Rozdział 4

167 18 0
                                    

Dziewczyna leżała na łóżku i czytała jedną z książek, które znalazła w pokoju po tym jak dostała się tam przez kominek i rozpakowała. Książka nosiła tytuł „Historia Hogwartu" i była niesamowicie ciekawa, już nie mogła się doczekać by móc dokładniej porozglądać się po zamku. Obok niej, na stoliku nocnym leżały książki zatytułowane „Najstarsze czarodziejskie rody" i „Najpotężniejsze eliksiry". Zamierzała zabrać się za ich czytanie gdy tylko skończy tą. Rozdział później wstała i wyszła do małego saloniku by spojrzeć na zegar. Przeklęła siarczyście. Myślała, że ma jeszcze przynajmniej z godzinę do obiadu, ale jak widać zaczytała się i była spóźniona pięć minut. -Wspaniale, tylko tego mi brakowało- Mamrotała pod nosem, wyjmując z szafy znajdującej się w sypialni swoje rzeczy, które zostały tam rozpakowane jeszcze przed jej przyjściem. Po chwili znów stała w salonie, ubrana już w czarne spodnie i granatowy elegancki sweter z lekkim dekoltem, a na nogach miała czarne baletki. Tak, teraz pozostało tylko dostać się do tej Sali, w której miał się odbyć ten obiad. Tylko gdzie ona jest? Jak miał się nazywać ten skrzat, który miał mi pomóc? Poziomka? Powiedziała do siebie na głos. I w tym momencie pojawiło się przed nią z trzaskiem małe stworzenie z wielkimi oczami i uszami. Dziewczyna nawet nie mrugnęła. I właśnie tak zazwyczaj reagowała, a właściwie nie reagowała w ogóle gdy była przy kimś. Dlatego nie rozumiała co odwalało jej przy profesorze, ale domyślała się, że to wszystko wina otumanienia po przebudzeniu, natłoku faktów o sobie i szoku po zdemaskowaniu się. -Witam Panienko, w czym mogę Panience pomóc ? -Spytało stworzenie kłaniając się i ciągnąc nosem po ziemi. –Chciała bym się dostać do Wielkiej Sali. Czy mogłabyś mnie tam zaprowadzić?- Powiedziała dziewczyna swoim naturalnym pewnym tonem, dodając mu trochę grzecznościowego brzmienia. Miała piękny dźwięczny i hipnotyzujący głos, którym uwielbiała modulować i się bawić. –Oczywiście Panienko. Czy mogłaby Panienka złapać mnie za rękę, a aportowała bym Panienkę i mnie pod drzwi Sali. Mówiła niepewnie skrzatka. Dziewczyna na jej słowa tylko kiwnęła głową z lekkim uśmiechem by dodać stworzeniu pewności i chwyciła skrzatke za rękę. Poczuła uścisk w brzuchu, i stała już przed wielkimi drewnianymi drzwiami chwiejąc się lekko. – To tu Panienko. Czy to wszystko Panienko? Czy Poziomka może w czymś jeszcze pomóc Panience?-Spytała cicho skrzatka nie patrząc na dziewczynę. –Nie, to już wszystko. Poziomko jeśli będę czegoś potrzebować to cię zawołam. Dziękuje za pomoc. Usłyszała jeszcze tylko „To mój obowiązek, Panienko. Żegnam Panienko" zobaczyła słaby uśmiech skrzatki na jej podziękowanie i usłyszała trzask aporatacji. ---Dziwne stworzenie, choć zdecydowanie przydatne-Pomyślała dziewczyna odwracając się w kierunku drzwi. No to czas zacząć grę. Pomyślała i przywołując na twarz najpiękniejszy ze swoich uśmiechów, z oczami błyszczącymi podekscytowaniem i ciekawością popchnęła drzwi i weszła do środka. Rozejrzała się po wnętrzu i ruszyła w kierunku stołu na końcu sali, który zajmowali jak się domyślała nauczyciele. Żeby w całej sali zapadła cisza na jej widok potrzebne było kilka minut. Gdy minęły, wszystkie oczy w pomieszczeniu skupiły się na niej i nie było słychać ani szmeru. W głowie jedynie uśmiechnęła się pobłażliwie, ale z zewnątrz udawała, że tego nie zauważyła. Stanęła przed stołem nauczycielskim i z lekkim uśmiechem powiedziała głośno. –Dzień dobry. Bardzo przepraszam za spóźnienie dyrektorze, ale niestety zapomniałam spytać profesora Snape'a gdzie znajduje się wielka sala i się zaczytałam. Wypowiadając nazwisko profesora lekko kiwnęła w jego stronę głową w geście przywitania, na co on odpowiedział jej prawie niezauważalnie tym samym gestem. –Dzień dobry, moja droga. Spokojnie, nic się nie stało. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie miałaś większych problemów z dostaniem się tu. Powiedział dyrektor, a jego oczy rozświetliły wesołe iskierki. ,,Ciekawe... ''. Pomyślała Crystal, widząc je w błękitnych oczach starca, ale uznała, że pomyśli o tym później. –Nie, na szczęście skrzatka z chęcią mi pomogła Panie dyrektorze. –To bardzo dobrze. Do czasu przydziału, moja droga, będziesz jadła przy stole nauczycielskim. Mam nadzieję, że nie stanowi to problemu. –Oczywiście dyrektorze. Powiedziała po czym skierowała się w stronę jedynego wolnego miejsca przy boku profesora Snape'a. Minęło już trochę czasu od kiedy dziewczyna usiadła, jednak uczniowie nadal siedzieli zszokowani patrząc w kierunku dziewczyny. W końcu Profesor McGonagall nie wytrzymała, i zirytowana spojrzeniami uczniów nachyliła się do dyrektora prosząc, by ten wyjaśnił jednak uczniom, którzy zostali w czasie przerwy świątecznej w zamku teraz całą sytuacje. Po wyjaśnieniu dyrektora uczniowie lekko się uspokoili i rozmowy na powrót zabrzmiały w sali, jednak oczywiście tematem każdej z nich stała się dziewczyna. Nikt jednak nie powinien mieć im za złe ich zachowania, ponieważ nieczęsto w czasie przerwy świątecznej, do wielkiej Sali na obiedzie przychodzi niesamowicie piękna (jej uroda była niezaprzeczalna) nieznajoma, przepraszając za spóźnienie i siadając przy stole nauczycieli. To same w sobie było co najmniej dziwne. A to, że nieznajoma jak gdyby nic kiwnęła głową do Snape'a było szokujące ,jednak gdy Snape odpowiedział jej tym samym szczęki większości uczniów wylądowały na ziemi.

Zapomniana historia (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz