Rozdział 9. Pierwszy mecz koszykówki

988 45 1
                                    

Wooow! Już ponad 300 wyświetleń! Naprawdę się tego nie spodziewałam! Bardzo się cieszę i liczę, że dalsza część będzie wam się tak samo podobać ❤

Dzisiaj sobota. Obudziłam się i od razu poszłam pod prysznic. Umyłam również włosy, po czym zeszłam na dół na śniadanie, gdzie już urzędowała moja ukochana rodzina. Widok dziesięciu osób, które robią coś w kuchni naprawdę mnie zaskoczyło, zazwyczaj robiła śniadanie mama, ale dzisiaj ciocia i cała rodzina chciała pomóc. Mam nadzieję, że jedzenie będzie smaczne i nie spełni się przysłowie ,,gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść"
- Hey Luke. - powiedziałam, patrząc z niedowierzaniem, że mój kuzyn piecze naleśniki, a raczej przypala.
- Dzisiaj to ja robię śniadanie.
- Ale jakoś dużo osób ci pomaga.
- To prawda - powiedział z dumą
Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwoni Lukas. Nie wachając się odebrałam.
- Halo?
- Hey Ally. - odezwał się Lukas
- Hey Lukas. Co tam? - odpowiedziałam
- Dobrze a u ciebie?
- Też.
- Chciałem cię zaprosić na dzisiejszy mecz kosza. Wiesz, gramy w lidze i chciałbym, abyś przyszła.
- Pewnie, że wpadnę. O ktorej mecz?
- O 16:45 jest prezentacja, a o 17:00 gramy.
- Dzięki za zaproszenie.
- Zaprosiłem też Briana i Lucy. Mówili, że też przyjdą.
- To porozmawiam z nimi i na pewno będziemy.
- Dobra, muszę już kończyć. Do zobaczenia. - powiedział Lukas.
- Do zobaczenia.
Bardzo się ucieszyłam zawsze chciałam iść na mecz koszykówki, ale jako kujonka nigdy nie byłam, nie chciałam, aby mnie ktoś zobaczył pewnie, by się tylko że mnie śmiali, a tego nie chciałam. Zjadłam śniadanie, które zostało w końcu przygotowane i poszłam schodami do swojego pokoju. Zadzwoniłam szybko do Lucy. Pomyślałam, że może chociaż na meczu, będę wyglądać jak człowiek, a blondynka mogłaby mi w tym pomóc. Nie myliłam się, zadzwoniłam do niej i od razu się zgodziła. Do czasu przyjścia mojej przyjaciółki odrobina lekcje i czytałam książkę. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 15:30. Ktoś zapytał do drzwi, nie wachając się długo otworzyłam i zobaczyłam moją przyjaciółkę, która w trzymała dwie wielkie torby.
- Hey Ally. To jak?
- Zaczynamy.- odparłam z uśmiechem.
Okazało się, że w tych dwóch dużych torbach były ubrania i kosmetyki. Przeraziłam się z początku na sam widok tyłu rzeczy. Lucy zrobiła mi lekki makijaż i rozpuściła drugie do pasa pofalowane włosy. Po długich poszukiwaniach wybrałyśmy dla mnie beżowa gładką bluzkę i ciemnoniebieską rozkloszowaną spódniczkę i do tego moje ulubione białe jordany. Ściągnęłam okulary. Byłam dość zadowolona z efektu, w końcu nie wyglądałam jak kujon. Poczułam siebie sprzed kilku lat. Mała, pyskata brunetka. Wszystkie wspomnienia wróciły... Przyjaciółki z podstawówki, które jedynie liczyły, że je zeswatam z Brianem czy moimi kolegami.. Zawsze myślały tylko o sobie.. Byłam dla nich nikim.. T,o co się kiedyś wydarzyło zostawiłam i nigdy już nie będę taka jaka byłam..
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Briana, który wszedł do mojego pokoju.
- Ally? To naprawdę ty? Nie widziałem cię w takim wydaniu od..
- Wiem Brian początku gimnazjum..
- Jesteś pewna, że chcesz do tego wrócić?
- Ja nie wracam do tego, jestem inna, mądrzejsza niż kiedyś.
- Ally, nie chce, żebyś cierpiała.
- Nie będę jeżeli będą osoby, które chcą być przy mnie i mnie wspierać..
- Wiesz przecież, że masz mnie, Lucy, Tony'ego, Lukasa..
- Wiem i dlatego chcę się zmierzyć ze swoją przeszłością. Do szkoły będę się ubierać normalnie jak wcześniej w gruby sweter i szerokie spodnie, ale może z większą dbałością.
- Napewno tego chcesz?
- Napewno - powiedziałam i mocno przytuliłam się do mojego najlepszego przyjaciela. - Dziękuję, że cię mam.
- Ja też dziękuję mała.
Przyszła z toalety Lucy i mogliśmy iść na mecz. Byłam bardzo podekscytowana. Zawsze chciałam pójść na taki mecz..

Weszliśmy na halę i zajęliśmy miejsca, które wskazał nam Lukas. Zaczęła się rogrzewka i przeglądałam się z zainteresowaniem grze naszych, jak i przeciwnych zawodników. Nagle zobaczyłam przed sobą biegnącego w moim kierunku Lukasa
- Chodź mała, porzucasz trochę.
- Nie dzięki - powiedziałam speszona
- No idź Ally. - powiedziała Lucy wyraźnie rozbawiona całą sytuacją.

Louis (pov.)
Zobaczyłem jak Lukas biegnie, gdzieś po trybunach. Obserwowałem, co robi. Pobiegł do jakiejś ślicznej brunetki, wziął ją za rękę i przybiegł z nią na boisko. Byłem trochę zdziwiony.
- Stary, mogę porzucać na rozgrzewkę z tą ślicznotką? - spytał Lukas
- Przecież nie możesz..
- Ale to tylko kilka rzutów.
Kiwnąłem głową na tak, sam nie wiem, dlaczego. Brunetka miała pofalowane czarne włosy jak smoła, bystre oczy i szczery uśmiech. Kogoś mi przypominała, ale nie wiedziałem kogo..

Ally (pov.)
Było mi trochę głupio,ale fajnie bawiłam się z Lukasem. Po paru minutach, jednak musiałam już wrócić na trybuny.

*
Mecz zleciał mi bardzo szybko i zostały niespełna 3 minuty do zakończenia czwartej kwarty, wtedy to trener naszej drużyny wziął czas. Szybko trener przekazał im jakieś wskazówki i wrócili do gry. Grali bardzo zwinnie i płynnie, a czas płynął. Oglądałam z entuzjazmem końcówkę spotkania. W końcu zakończył się on wygraną naszej drużyny..

Basketball Player //Louis Tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz