XII

309 17 3
                                    



-Siema, Shawn widziałeś co się dzieje?- zapytał John wchodząc do mieszkania.
Pominąłem jego pytanie. Skierowaliśmy się do salonu.
-O, dzień dobry pani Mendes.
-Witaj -mama zaczęła zbierać swoje rzeczy ze stołu-Nie będę wam chłopcy przeszkadzać. Troszkę się przewietrzę. Przyda mi się spacer.
Kiedy mama wyszła usiedliśmy na kanapie.
-Od wczoraj jesteś w centrum uwagi na całym świecie. Media aż huczą o tym.
-Dowiedz się kto napisał ten artykuł.
John spojrzał na mnie lekko zaskoczony.
-Po co ci to?
-Chce wiedzieć, kto wymyślił te kłamstwa. Możesz to zrobić?
-Jasne. A co z jutrzejszym występem?
-Odwołaj. Później wszystko wyjaśnię i przeproszę.
-Nie powinieneś teraz się udzielać na żadnych kanałach. Lepiej nic na razie nie pisz. Z dziennikarzami też nie rozmawiaj.
-Musze to wyjaśnić.
-To chyba nie najodpowiedniejszy moment. Poczekaj trochę.
-Czyli mam nic nie robić?-
- Ja to załatwię.
-Nie... To są moi fani. Należą im się przeprosiny i wyjaśnienie ode mnie-przerwałem mu zdenerwowany.
-Dobra, spokojnie. Zrobisz jak chcesz. Musze lecieć. Podzwonie i odezwę się do ciebie jutro.

Pov's Maddy

Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Pół dnia głupio wpatrywałam się w okno. Aż wreszcie postanowiłam trochę wziąć się w garść. Zeszłam na dół na parking po swoje rzeczy. W torbie znalazłam telefon. Po powrocie na górę włączyłam go i podłączyłam do ładowarki. W skrzynce miałam masę nieodebranych połączeń głównie od Shawna. Lecąc po liście w dół natrafiłam na numery rodziców. Postanowiłam oddzwonić do mamy, żeby się się nie martwili, jednak zanim zdążyła odebrać rozłączyłam się. Nie mogłam z nią rozmawiać. Nie potrafiłabym. Nie chciałam jej okłamywać. Odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku. Przypomniałam sobie dzień, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. To było prawie cztery lata temu. Właśnie wracałam z wakacji.Próbowałam wydostać się z lotniska. Wyjścia były zastawione przez masę wrzeszczących dziewczyn. Nie mogłam przejść. Zaczęłam się przepychać. 

-Przepraszam- odezwałam się do chłopaka stojącego w samym wyjściu.

-Już, poczekaj chwile-odpowiedział nawet na mnie nie patrząc. 

Stałam zirytowana i czekałam, aż łaskawie się przesunie. Od tyłu wyglądał całkiem nieźle.Po chwili odwrócił się z markerem w dłoni.
-Dobra, to gdzie chcesz?- zapytał brunet machając tuż przed moimi oczami pisakiem.
-Gdzie chce co? Twój numer...?- zaśmiałam się zaskoczona.
-Shawnn!!! Shawn tutaj- krzyczały dziewczyny wokół nas, które powoli odprowadzała na zewnątrz ochrona.
Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany.
-Zgaduje, że nie jesteś naszą fanką-wskazał na grupkę chłopaków dających jeszcze autografy .
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo podszedł do mnie napakowany koleś z ochrony i poprosił mnie o wyjście.
-Nie, poczekaj chwile-odezwał się brunet- nie zdążyłem jeszcze dać ci mojego numeru.
Podał mi swój telefon. Wpisałam mu swój numer a on mi swój.
-Do zobaczenia Maddy- uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów.
Parę dni później zadzwonił do mnie. I właśnie od tamtej pory zaczęliśmy się spotykać.    

Mercy Shawn MendesWhere stories live. Discover now