IX

295 19 0
                                    


Pov's Maddy

Stałam oparta o ścianę, wpatrując się w widok za oknem. W oczach miałam łzy. Było już późno. Los Angeles mieniło się milionem świateł. Shawn już dawno powinien być w domu. Chwila zamieniła się w kilka dobry godzin. W głowie miałam mętlik. Nie miałam już siły na nic. To czego się dowiedziałam totalnie wybiło mnie z równowagi. Nie mogłam w to uwierzyć. Shawn? Najwspanialszy facet, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Mój Shawney? Zdradził mnie. Po prostu to zrobił.

Światła rozlewały się przed moimi oczami w kolorowe plamy. Przetarłam dłonią twarz. Ocierają spływające po moich policzkach łzy. W dłoniach trzymałam wydruk artykułu z jednej ze stron plotkarskich. Głównym tematem był nie kto inny a sam Shawn Mendes. "Wschodząca gwiazda muzyki odwozi swoja kochankę. Przed wejściem do mieszkania demonstracyjnie całując kobietę". Złość opanowała moje ciało. Nagle usłyszałam otwierane drzwi i kroki. Zanim się obejrzałam brunet stał przy mnie, obejmując moją talię.

-Przepraszam. Byłbym wcześniej ale...

-Nie tłumacz się. Nie musisz. -przerwałam mu.

-Kocham cię-przytulił mnie od tyłu.

Zamknęłam oczy pod powiekami skrywając potok łez. Ledwo powstrzymywałam się od wybuchu płaczem. Odwróciłam się. Spojrzałam prosto w oczy Shawna.

-Hej, kochanie co jest? Płakałaś?- zapytał z troską.

-Kochasz mnie?-zignorowałam jego pytanie.Powtórzyłam w myślach to jeszcze raz niczym refren jakiejś durnej piosenki.

-Kocham cię- powiedział przyciągając moje ciało do siebie.

-Kochasz mnie?-wyszeptałam. Zamykam oczy,pod powiekami skrywając potok łez.

-Tak-poprawia kosmyk włosów opadający na mój policzek - Kocham cię.

Powoli zbliżył usta do moich.

-Kocham cię-powtarza.

-Och przestań-wyrywałam się z jego uścisku, unikając pocałunku-Shawn,mam dosyć... Dosyć tych wszystkich kłamstw.

-Maddy,uspokój się-wyciąga ku mnie rękę.

-Nie dotykaj mnie- powstrzymując łzy patrze mu prosto w oczy- Pieprząc ją też myślałeś o tym,jak bardzo mnie kochasz?

Nie czekając na odpowiedź dodałam:

-Oszczędź sobie... To już koniec.

Shawn patrzył na mnie jak na wariatkę. Poszłam do sypialni. Wzięłam naszykowane walizki. Shawn szedł za mną.

-Maddy, o co ci chodzi?- podszedł do mnie-Co ty wyprawiasz?Kochanie porozmawiajmy.

-Nie mamy o czym rozmawiać-skierowałam się do wyjścia.

Brunet próbował mnie zatrzymać.

-Co ty wyprawiasz?- złapał mnie za ramię.

-Jak widzisz wyprowadzam się- odwróciłam się do niego tyłem. Zakryłam dłonią twarz, próbując się uspokoić- Zostaw mnie w spokoju.

Wyrwałam się z jego uścisku. Łzy spływała po moich policzkach. Shawn szedł za mną. Prosił. Próbował mnie zatrzymać. Ale ja nie potrafiłam. Nie mogłam mu wybaczyć. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec.





Mercy Shawn MendesWhere stories live. Discover now