Part 12

4.7K 414 702
                                    

Hej kochani! Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale tyle się działo, że nie miałam ani czasu, ani ochoty pisać. Mam nadzieję, że teraz jakoś to będzie i rozdziały będą w miarę regularne. Pewnie, niektórzy zauważyli, że zawiesiłam Howling, i to, pozostaje bez zmian, aż do odwołania. :) Dokończę go pisać i wtedy wam go oddam. 

______________________________________________

Nie wiedziałem jak długo stałem w miejscu, całkowicie ignorując wszystko wokół. Wyłączyłem się na dźwięki, oddychając wolno. Lodowate powietrze drażniło moje płuca, parzyło w gardło, ale tylko to sprawiało, że czułem się żywy. Nie mogłem uwierzyć w mojego pecha. Który to raz z kolei, Louis został mi odebrany? Już dawno przestałem liczyć, bo znowu byłem tak cholernie blisko, a jednak tak daleko. 

Westchnąłem cicho, uciskając palcem wskazującym i kciukiem na grzbiet nosa. Od smrodu spalenizny i głośnych rozmów moich ludzi, rozbolała mnie głowa. Otworzyłem oczy, lustrując wzrokiem swoje otoczenie. 

Moich chłopcy robili zdjęcia, ściągali odciski, ale ja czułem, że to wszystko jest bezsensu. Osoby, które zabrały Louisa były... Sam do końca nie wiedziałem jakie. 

- Kim, kurwa, jest J.A?! - krzyknąłem, schylając się po leżącego na ziemi laptopa. Trzasnąłem nim, słysząc jak jego matryca pęka. - Ktoś z was ma pojęcie?! - zapytałem, wyciągając płytę. Niedbale rzuciłem komputerem o ziemię,  szybkim krokiem, zmierzając w stronę samochodu. Wyciągnąłem telefon, wybierając numer Kellsa. Odebrał po pierwszym sygnale - Znajdź mi każdego z inicjałami J.A - zażądałem.

- Harry... to zajmie wieki. Wiesz ile miliardów ludzi....

- Znajdź ich wszystkich - wysyczałem, rozłączając się. 

Usiadłem na śniegu, nie przejmując się tym, że moje spodnie robiły się mokre. Nie przeszkadzał mi chłód, ani smród palonych ciał. Nic mi nie przeszkadzało, nie czułem nic, oprócz jednej, wielkiej bezsilności.

- Harry - powiedział Liam, podbiegając do mnie. - Musisz się stąd zmywać. Policja zaraz tu będzie.

- Nie ruszę się stąd Liam - warknąłem. - Moi ludzie zbierają poszlaki - wskazałem palcem w ich stronę. - Może coś znajdą.

- Pozwól mi się tym zająć Harry - poprosił, wkładając dłonie pod moje pachy. Postawił mnie na nogi, pchając delikatnie w stronę auta. - Harry, proszę. Nic tu po tobie. Jak cię znajdą to cię zamkną. Wtedy go nie znajdziesz.

- W takim razie ich zabije - odpowiedziałem, krzyżując ręce.

Liam westchnął głośno, wyjmując z kieszeni telefon.

- Payne - przedstawił się, odbierając. - Porozmawiamy o tym jak dotrzecie na miejsce - powiedział twardo. - Nie będziemy o tym rozmawiać przez jebany telefon! Jestem pieprzonym Kapitanem całego SIS! Jeszcze jedno słowo, a obiecuję Ci, że twoja kariera się skończy!

Pokazał mi gestem, żebym poszedł do auta. Uniosłem dłoń, pokazując mu środkowy palec, a on wyciągnął glocka.

- Nie wkurwiaj mnie Harry - warknął. - Jedzie tutaj jebane FBI i SWAT!

- Nigdy nie widziałem, żebyś tak dużo przeklinał Payno - stwierdziłem spokojnie.

- Zrobimy tak. Jeśli teraz sobie pojedziesz, ja powiem Ci kim jest J.A.

Zdębiałem. To on wiedział?! Wiedział chuj i ukrywał to przede mną, aż do teraz?!

- Powiedz mi teraz - zażądałem, podchodząc do niego. - Powiedz mi Liam! - krzyknąłem, łapiąc za przód jego płaszcza.

Boss II LostWhere stories live. Discover now