Part 7

4.7K 453 1.3K
                                    

Wiem, że jestem do dupy, jeśli chodzi o regularność rozdziałów. Niedawno wróciłam z Majorki, bo w końcu dostałam urlop. :) Zbieram siły i postaram się poprawić, ale nie obiecuje. 

Szukam osoby, która chciałaby napisać ze mną ff. :) 

W pierwszej części Bossa było dwóch Nicków! Nick - wujek Harrego i Nick Grimshaw! Nie żyje wujek Harrego!! 

* Harry POV *

Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że naprawdę możecie kochać tylko wtedy, gdy jesteście samotni? Zapytacie, jakie to ma dla miłości znaczenie. Oznacza to widzenie osób, sytuacji, rzeczy takimi, jakimi są w rzeczywistości, a nie takimi, jakimi sobie wyobrażacie, że są. - Anthony de Mello

Czasami wydawało mi się, że poranki były gorsze od nocy. Owszem, nie było już mroku, otulającej mnie ciemności, ani widm przeszłości, ale w świetle dziennym prawda była bardziej realna. Nie mogłem uciec od rzeczywistości, niezależnie od tego jak mocno zaciskałem powieki. Zdecydowanie wolałem ciemność. 

Sny, chociażby najkrótsze, przynosiły ulgę.

Ale tym razem poranek nie był zły. Ciepło drugiej osoby było wyraźne, a nie złudne. Uśmiechnąłem się, nadal nie otwierając oczu. Pozwoliłem mojej dłoni dotknąć, poczuć, osobę, która dawała mi odrobinę ciepła. Ale coś się nie zgadzało. Nie czułem żadnych krągłości, wręcz przeciwnie. Kościste biodro, zbyt szorstka skóra. Zabrałem rękę, jakbym się oparzył. Gwałtownie usiadłem.

Nick.

Jak ja się tutaj znalazłem? Czemu leżałem z nim w łóżku? Chryste! Jeśli znowu to zrobiłem... Co jeśli znowu zdradziłem Louisa?!

- Która godzina? - wymamrotał Nick, odwracając się do mnie. - Patrzysz jakbyś zobaczył ducha.

Moja głowa pulsowała, a kwaśny posmak w moich ustach sprawił, że poczułem mdłości.

- J-jak j-ja się tu... Czy my? Kurwa - jęknąłem, łapiąc się za głowę. - Nie, nie, nie - mamrotałem. 

- Cóż Harold - zacmokał Nick. - Nie tego się spodziewałem - westchnął, przeczesując palcami swoje włosy. - Było ci dobrze - mruknął. - Cholernie dobrze - uśmiechnął się. 

- Nie - jęknąłem, naciągając na siebie kołdrę. - Nie mogłem mu tego zrobić. 

- Harry - zaczął ponownie Nick. - Jest duże prawdopodobieństwo, że on nigdy nie wróci - powiedział ostrożnie. - Możliwe, że gdy my sobie rozmawiamy, on znajduję się dwa metry pod ziemią. 

Zwymiotowałem. 

Nie dopuszczałem do siebie tej informacji. Nie było możliwości, aby Louis do mnie nie wrócił. Chciałem go, niezależnie od jego stanu. Bo przecież wiedziałem, że jakoś go naprawimy. Byłem pewny, że on znowu będzie sobą. Musiał tylko do mnie wrócić. Tym razem bym tego nie spierdolił. Byłby bezpieczny. Bezpieczny, kochany i nigdy więcej by się nie bał. 

- Muszę iść - mruknąłem, próbując wstać z łóżka. 

Zakręciło mi się w głowie i znowu chciało mi się rzygać. 

- Powinieneś zostać - powiedział cicho Nick, podając mi szklankę wody. - Przygotowałem dla ciebie kąpiel - dotknął mojego ramienia. - Możemy wskoczyć we dwójkę - zaproponował. 

Przecząco pokręciłem głową. 

- To - wskazałem dłonią jego i siebie - nigdy więcej się nie powtórzy, a Ty nikomu o tym nie wspomnisz. 

- Odpuść go sobie wreszcie! - krzyknął, zrywając się na równe nogi. - I tak już jest jebanym trupem! W czym niby jestem od niego gorszy?! No w czym?! 

Boss II LostWhere stories live. Discover now