Miniaturka: Ostatni wieczór

179 8 0
                                    


„Ostatni wieczór"

Dusiła się. Czuła jak spada w dół. Ciemność. Powoli pojawiają się różne kolory i światło, oślepiające światło. Jest we wrzeszczącej chacie widzi siebie, Rona i Harre'go . Na ziemi leży Severus. Jej Severus cały we krwi. Chce do niego podejść, pomóc. Nie może się ruszyć zamiast tego patrzy jak jej kopia próbuje doskoczyć do leżącego mężczyzny, lecz łapie ją Ron i Harry i trzymają mimo, ze się wyrywa. Słyszy cichy szept Rona. –Hermiono on już nie żyję. Jest za późno. Słyszy swój rozpaczliwy krzyk i zdaje sobie sprawę, że sama też krzyczy tak jak ta druga Hermiona, a z oczu płynom jej łzy. –Musimy iść nie mamy czasu. Wrócimy tu Hermiono, obiecuje. Mówi Harry cicho ciągnąc ją. Cała trójka wychodzi dziewczyna właściwie jest nieświadoma prowadzoną ją przyjaciele. Patrzy jeszcze chwilę w kierunku, w którym poszli. Wraca wzrokiem w kierunku swojego Severusa. Ciała jej Severusa. Nic nie rozumie. Co się dzieje? Znowu spada. Pochłania ją ciemność. Woda, mnóstwo wody. Topi się, woda zlewa jej usta.

~~

Słyszy głosy. Ciche szepty. Otaczają ją dokoła. Wyłapuje wśród nich swoje imię. Czuje niesamowity ból głowy. Jest pogrążona w ciemności. Nie, ma po prostu zamknięte oczy. Nie może ich otworzyć są tak ciężkiego. Po jakimś czasie w końcu udaje jej się je otworzyć, oślepia ją światło. Nagle wszystkie zamazane plamy przestają się ruszać i zalega cisza. Zaczyna powoli rozróżnić kształty, a w kolorowych plamach dostrzega swoich znajomych. Swoją rodzinę. Wszyscy na nią patrzą. Dlaczego? Próbuję coś powiedzieć, ale z jej gardła wydobywa się tylko suchy kaszel. Ktoś podaje jej szklankę z wodą, to Harry. Pije wodę łapczywie. Była taka spragniona. –Co... się stało? Mówi powoli ledwie poznając swój głos. – Oberwałaś zaklęciem. Byłaś w śpiączce przez trzy miesiące Hermiono. To cud, że żyjesz. Powiedział Harry siedzący obok niej na krześle. Ale jak? Nie mogła przypomnieć sobie nic co się wydarzyły od początku bitwy... Severus?! –Co z Severusem!? Spytała gwałtownie i zaczęła kaszleć. Wszyscy w pomieszczeniu na raz zbledli. Harry, Ron, Remus, Molly, Profesor McGonagall, Pani Pomfer i Profesor Dumbeldor co im się stało? Czemu nie odpowiadają? Po chwili odezwał się dyrektor widząc, że nikt inny nie zamierza jej odpowiedzieć. –Hermiono Severus został... zabity przez Voldemorta. Zabił go jad Nagini. Naglę uderzają ją wspomnienie snu. Czyli to nie był zwykły sen, to wydarzyło się naprawdę. Severus nie żył. Poczuła łzy na policzkach, a w gardle stanęła jej gula, której nie mogła przełknąć. –Hermiono? Powiedział Ron próbując złapać ją za rękę. Ledwie go usłyszała. Odsunęła się gwałtownie na drugi koniec łóżka. Czuła się osaczona. –Zostawcie mnie. Proszę zostawcie mnie wszyscy samą... na chwile. Po kolei zaczęli wchodzić ze skrzydła szpitalnego posyłając jej zmartwione spojrzenia. Pani Pomfer chciała jeszcze chyba zaprotestować, ale pod spojrzeniem dyrektora również wyszła. Nie żył. Jej Severus nie żył. Nie rozumiała tego.

~~

Dwa miesiące później

Strych Nory. Jeden z wielu pokoi. Przez klapę w podłodze ktoś wchodzi. –Hermiono? Hermiono gdzie jesteś? To Harry. Czego on znowu chcę? Mówiłam by dał mi spokój. On i wszyscy inni. Słyszy kroki. Chodzi szuka jej, powtarza jej imię. Kroki ustały. Znalazł mnie. –Hermiono? Czuje jak dotyka mojego ramienia. Odskakuje gwałtownie prawie wpadając na okno koło, którego siedzę skulona, boję się nie chcę czuć niczyjego dotyku. Czuje swoje jeszcze widoczne łzy na policzkach. Otwieram oczy i patrzę w jego zielone tęczówki. Na jego twarzy odmalowany jest strach, szok i to co mnie dziwi... troska? Czemu ktoś miałby się mną przejmować? Troszczyć o mnie? Obracam się od niego i patrze w okno. Widzę w nim swoje odbicie pokołtunione włosy, zaczerwienione i podkrążone oczy, a w moich oczach czyste cierpienie połączone z obłędem. To naprawdę ja? Patrzę na swoją dłoń o niezdrowo szarawym odcieniu. Czy cała moja skóra ma taki kolor? Moje paznokcie są pobgryzanę do krwi. Znów patrzę na Harre'go. Moje oczy znów są mokre od łez. Harry obejmuje mnie, a ja się go trzymam jak ostatniej deski ratunku. A z mojego gardła wyrywa się szloch, przestaję się powstrzymywać i tracę kontrolę. Jednak czy naprawdę miałam jakąkolwiek kontrolę od... tak właściwie kiedy? Kiedy to się zaczęło? Kiedy to się naprawdę zaczęło? Już wiem. Pamiętam. Niestety pamiętam. Od jego śmierć. To wtedy wszystko się skończyło, a jednocześnie to się zaczęło. Powoli ulegam wyczerpaniu zasypiając. A ostatnim co słyszę jest cichy szept Harre'go „Już dobrze. Już wszystko dobrze". Ale nic nie jest dobrze.

~~

Miesiąc później

Patrzę w lustro jestem ubrana w czarną prostą sukienkę, moje oczy są nadal podkrążone. Po jednym prostym zaklęciu maskującym nie ma po tym śladu. Czuję jak Harry obejmuje mnie od tyłu. Teraz i on jest widoczny w lustrze, nie jest już tym małym chłopcem, którego trzeba pilnować ponieważ ciągle wpada w kłopoty jest młodym odpowiedzialnym mężczyzną. –Hermiono wiesz, że jeśli nie chcesz nie musimy nigdzie iść. Mówi spokojnie obracając mnie i całując w czoło. Czy chcę? To nie jest ważne. –Spokojnie Harry naprawdę chcę możemy już iść. Ważne jest tylko to żeby Harry mógł być szczęśliwy. Kocham go. Patrzę w lustro ostatni raz przed wyjściem próbuję się uśmiechnąć. Uśmiech nie wychodzi mi , jednak zamiast tego dostrzegam w swoich oczach ból. Nadal tam jest dobrze ukryty, ale jednak.

~~

Kolejne dwa miesiące później

Jesteśmy w mugolskiej restauracji. Harry poszedł złożyć zamówienie i wybrać nam wino. Rozglądam się po sali długo go nie ma. Po chwili widzę jak idzie. –Przepraszam, że tak długo Hermiono musiałem zajść do łazienki. Patrzę na niego zdziwiona Harry nigdy nie wydawał się przejmować tym, że musiałam chwilę dłużej czekać. To nic takiego. Kto by pomyślał, że tyle miesięcy po zakończeniu wojny zacznie udzielać mi się paranoja Se... jego. Biorę od Harre'go lampkę z winem i biorę łyk. –Harry skąd wiedziałeś? To moje ulubionę. Zawsze brałeś inne. Nie mogę powstrzymać się od kometarza choć pewnie przesadzam. Harry nic nie mówi tylko uśmiecha się inaczej niż zwykle tak... tajemniczo? I zaczyna jeść. Minęło zaledwie kilka minut, a ja nie mogę powstrzymać wrażenia, że coś jest nie tak Harry dziwnie się zachowuje. Czuję się jakbym u kogoś widziała już takie zachowanie, ale nie mogę przypomnieć sobie za nic u kogo. Harry gdy kończymy jeść zaprasza mnie do tańca. On nienawidzi tańczyć. Bujam się powoli w jego ramionach do romantycznego kawałka z głową n jego ramieniu. Nic już nie rozumiem. Nawet nie próbuję. Podnoszę głowę i patrzę mu w oczy są czarne. To nie możliwe. Resztę pamiętam jak przez mgłę cicha rozmowa przez następne godziny o niczym tak jakbyśmy nigdy się nie rozstali. Tak jakby Severus nigdy nie umarł. Pierwszy raz od miesięcy wypowiadając jego imię nie czuję wszechobecnej pustki i tęsknoty. Później wynajęcie pokoju i gwałtowne krótkie pocałunki między zdejmowaniem z ubrań w drodze do łóżka. Potem cała noc poświęcona na seks i wyznania o miłości, cierpieniu i tęsknocie, którą czuliśmy w czasie rozłąki. Na koniec gdy już zasypialiśmy jego cichy głęboki szept do mojego ucha „Obiecaj mi. Obiecaj, że będziesz żyła dalej, że poradzisz sobie i dasz radę." Ale dlaczego? Jak? Nie potrafię żyć bez ciebie. Chciałam to wszystko powiedzieć. Jednak ciche senne, „ale?" było jedynym co zdążyłam powiedzieć nim zcałował je z moich ust i powiedział „Obiecaj". I obiecałam, a ostatnim co widziałam nim zasnęłam była twarz Harre'go z lekkim uśmiechem i te czarne oczy pełne miłości. Rano gdy wstałam wyjaśniłam wszystko Harre'mu i powiedziałam prawdę. Prawie całą prawdę.

~~

Sześć lat później

Znów tu jestem przy jego grobie. Przy grobie mojego Severusa. Nadal go kocham nigdy nie przestałam i nie przestanę. Kładę na czarnej płycie wiązankę białych róż pewnie wolał by czarne myślę i lekko się uśmiecham. Wychodzę przez bramę cmentarza. Słyszę swoje imię wołane przez sześcioletniego Severusa Albusa, a za nim w moim kierunku idzie Harry z małą Jenny na rękach. Patrzę na nich i czuje miłość są moją rodziną mój kochany mąż i dzieci zawszę będę ich kochać. Jednak będzie też żyła we mnie miłość do Severusa nasze wspólne wspomnienia i nasz wieczór, nasz ostatni wspólny wieczór.

~Crystal

Mam nadzieje, że miniaturka się podobała.


Zapomniana historia (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz