąłem jej wargi swoimi. Wszyscy zaczęli nam klaskać, ale dla mnie to nie miało największego znaczenia. To co było dla mnie najważniejsze stało przede mną. Moja najukochańsza Ally. Mój największy skarb.Hej Miśki! Nowy rozdział troszkę dłuższy. Jeszcze tylko epilog i koniec.. Mam nadzieję, że się spodoba ☺
CZYTASZ
Basketball Player //Louis Tomlinson ✔
Fanfiction16-letnia Ally jest najmądrzejsza w całej szkole, jest laureatką olimpiady z matematyki i chemii. Jest nieśmiała i trudno jej nawiązać kontakt z rówieśnikami. Co się stanie, gdy 17-letni koszykarz - chłopak jej przyjaciółki ma zrobić z nią projekt n...