Na ratunek

761 58 12
                                    

Thorin:

Dziwne, że ich tak długo nie ma. Ale na pewno nic im się nie stało. Ja się nie mylę, tu jest bezpiecznie.

W pewnym momencie zobaczyłem postać biegnąca z lasu.

- Kompania, do broni! - nie byłem pewien kto to, więc tak na wszelki wypadek wszcząłem alarm.

Okazało się, że to Carmen. Gdy do na dobiegła wyglądała na bardzo zmęczoną. Podszedłem do niej, by pomóc jej usiąść.

- Thorinie... trolle mają... Bilba. Fili i Kili... pobiegli mu... pomóc. Ja... ja nie mogłam... nie miałam broni.

- Spokojnie. Już idziemy im pomóc. Ty odpocznij.

- Nie... Nie mogę... - zaczęła protestować, ale ja zdania nie zmienię.

- Nie możesz z nami iść. Masz tu zostać. Kompania, za mną.

Wszyscy się już ruszyli. Jednak ja zatrzymałem jeszcze Lùthrien i Idriane.

- Wy z nią zostaniecie.

Wiedziałem, że będą marudzić, więc od razu ruszyliśmy biegiem  odbić hobbita. Zostawiliśmy elfki same. Dla ich bezpieczeństwa.

Carmen:

Nie wierzę! Tak po prostu nas olać? Ale niech mu będzie... Pytanie tylko, czy dadzą radę go odzyskać.

- Czy tylko mi się wydaje, że oni uważają nas za zbyt słabe? - Idriana kopneła ze złością kamień, który wylądował w ognisku.

- Nie bulwersuj się tak. Przynajmniej Carmen może odpocząć. - odrzekła Lùthrien.

- Ty masz tu funkcję medyka, ale ja kocham walczyć! Muszę się wyszaleć.

Dziewczyny kłóciły się jeszcze chwilę, ale ja ich nie słuchałam. Byłam strasznie zmęczona. Śpiwór, na którym siedziałam był taki miękki. Położyłam się na nim, wpatrując się w gwiazdy. Walkę ze snem przegrałam, kiedy ciepło ogniska zaczęło mnie wypełniać i dopieszczać zmęczone zmysły... Po prostu odpłynęłam...

- Cramen - słyszę jakbym była pod wodą. - Carmen, wstawaj! - To słyszałam wyraźnie. Dziewczyny mnie budziły. Szybko poderwałam się do siadu.

- Nie śpię, co... o co chodzi? - rozejrzałam się dookoła. Była jeszcze noc, choć wyraźnie zbliżał się świt.

- Reszta jeszcze nie wróciła... Nie ma ich od czterech godzin!

Od razu wstałam i wzięłam sztylety, elficką szablę i łuk. Dziewczyny patrzyły na mnie w osłupieniu.

- Idziecie ze mną, czy mam sama ich ratować?

- Jeszcze pytasz? Już lecimy!

Idriana wzięła swoje toporki, a Lùthrien, sztylety i dmuchawkę na strzałki. W biegu obmyślałyśmy plan. Ja wyjdę do trolli i ich zagadam, aby odciągnąć ich uwagę, kiedy mnie zaatakują wyjdzie Id, potem Lut. Nie musimy ich zabić, wystarczy, że zagramy na zwłokę. Ze wschodem słońca skamienieją.

Dotarłyśmy na miejsce i zobaczyłyśmy część kompanii w workach, a drugą część na rożnie. Nie czekając wcieliłyśmy plan w życie.

- No co tam u was chłopaki. - zwróciłam się do trolli. - Zamierzacie ich zjeść na surowo?

- A co, ty też chcesz być zjedzona? Możemy jeść cię na deser, podobno elfie uszy to larytas. Niestety nie miałem sposobności sprubować. - powiedział William. Cały czas przypatrywał mi się z zainteresowaniem.

Secrets of Middle-earthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz