XIX

154 9 0
                                    

Pov's Maddy

-Punkt siedemnasta. Może Pani opuścić stanowisko- rzuciła żartobliwie Dastiny wychodząc z swojego biura- Pracownikiem miesiąca i tak nie zostaniesz.
-Zaraz wychodzę. Muszę jeszcze tylko poodkładać pare segregatorów.
-Do jutra-posłała mi całusa i zniknęła za drzwiami.
Posegregowałam ostatnie z dokumentów. Posprzątałam na biurku i powoli zbierałam się do wyjścia. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że dostałam pracę. To wszystko działo się tak szybko.
-Cześć- z zamyślenia wyrwał mnie głos Scotta.
-Hej-uśmiechnęła się do niego.
-Już pierwszego dnia zostajesz po godzinach?
-Właśnie miałam wychodzić-chwyciłam swoje rzeczy.
-Świetnie się składa. W takim razie zabieram cie na obiad.
-Przepraszam...
-Nie, tylko nie ta mina. Nie uznaje odmowy- wyprostował się a ręce skrzyżował na klatce piersiowej. 
-Innym razem.
-Nie na obiad w takim razie kawę-nie dawał za wygraną.
-Nie dziś. Jestem padnięta-myślałam tylko o tym, by jak najszybciej wrócić do domu.
-Dobra, chodź odwiozę cie chociaż.
-Dzięki.
    Wychodząc z budynku recepcjonistki odprowadzały nas wzrokiem. Na widok Scotta całe poczerwieniały. Uśmiechały się i hihotały coś do siebie. Kiedy doszliśmy do jego samochodu niczym prawdziwy gentleman otworzył mi drzwi. Cieszyłam się, że zaproponował mi podwózkę. W drodze do domu rozmawialiśmy o moim pierwszym dniu w pracy i planach na przyszłość. Chłopak był naprawdę rozgadany. W pewnym momencie z głośników radia poleciały pierwsze nuty ,,Thinking about you" Eda Sheerana. Scott chciał zmienić stację ale na szczęście w porę zareagowałam.
-Zostaw, proszę. Uwielbiam ten kawałek.
Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu. Patrzyłam w okno. Muzyka przypomniała mi o Shawnie. Uwielbialiśmy tą piosenkę. Wiele razy ją dla mnie śpiewał. Na samo wspomnienie o nim oczy zaczęły mnie piec a w kącikach pojawiły się łzy. Starałam się opanować. Ledwo co powstrzymywałam się od płaczu.
   Kiedy dojechaliśmy na miejsce chłopak wysiadł, zanim ja zdążyłam się wygromalić i otworzył mi drzwi.
-Dzięki wielkie.
Byłam mu wdzięczna ale chciałam znaleźć się  już w mieszkaniu.

  Pov's Shawn
  Po wysłuchaniu kazania od Johna wsiadłem do samochodu i pojechałem prosto pod mieszkanie Andrei.Kiedy wjechałem na parking zauważyłem Maddy wysiadająca z samochodu tego dupka Scotta. Co do cholery on znów z nią robi? Zaparkowałem z dala od nich. Miałem nadzieję, że mnie nie zauważyli. Przeglądałem się im z auta. Otworzył przed nią drzwi. O czymś rozmawiali. Spadaj koleś! Chyba nie miał ochoty odjeżdżać. Widząc jak na nią patrzy i stara się wyrywać miałem ochotę wysiąść i mu przyjebać. Po paru minutach na szczęście Maddy uśmiechnęła się do niego i odeszła. Nie zaprosiła go na górę! Scott stał i patrzył jak odchodzi. Gdy weszła do budynku wsiadł do samochodu i odjechał.
    Odczekałem chwilę. Przejrzałem się w przednim lusterku. Nie tak źle-pomyślałem. Chwyciłam telefon i wysiadłem z auta. Poszedłem pod mieszkanie dziewczyn. Nacinąłem dzwonek do drzwi. Moje serce biło, jak oszalałe. Musiałem z nią pogadać.
Usłyszałem kroki. Nogi miałem jak z waty.
-Shawn?-Drzwi otworzyła Andrea.
- Cześć. Muszę się widzieć z Maddy.
-Nie, to znaczy Maddy...
-Wiem, że jest w domu-Nie spławi mnie. Nie tym razem.
-Maddy bierze prysznic.
-Poczekam-odparłem zdecydowanie i stanowczo.
- To nie najlepszy moment.
-Muszę się z nią zobaczyć!
-Spokojnie. Nie denerwuj się.  Zrozum. To naprawdę nie najlepszy moment. Maddy jest wykończona. Miała ciężki dzień. Pozwól jej odpocząć.
-Ciężki dzień?- o czym ona do cholery mówi?
-Tak.
-Hyy...-parsknąłem śmiechem-Scott ją tak wymęczył?
-O czym ty mówisz?-dziewczyna wyglądała na zaskoczoną-Maddy wróciła właśnie z pracy.
-Co?
-Dziś była pierwszy dzień. Pracuje dla ojca Scotta.
Teraz to ja byłem w szoku. Ona naprawdę pracuje? Czemu akurat u niego? Musiałem się dowiedzieć, co to za firma. Wróciłem do domu z kwitkiem. Usiadłem na kanapie z laptopem. Zacząłem szperać w Internecie.

Mercy Shawn MendesWhere stories live. Discover now