Part 5

4.4K 458 581
                                    

Miało być już regularnie, a wyszło jak zawsze. Nie wiem jak wy ze mną wytrzymujecie! 

Miłego czytania!

_________________________________________

* Harry POV *

Gdy stałem się Bossem, starałem się zebrać grupę tych najbardziej zaufanych. To właśnie na tym budowałem fundament mojej rodziny i nigdy, ale to nigdy nie spodziewałem się, że zostanę zdradzony. A niestety nie zdarzyło się to tylko raz. Najpierw mój własny wujek - Nick, który oszukiwał mnie od samego początku, pozwalając mi być naiwnym. Ufałem mu, bo był starszy i doświadczony. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Złudnego bezpieczeństwa. Później Zack. Był jednym z tych niewielu, których darzyłem stu procentowym zaufaniem. On od samego początku wybierał nowych rekrutów, dlatego nawet nie kwestionowałem jego decyzji. Nigdy się nie pomylił, nigdy mnie nie zawiódł. Walczył u mojego boku i zawsze wykonywał rozkazy, nawet te wydawałoby się, że niemożliwe. Był moją rodziną. Osobą, która pocieszała mnie po tym jak musiałem zająć się gangiem. Doradzał, cierpliwie tłumaczył. Nie czułem się aż tak samotny. Pamiętałem jak bardzo zaangażował się w poszukiwania Louisa. Tylko czy pomagał mi znaleźć ukochanego czy swojego brata? 

Zacisnąłem zęby. 

Tyle osób zginęło przez jego tchórzostwo. 

Mdliło mnie na jego widok. Już nie widziałem ciepła w jego oczach, jego głos nie działał na mnie kojąco. Zamienił się w węża, który chciał otruć mnie swoimi słowami. Nawet wiedząc, że jego błagania nie miały sensu, starał się mnie omotać. 

Tylko, że nie byłem już głupim dzieciakiem, który bawił się w gang. Nie. Byłem dorosłym, doświadczonym mężczyzną - Bossem. Byłem jebanym Harrym Edwardem Stylesem, który zrobiłby wszystko byleby tylko móc znowu zobaczyć Louisa.

- Harry! Nie miałem wyboru! - krzyknął. - Musiałem z nim współpracować! 

Nie miałem pojęcia skąd brał siłę, żeby nadal walczyć o swoje życie. Wydawało mi się, że ludzie Kris wystarczająco go zmaltretowali. Jak się okazało niewystarczająco. Kopnąłem go w twarz. 

- Mogłeś przyjść do mnie! On jest chory! Potrzebował pomocy! Zamknięcia - splunąłem. - Takie bestie nie powinny być na wolności! Ilu pomogłeś mu zabić?! 

- To mój brat!

- Ilu?!

- Dwudziestu pięciu - szepnął po chwili. - Pomogłem mu dwadzieścia pięć razy... 

- Chryste - mruknąłem, zaciskając pięść. - Mogliśmy tego uniknąć! Załatwiłbym mu najlepszych lekarzy! Nikt by nie zginął! O czym ty kurwa myślałeś Zack?! 

Nie odpowiedział. 

- Mogłeś to skończyć - podjąłem. - Nikt by  nie ucierpiał. Jak to się zaczęło? - Gdy ponownie nic nie powiedział, uderzyłem go w twarz. - Gadaj Zack! Powiedz mi wszystko!

- Josh od zawsze był mordercą - splunął krwią. - Pierwszy raz zabił, gdy miał szesnaście lat. Chłopak nazywał się Henry i był z Joshem. Często się kłócili, czasami pobili. Ćpali i pili i wariowali. Chciałem pomóc mu zerwać z nałogami i z tym jego chłoptasiem też, ale byli zakochani - zamilkł na chwilę. - Josh przyszedł do mnie w nocy, gdy nasi rodzice spali. Był cały we krwi, cały. Twarz, ręce, ubrania. Mamrotał pod nosem i płakał. Minęło kilka godzin zanim w końcu powiedział mi co zrobił. Wieczorem kupił z Henrym jakiś lewy towar. Naćpali się i zaczęli kłócić, aż w końcu on przyznał się Joshowi, że kurwił się za jego plecami. Że jakiś dealer dawał mu działki za to, że ten mu obciągał. Wtedy mój brat... On miał szesnaście lat Harry. Kurwa, szesnaście. Wziął cegłę i uderzał go tak długo, aż... Zmasakrował go. Wtedy pomogłem mu pierwszy raz. Spaliliśmy to co zostało z Henrego, a resztki zakopaliśmy. Nikt o tym nie wie. Był tak młody, nie mógł iść do więzienia i zmarnować sobie życia. Po tym wszystkim przestał ćpać i pić i zamknął się w sobie. Minęło kilka miesięcy, a on znowu do mnie przyszedł. Płakał i śmiał się głośno, znowu kogoś zabił. Powtarzał w kółko, że Henry znowu go zdradził i musiał go ukarać. Zaprowadził mnie do piwnicy, gdzie, jak później mi powiedział, przez dwa tygodnie przetrzymywał i znęcał się na kolejnym chłopakiem. Jakimś autostopowiczem Karlem? Udusił go, ale wcześniej go gwałcił. Chciało mi się rzygać, gdy to zobaczyłem. Ten chłopak był tak bardzo podobny do Henrego. Niebieskie oczy, niski, brązowe włosy. 

Boss II LostWhere stories live. Discover now