10

91 9 0
                                    

- Duszę się.-było pierwszym, co powiedziałam następnego ranka, a to z racji ciała szatyna, przygniatającego moje.

Podjęłam próbę wyswobodzenia się, ale jedyne co z tego wyszło, to to, że jego łokieć wbił mi się w żebra. Dopiero za drugim razem przeturlałam się na lewą stronę i spadłam dzięki temu z łóżka. Bolało.

-  A było tak fajnie.-mruknął, obracając się na plecy i jednocześnie kładąc sobie ręce pod głowę.

- Teraz się obudziłeś?!-zapytałam z wyrzutem, wstając z podłogi, dzięki czemu mogłam spowrotem usiąść na łóżku.

- Obudził mnie huk, kiedy postanowiłaś zwiedzić podłogę.-odparł.- Zbieraj się. Za godzinę masz badania.-oznajmił, a ja spojrzałam na niego, jak na idiotę.- Chyba się nie cykasz?-zapytał zaczepnie, obracając głowę w moją stronę.

- Zależy, jakie to badania.

Wstałam z podłogi i podeszłam do drzwi łazienki, a gdy do niej weszłam, zostawiłam drzwi uchylone, żeby dobrze słyszeć co do mnie mówi.

- No wiesz, rytyna. Badania krwi, ciśnienie, waga i wzrost.

- Badania krwi?-zapytałam przerażona wizją igły w mojej żyle.

- Aha, czyli tu mamy wilka.-powiedział dumny, kiedy ja już byłam gotowa i wychodziłam z łazienki.

- To znaczy?-uniosłam brew.

- Jeżeli wilk się czegoś boi, to zaczyna się bronić.-wyjaśnił, siadając na łóżku i zwieszając nogi na podłogę.- Ale ja zadbam o to, żebyś nic nie odwaliła.

- Dlaczego?-stanęłam dokładnie przed nim, a on spojrzał na mnie w górę.

- Bo mogłabyś pozabijać personel?-zakpił.

- Dlaczego się mną zajmujesz?-sprostowałam.

Patrzył mi chwilę w oczy, aczkolwiek zaraz owinął ręce wokół tyłu moich ud i przyciągnął mnie do siebie tak, że usiadłam na nim okrakiem.

- Myślę...-zaczął, umieszczając moje nogi za swoje plecy.-...że w jakiś sposób mi na tobie zależy.-przyznał.

- Na mnie?-objęłam jego szyję rękami.

- Mhm.

Zbliżył swoje usta do moich i wtedy rozległ się dźwięk otwieranych drzwi.

- Czego?-warknął Zayn w stronę drzwi, gdzie stała zdziwiona na nasz widok Van.

- Czyli Aaron mówił serio.-mruknęła, kiedy ja wstałam z szatyna i wygładziłam bluzke.

- Van, czego ty chcesz?-pospieszył chłopak, opierając ręce za sobą.

- Um, miałam was pospieszyć na te badania.-wyjaśniła.

- Dzięks, już idziemy.-oznajmił zielonooki, na co blondynka kiwnęła głową, po czym opuściła pomieszczenie.

- To...-powiedziałam nieśmiało.- Zbieramy się, tak?-spojrzałam na niego, aczkolwiek on wyglądał na rozbawionego moim zażenowaniem.

Nagle wstał i nie spuszczając wzroku z moich oczu, ruszył w moim kierunku. Trochę zlękniona wycofałam się w tył aż moje plecy doznały chłodu ściany.

- Boisz się mnie?-oparł swoje ręce po bokach mojej głowy i nachylił się nade mną.

- N-nie.

- Słyszę twoje serce z dwóch kilometrów, a teraz ono szaleje.

- Twoje też spokojne nie jest.-odparłam, unosząc pewniej podbródek.

- Zawsze przy tobie jest niespokojne.

Pochylił się jeszcze bardziej, a jego usta w końcu spoczęły na moich. Dopiero wtedy sobie uświadomiłam, jak bardzo było mi ich brak. Jednak to nie trwało długo. Jego wargi całowały ścieżke aż do mojego ucha.

- Już niedługo.-szepnął mi wprost do ucha, ale szybko się odsunął i zmierzył mnie spojrzeniem.

Potem ruszył do komody, skąd wyciągnął czarne skarpetki i tego samego koloru bluzke. Założył na siebie ubrania i skierował się do drzwi, które otworzył. Ruchem ręki pokazał mi, żebym pierwsza. Wiem, czemu to zrobił, bo klepnął mój pośladek, kiedy wychodziłam. Przemilczałam to. Już kilka minut później byliśmy w podziemniu, gdzie mieściło się dość spore laboratorium. Przeważał tam kolor biały oraz szary. Wszędzie byli ludzie w białych kitlach i ochroniarze z brońmi. Bałam się, gdyż ich spojrzenia były wlepione we mnie, a ta broń wcale nie dodała mi otuchy. Złapałam Zayna za rękę i nie obchodziło mnie, że to podniesie jego ego lub sprawi, że będzie się ze mnie nabijał. Ja się po prostu bałam. Weszliśmy do małego pokoiku, a mnie się od razu przypomniały testy w tym dziwnym laboratorium. Nie chciałam tam wejść. Nie ma mowy.

- Hej, co jest?-zapytał zielonooki, gdy stanęłam jak wryta z bladą cerą.

Miałam łzy w oczach. Byłam przerażona. Nie chciałam powtórki z testów. Mocno ścisnęłam dłoń szatyna, a ten stanął przede mną.

- Nadia?-ujął mój policzek, ale zanim zdążył znów się odezwać, ja rzuciłam mu się w ramiona i żałośnie rozpłakałam.- Nadia, co się stało?-objął mnie.

- J-ja nie ch-chce.-wychlipała w jego bluzke, co mam nadzieje zrozumiał.

- Musisz przejść badania, ale będę z tobą cały czas.-zapewnił, głaszcząc czule moje plecy.

- Ja się boję.-zapłakałam, odsuwając się od niego na dosłownie milimetr.

- Widzę.-wytarł moje policzki kciukami.- Czego się tak bardzo boisz? Powiedz mi, a spróbuje jakoś temu zaradzić.

- Bo... Bo ja w tym l-laboratorium przechodziłam testy i... To było w...

- W takich pokojach, jak ten, zgadza się?

Pokiwałam głową, a on westchnął, przejeżdżając wzrokiem po pomieszczeniu.

- Chyba nic z tym nie zrobię.-powiedział, znów patrząc w moje oczy.- Ale mogę ci obiecać, że nic ci się nie stanie, tak?-ujął moje policzki w swoje dłonie.

- Mhm.-pociągnęłam noskiem.

- To chodź.-uśmiechnął się i zaprowadził mnie do białego fotela, gdzie usiadłam.- Muszę zameldować, że już jesteś gotowa, więc wyjde na chwilę.-oznajmił, na co ja kiwnęłam głową.

Zayn wyszedł, a ja czekałam,starając się nie dopuścić do siebie myśli o eksperymentach.

Wolfblood, It's MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz