25

15 4 1
                                    

- Uuuuchg- próbowałem sięgnąć po gazetę znajdując się na blacie stołu jednak nie było prosto manewrować wózkiem. Dziewczyna weszła do kuchni podając mi gazetę
- Jeszcze trochę, tylko dwa tygodnie
- Już minęły, to jak wieczność- wzięła talerze z ławy i zniknęła we wnętrzu kuchni
- Wychodzę - ze schodów schodziła moja matka trzymająca walizkę w ręku. Podeszła do mnie z śmiechem mówiąc
- W ośrodku nie ma zasięgu więc jeśli nie zadzwonie w twoje urodziny to nie znaczy że o nich zapomniałam
- Pomyśle że nasz inne plany
- Monety mieliście świętować z Różą na wyspach Kanaryjskich w ten weekend?
- Masz rację baw się dobrze w urodziny swojego jedynego syna
- To wyjazd do spa nie poczucie winy- pocałowała mnie w policzek i porozumiewawczo patrząc na Róże mówiąc na odchodne - jest twój
- Do zobaczenia za tydzień- pomachałem załamany w momencie w którym miała wychodzić z mieszkania. Za mną pojawiła się dziewczyna obejmując mnie
- Daj spokój nie użalaj się na sobą, pójdźmy w mile miejsce w twoje urodziny
- Takie jak wyspy Kanaryjskie?
Matka otworzyła drzwi wejściowe w których znalazł się pomocnik do spraw budowlanych mojej dziewczyny - O jest twoja podwózka
- Świetnie
- Co?
- Mam zlecenie na rozbudowę salonu samochodowego. Kazałam Jansonowi po mnie przyjechać żebym mogła zrobić ci śniadanie - zaczęła się zbierać do pracy
- Omija mnie wejście do najlepszego salonu samochodowego i oglądanie tych wszystkich pięknych aut. Zabierzcie mnie ze sobą?!
- Nie póki nie wydobrzejesz- odpowiedział wchodząc do garderoby
- Jak noga ?- zapytał blondyn podchodzący do mnie
- Nijak porównując z nudą!
- Myślałem że lubisz siedzieć sam?
- Lubię. Mógłbym czytać ale tabletki mnie ogłupiają. Wczoraj trzy razy użyłem jednego słowa w jednym zdaniu
- Musi ci się nudzi- blondyn chwycił za lornetek i zaczął obserwować widok za oknem dodając- bawisz się w okno do podwórze
- Matka dała mi to jako żart, daleko mi do podglądactwa
- Nie wiesz co tracisz- zaczął gwizdać szczeniacko. Podjechałem o niego dopytając co dostrzegł za oknem
- Co? pokaż! - zaczęłem wyrywać mu lornetkę z rąk. Oddał mi ją dodając - właśnie ściąga ręcznik. Nie zdążyłem
oglądnąć widoku za oknem, ponieważ do salonu weszła dziewczyna przygotowana do wyjścia mówią
- Jeśli ciało które oglądacie już się rozebrało proponuje odłożyć lornetkę.
Blondyn udał się do wyjścia a brunetka pocałowała mnie odpowiadając na odchodne
- Zadzwonię później
_________________
Siedziałem wkurzony w samochodzie z tym głupkiem GD. Byłem wkurzony na niego za całą tą sprawę z tym pieprzonym testem ciążowy, ale z drugiej strony sam pozwoliłem sobie wmówić że kreski oznaczają liczbę dzieci. Długą ciszę i rozmyślenia przerwał G z propozycją.
- Słuchaj sory za tą wczorajszą akcje ja naprawdę nie widziałem że w tym ustrojstwie - wskazał na pudełko z testu leżące na desce rozdzielczej i kontynuował - kreski mówią że... yyy
- Że liczba ich wskazuje poprawność i sprzeczność zajścia w ciążę no i co w związku z tym
- No i pomyślałem że moglibyśmy jechać do jakiego baru czy coś... napilibyśmy się za błędny test ciążowy Nikoli!
- Mało ci alhokolu! Może dzisiaj jak już będziesz upity wymyślisz że jak nie zrobisz testu to możesz się pieprzyć do woli bez zabezpieczenia z dziewczyną!?
- No to był było w fajne... masz rację to zły pomysł - znowu zapadła cisza. Jedną rzeczą jaką przerywała ciszę było grające radio. W przerwie pomiędzy piosenkami był komunikat który mnie zaciekawił:
Masz zły chumor? - w myślach odpowiadałem na pytania jakie zadawał mężczyzna w radiu
- Tak
- Chcesz zapomnieć o wszystkim i odpocząć?
- Tak
- Proponujemy wyjazd na ryby! Prognozy pogody wskazują że nad naszym miastem dzisiaj bezchmurne niebio. Idelana pogoda na ryby. Nie trać czasu! Pakuj wędki i ruszaj. Nasza stacja życzy udanych połowów!
To nie jest głupi pomysł z tymi rybkami! Będąc młodszy jeździłem z ojcem na ryby. Zawsze nad jeziorem było tak cicho i spokojnie. To mi pomoże. Pojadę z GD, będzie to nasz pierwszy męski wyjazd na ryby!
Chłopak poprawiał włosy w lusterku, krzyknąłem oznajmiając o moim pomyśle na ten dzień
- Jedziemy na ryby!
- Na co?
- Na ryby!- wybiegłem z samochodu kierując się do garażu po wędki.
Wpakowałem je do bagażnika. Kumpel wychylił się w do tyłu odpowiedniąc
- Ty naprawdę nie żartowałeś. I co mam się na tym haczyku za jaja powieść!?

Love By AccidentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz