"Slytherin"

4.9K 255 10
                                    

Szedłem wolnym krokiem przez ciemny korytarz by do niczego nie dobić, panowała ciemność i cisza, w takich chwilach naprawdę żałuję że nie wolno czarować poza szkołą bo w tym momencie potrzebuje tylko zwykłego "lumos". Gdy powoli dochodziłem obraz od wewnątrz zaczął się rozsuwać, przeszłem przez obraz i weszłem do salonu, na kanapie leżała rozłożona Vivienne a obok siedział Malfoy Junior.

-Potter, nie spodziewałem się ciebie tutaj tak szybko - powiedział ze śmiechem arystokrata.

-Bliznowaty, czego chcesz, nie widzisz że przeszkadzasz? - powiedziała wrednie Vivienne, widać że charakter odziedziczyła po ojcu.

-Tom powiedział że zaprowadzisz mnie do pokoju. - powiedziałem spokojnie.

Vivienne wstała nic nie mówiąc, ruszyłem za nią pewnym krokiem. Przeszliśmy przez salon kierując się na dziedziniec, z dziedzińca skierowaliśmy się do innej części tego wielkiego pałacu. Vivienne nagle zaczęła mówić :

-Ta część tego domu jest tylko dla rodziny, nikt inny nie ma do niej wstępu.

Gdy doszliśmy do dużych mosiężnych drzwi Viv przyłożyła dwa palce do klamki, nie bardzo wiedziałem po co ale nie chciałem tyle pytań zadawać.
Weszliśmy po marmurowych schodach na piętro, na ścianach wisiało pełno obrazów.

-To członkowie naszej rodziny - powiedziała, widząc że patrze na te obrazy.

Niektóre osoby z obrazów rozpoznałem. Na jednym z nich rozpoznałem moją mamę, dziwne nic mi nie było wiadomo że należała do rodu Slytherin'a, przecież to nie możliwe, Lily była mugolakiem.
Stanęliśmy pod drzwiami i Viv powiedziała:

-To jest twoja komnata.

Powoli chwyciłem klamkę a w niej zapaliło się zielone światełko, wtedy poczułem jak coś mnie ukuło, spojrzałem na dłoń i odkryłem że cieknie z niej strużka krwi. Rozbłysło się zielone światło, a drzwi komnaty otworzyły się z cichym kliknięciem. Spojrzałem zdziwiony na Vivienne,  a ona z cichym wzdychnięciem powiedziała:

-Komnata sprawdza czy jesteś z rodu Slytherin'a, gdybyś nie był nie wypuściła by Cię, to jest taka dodatkowa ochrona by nikt z poza rodziny nie wchodził tu, komnata musiała dodać twoją sygnaturę magiczną do kręgów i barier ochronnych. Tam na dole też musisz przyłożyć palce do klamki, żeby cię ta część domu wypuściła, musi sprawdzić czy płynie w tobie krew Salazara. Po prostu jak Slytherin budował tą część domu chciał żeby ten dwór sam żył, jest to skupisko najmroczniejszej magii. W tej części pałacu jest tyle sekretów, magicznych przedmiotów że jakby wpadli Aurorzy wszyscy mamy dożywocie w Azkabanie, dlatego nie może tu nikt nie zaufany wejść. Tak samo tego dworu nikt nie znajdzie nie będąc dziedzicem Slytherin'a, rozumiesz? - powiedziała Vivienne.

-Tak rozumiem- odpowiedziałem na jej pytanie.

-O 19 jest kolacja, nie spóźnij się, jakbyś nie umiał trafić do jadalni przywołaj Stokrotke - to od teraz twój skrzat.

-Jasne, dziękuję - powiedziałem.

-Moja komnata jest na końcu tego korytarza jakbyś czegoś kiedyś potrzebował - powiedziała bardzo miło, aż za bardzo, nie spodziewałem się tego po niej. 

Chciałem podziękować ale dziewczyny już nie było.

 Harry Potter i Córka Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz