War is Coming

2.6K 153 15
                                    

Święta były coraz bliżej. Ja i Draco byliśmy jak bracia, najlepsi przyjaciele, nawet zaproponował mi spędzenie świąt razem z nim w Malfoy Manor. Chyba się zgodzę.
Nie pisałem Tom'owi o incydencie który widziałem. O Vivienne i Albus'ie.

-Co mam zrobić z Astorią?-zapytał Draco. - Pansy nalega żebym zerwał z nią. Ja nie wiem co mam robić. - żalił się Malfoy.

-Jeśli kochasz Pansy to zerwij z Astorią. - odpowiedziałem.

-Kocham je obie. - odpowiedział.

-To masz problem. - powiedziałem. - Astoria wkońcu się dowie. Wtedy będzie źle. - stwierdziłem.

-Wiem. - stwierdził.

-Mam napisać Voldemortowi o tym co widziałem? - zapytałem.

-Nie wiem, to jest większy problem. Kochasz ją i nie chcesz jej wydać, ale jeśli tego nie zrobić będzie źle. Czarny Pan i tak się dowie dobrze o tym wiesz i znasz sytuacje jak ktoś zatajał fakty przed nim, tracił życie. - powiedział.

-To co mam zrobić? - zapytałem.

-Nie ty a raczej my, powiedziałeś mi więc wpakowałeś nas w ten syf, siedzimy w tym razem. - powiedział Malfoy.

-W takim razie masz jakiś pomysł? - zapytałem.

-Nie, musimy najpierw dowiedzieć się ci tak naprawdę widziałeś. Może tylko rozmawiali o lekcjach, może to nasze chore wyobrażenia że Vivienne przeszła na Jasną Stronę. - powiedział.

-Może masz rację. - stwierdziłem.

Razem z Draco zeszliśmy na śniadanie do Wielkiej Sali. Usiadłem obok Draco i wziąłem Proroka Codziennego który leżał na stole. Na głównej stronie widniało moje zdjęcie z tytułem "Wybraniec po Ciemnej Stronie, czy Dumbledore nas uratuje? A może nawróci chłopca-który-przeżył?"

-Co piszą? - zapytał Blaise.

-Same bzdury. - powiedziałem i rzuciłem gazetą.

-Cześć Viv, chodź weź Pansy i usiądzcie obok nas. Będzie tak jak dawniej, Royals w pełnym komplecie - rzucił Draco.

-Dobrze - powiedziała i usiadła obok nas z przyjaciółką.

-Blaise, czemu wczoraj razem z Teodor'em wstaliście tak wcześnie? - zapytała Parkinson.

-Snape nas obudził, chciał żebyśmy zabrali pijanego Harry'ego i Draco z Wielkiej Sali.

-Upiłeś się? - skierowała pytanie do Malfoy'a z kpiną. - Co Astoria się obraziła i musiałeś zapić smutki, Malfoy? - zaśmiała się Pansy.

-To teraz będziesz mówić do mnie po nazwisku, tak? - zapytał Malfoy.

-Dopóki nie zerwiesz z nią, później ewentualnie mogę mówić  do ciebie po imieniu, Malfoy. - powiedziała a ostatni wyraz bardzo podkreśliła.

-Jeśli chcesz wiedzieć to nie tylko my tak wcześnie na nogach byliśmy. - powiedział Draco.

-To kto jeszcze? - zapytała Parkinson.

-Vivienne również nie spała. - stwierdził Draco. - Widzieliśmy Cię z dyrektorem, jak masz z nim romans to mogłaś chociaż iść do jego gabinetu a nie publicznie na korytarzu. - powiedział Draco z kpiną.

-Nie mam z nim romansu, koleżanka ma problem i chciałam z nim go rozwiązać. - powiedziała.

-Koleżanka? Żartujesz sobie ze mnie? Vivienne znam Cię, nie mów mi że się nawróciłaś i jesteś dobra i pomocna. Nigdy nie byłaś dobra i nigdy nie będziesz, nie wiesz co to jest dobro. Twoja dusza jest przesiąknięta mrokiem i nie ma w niej światła. Jesteś zła, mordujesz ludzi ze zimną krwią i nie wmawiaj że jest inaczej. Tak więc co robiłaś z Dumbledore'm?! - Zdenerwował się Draco.

-Chciałam zapytać o wypracowanie. - kłamała.

-Vivienne nie zmyślaj, przeszłaś na Jasną Stronę? Do ich kółka dobroci? - wtrąciłem się.

-Nie! - krzyczała.

-Tak więc co z nim robiłaś? - zapytała Pansy.

-Nie mogę powiedzieć. - rzuciła.

-Tata wie? - zapytałem.

-Nie i nie musi wszystkiego wiedzieć. - powiedziała.

-Co ty wyprawiasz, jak on się dowie, a na pewno się dowie to możemy się pożegnać z życiem. - powiedział Blaise.

-Spokojnie, nic wam się nie stanie, nie martwcie się o życie bo na pewno nie zginiecie. - powiedziała Riddle.

-Vivienne, przejrzyj na oczy, mówisz takie coś w trakcie wojny, że mamy być spokojni o życie a w każdym momencie twój ojciec może zbombardować Hogwart, nie łudź się że to najbezpieczniejsze miejsce na świecie, bo co roku było jakieś niebezpieczeństwo jak nie bazyliszek, to wilkołak. Jasna Strona będzie walczyć a oni wiedzą po jakiej stronie my stoimy i bez wahania wymierzą w nas Avady, mimo iż są to ci dobrzy. Nie będziemy mieli szans na przeżycie bo jesteśmy młodzi i nie znamy dużo zaklęć, nie będziemy mieli jak się obronić, więc polecimy w pierwszych minutach bitwy. A ty? Ciebie tatuś zabierze do rezydencji i będziesz najbezpieczniejszą suką na świecie, my ciebie nie obchodzimy i taka jest prawda. Dbasz tylko i wyłącznie o siebie. - powiedział Blaise który miał rację.

Do końca śniadania nikt się już nie odezwał, nikt nie miał odwagi bo to co powiedział Blaise było mądre, chociaż raz powiedział coś mądrego ale była to prawda bardzo szczera i chyba zabolało to Vivienne. Blaise poruszył temat wojny a każdy tego tematu unikał może dlatego nikt nie chciał się wypowiedzieć bo to drażliwy temat.

 Harry Potter i Córka Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz