Kochani, cieszę się, że prolog wam się spodobał. Znacie mnie, lubię być polsatem! ]:>
________________________________
- Harry - szepnął Kells, szturchając mnie lekko w ramię. - Harry, obudź się.
Z całych sił starałem się otworzyć oczy, ale moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Byłem całkowicie sparaliżowany. Ale czym? Bólem? Strachem? Bezsilnością? Chyba tym wszystkim razem wziętym. Jęknąłem cicho czując rwący ból, który kumulował się tuż pod moim pępkiem. Thomas. Postrzelił mnie zanim go zabiłem. Wtedy nie czułem nic, tylko adrenalinę, która pompowała moją krew. Straciłem siły dopiero wtedy, gdy upewniłem się, że jesteśmy z Louisem bezpieczni.
Louis.
Gdzie był Louis?! Chciałem krzyczeć, wrzeszczeć. Zrobić cokolwiek byle tylko mnie usłyszał.
- Zayn! On żyje! Budzi się! - usłyszałem krzyk Kellsa, a chwilę później, czyjeś dłonie dotknęły mój policzek. -Trzymaj się Harry!
- Hazz - mruknął Zayn, odgarniając włosy z mojej twarzy. - Wszystko będzie dobrze.
- Louis - szepnąłem słabo. - Muszę... muszę go...
- Cii - uciszył mnie. - Znajdziemy go. Znajdziemy, obiecuję. Musimy cię najpierw poskładać - powiedział i było to ostatnie co usłyszałem.
Ponownie straciłem przytomność.
Cały czas byłem przytomny. Słyszałem i czułem co mówili i robili, ale nadal nie mogłem otworzyć oczu. Ciemność otulała całe moje ciało, zimnymi dłońmi trzymając mnie w tym półstanie.
- Uratował mu życie - usłyszałem głos Caluma. - Wyciągnął kulę i oczyścił ranę. To on do ciebie zadzwonił?
- Tak - odpowiedział Kells. - Powiedział mi gdzie byli i prosił, żebym zabrał go stamtąd jak najszybciej.
- Miałeś z nim jakiś kontakt? - zapytał Zayn, podchodząc do mojego łóżka.
- Nie. Staraliśmy się go namierzyć, bo pamiętaliśmy o chipie, który był w jego zębie, ale został usunięty.
- Więc nic nie wiemy?
- Nie Zayn, przykro mi. Robimy co możemy, żeby go znaleźć. Postawiliśmy na nogi wszystkie gangi, ale zniknął bez śladu.
- Kurwa - przeklną głośno. - Kurwa! Louis ty jebany bohaterze!
- Powiesz mu o tym? - zapytał Michael, a ja wiedziałem, że chodziło o mnie.
- Tak - odpowiedział krótko. - I mam nadzieję, że mnie nie zabije.
Zasnąłem.
Żyłem... Nie ja trwałem w takim stanie siedem długich dni. Dopiero wtedy byłem w stanie otworzyć oczy i ponownie zapanować nad swoim ciałem. Ból fizyczny był niczym w porównaniu do tego jak zniszczony psychicznie byłem. Mój ojciec wygrał. Wygrał i zabrał coś cenniejszego niż moje życie. Zabrał mi jego.
Szukałem go niczym szaleniec, wywracając Londyn do góry nogami. Zabiłem wielu mężczyzn, którzy nie chcieli ze mną współpracować. I po tygodniu nie miałem nic. Nawet najmniejszej, kurwa, wskazówki. Jakby rozpłynęli się w powietrzu. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Dlatego skończyli martwi.
- Harry - zaczął ostrożnie Zayn. Usiadł na skraju łóżka, wpatrując się we mnie niepewnie. - Musisz odpocząć. Ledwo co uszedłeś z życiem, dopiero co stanąłeś na nogi. Wyczerpany mu nie pomożesz.
- Zamknij się - powiedziałem. - Ktoś musi coś zrobić.
- Myślisz, że nic nie robimy?! Wszyscy od tygodnia jesteśmy na nogach! Chcemy go z powrotem tak samo jak ty! Robimy co możemy!
YOU ARE READING
Boss II Lost
FanfictionLouis wiedział, że miłość do Harrego będzie wymagała od niego wielu poświęceń. Kłamstwa przestały być kłamstwami. Harry myślał, że jest w stanie ochronić tych, których kocha. Niestety tym razem nie potrafił. Sekrety wyszły na jaw. Czyli drug...